Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Eugeniusz Banaszczyk
10
6,4/10
Urodzony: 1923 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,4/10średnia ocena książek autora
33 przeczytało książki autora
17 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Pierwsze skrzydła Eugeniusz Banaszczyk
7,0
O tym, że polscy lotniczy są świetni nikogo przekonywać nie trzeba, podobnie jak o ich ważnej roli w historii Polski XX wieku. Żwirko i Wigura, Orliński, Skarżyński, Skalski, Urbanowicz, Zumbach, Makula, Majewska, Hermaszewski, to nazwiska powszechnie znane. Jednakże patrząc na historię pojawia się pewna, aż piętnastoletnia luka. Obejmuje ona czas od pierwszego lotu braci Wright w roku 1903 do odzyskania przez Polskę niepodległości w roku 1918.
...
„Pierwsze skrzydła”. Na jej stronach znajdziemy dziewięć rozdziałów ze wspomnieniami i jedno wspomnienie – o Czesławie Tańskim. Nie wszystkie z postaci znane są nawet sympatykom lotnictwa, a są to: Czesław Zbierański, Grzegorz Piotrowski, Michał Scipio del Campo, Henryk Segno, Michał Bohatyrew, Tadeusz Heyne, Jan Nagórski, Stefan Kozłowski i Ryszard Bartel. Ile z tych postaci znacie? Historia lotniczego życia i osiągnięć ilu z nich jest znana? Niektóre z postaci przewijają się przez karty wspomnień innych pionierów lotnictwa, podobnie jak w rozdziałach niniejszej książki, jednak większość z nich szerzej znana nie jest. Warto więc sięgnąć do ich wspomnień z czasów, gdy samoloty dopiero raczkowały po niebie, a zawodność silników, brak wiedzy i doświadczenia pilotów sprawiały, że loty częściej kończyły się kraksą niż szczęśliwym lądowaniem. Czasów, gdy na wagę złota był dobry mechanik, który złoży i wyreguluje maszynę przed lotem, a po nim podda ją remontowi lub odbudowie. Po samolot i pierwsze lotnicze doświadczenia jeździło się do ówczesnej mekki lotników we Francji, a lotniczy zarabiali na życie i utrzymanie samolotów występując na licznie organizowanych pokazach, mających znacznie więcej wspólnego z występami cyrkowców niż lotami w dzisiejszym ich rozumieniu. Na kartach książki wyjaśniono, kto tak naprawdę zbudował pierwszy samolot na ziemiach polskich i dlaczego przez lata przypisywano to innej osobie. Znajdują się też wspomnienia mogące służyć za scenariusz filmu przygodowo-szpiegowskiego, jak w przypadku Tadeusza Heyne. Nie zabrakło także opisu pionierskich lotów w Arktyce, których bohaterem był Jan Nagórski. Aż trudno uwierzyć, że w tak prymitywnych warunkach, na delikatniutkim wodnosamolocie, samotnie, z pomocą jedynie jednego mechanika dokonał tego, czego dziś nie powstydziłoby się wielu lotników wspieranych przez nowoczesną technikę i cały sztab ludzi. Takie to były czasy. Ciekawe, ciężkie, inspirujące, zwariowane, bohaterskie. Za dokonany wówczas postęp zapłacono wielką cenę ze zdrowia i życia licznych śmiałków. Ci, których wspomnienia zebrano w Pierwszych skrzydłach byli może lepsi, na pewno dopisało im lotnicze szczęście gdyż przeżyli ten szalony czas. Szczęście dopisało także mnie, gdyż natknąłem się na tą książkę. Jestem przekonany, że każdy sympatyk lotnictwa, który po nią sięgnie, też będzie usatysfakcjonowany.
Więcej na: lot-nisko.blogspot.com
W bitwie o Anglię Eugeniusz Banaszczyk
6,3
Kiedy wydawano to opracowanie (1973 r.) już można było chwalić polskich lotników, walczących pod niebem Anglii podczas Ii wojny światowej. Można było w ogóle pokazać polski czyn zbrojny inny niż wraz z Armią Czerwoną i w partyzantce komunistycznej. Ale nadal nie można było dobrze oceniać polityków i naczelne dowództwo na Zachodzie. I taka jest ta książka.
Autor zajął się przede wszystkim pokazaniem udziału polskich lotników w Bitwie o Anglię. Postarał się jednak o nakreślenie pełnego obrazu. I choć jest on skrótowy, co wynika z serii wydawniczej Książki i Wiedzy, to jednak dość szeroko pokazujący zagadnienie. Może najbardziej mylący jest tytuł, bo praca odnosi się głównie do polskiego udziału w Bitwie o Wielką Brytanię. Na szczęście w książce mamy też przestawioną sytuację militarną i polityczną w 1940 r., jest o przygotowaniach niemieckich do inwazji na Wyspy, jest o przygotowaniach politycznych, militarnych, gospodarczych i technologicznych Brytyjczyków do obrony. Autor przedstawia też losy polskich lotników od walk we wrześniu 1939 r. aż do udziału w bitwie. Oczywiście samej Bitwie o Anglię poświęca najwięcej miejsca, co wydaje się zrozumiałe.
Opowieść jest barwna, opatrzona licznymi cytatami, nie tylko zresztą Polaków. Pojawiają się wypowiedzi Brytyjczyków, Niemców, Francuzów. Tu warto odnotować, że Eugeniusz Banaszczyk nie odwołuje się zbyt często (właściwie wyłącznie tylko w sytuacjach koniecznych) do roli ZSRR i do przygotowań niemieckiego ataku na Związek Radziecki. To także znak czasów, w których książka powstała. Ale żeby nie było tak pięknie, mam też sporo zastrzeżeń. Bo raz jeszcze – czyta się dobrze, ogromna zasługa autora, że wykorzystał liczne źródła, że cytuje wielu autorów, że nie preferuje wypowiedzi Arcta czy Króla – autorów wtedy często wydawanych i nie zawsze obiektywnych. Jednakże ciągłe wychwalanie Polaków, choć na to faktycznie zasłużyli, zakrawa na leczenie kompleksów. Naprawdę wystarczyło podać suche liczby lub wypowiedź dowódców brytyjskich bez ciągłego komentowania i podkreślania ogromnego wkładu (a także umiejętności, dodatnich cech charakteru itp. składowych polskiego udziału w Bitwie o Anglię).
Praca ma charakter popularny, nie ma elementów naukowych (np. przypisów),lecz odwołuje się do faktów. Od jej powstania zweryfikowano niektóre informacje, co oznacza, że niekiedy mamy do czynienia z nieaktualnymi już danymi. To akurat nie jest problem, możemy przecież skonfrontować informacje i je uściślić. Gorzej przedstawia się obraz całości. A tu autor często stawiał wyżej opisy walk powietrznych, wrażeń pilotów przed i po walce, ale również spostrzeżeń dotyczących wojny i życia na Wyspach, niż ścisłe przestawianie faktów. Dlatego mamy informacje o sukcesach i stratach, ale z licznymi lukami. Mamy wyposażenie dywizjonów, ale brak danych taktyczno-technicznych. Mamy kolejne fazy walk, ale ze słabym podsumowaniem. I nie mamy choćby skrótowego przedstawienia ciągu dalszego, czyli kolejnych losów pilotów podczas II wojny światowej. Gdyby nie drobne wtręty, np. wizyta Sikorskiego, nie wiedzielibyśmy o rządzie londyńskim i jego roli podczas wojny (tego akurat w ogóle nie uwzględniono). Cóż, takie czasy, taka książka. I tak lepsza niż wiele w tym samym okresie wydawanych dzieł propagandowych.
Jako dodatki – słaba mapa, nieco ciekawych zdjęć (duży niedosyt w przypadku dywizjonu 303 i zdjęć pilotów walczących w II wojnie światowej – bo jest ich za mało). Sporo niesprawdzonych informacji. W 1939 r. Luftwaffe miała ponad 4000 maszyn bojowych (s. 16) – teza autora dyskusyjna. Royal Air Force to wg Banaszczyka Królewskie Siły Zbrojne (s. 17) – nie trzeba znać angielskiego, żeby przetłumaczyć jako „Powietrzne”. Na s. 19 autor przedstawia różne liczby użytych przez III Rzeszę samolotów w Bitwie o Anglię, nie starając się ocenić rzeczywistej ich siły. Podobnie zresztą sytuację militarną na Wyspach potraktował autor dość zdawkowo i niejednoznacznie (s. 31 i nn.). Dane samolotów niemieckich i brytyjskich – zbyt skromne i nieprecyzyjne (ss. 36-37). Data rozpoczęcia bitwy (s. 70 i 179) i zakończenia do dziś są dyskusyjne. Interpretacja przybycia do Wielkiej Brytanii Rudolfa Hessa (s. 180) mocno naciągana. I tak dalej, i tak dalej.
Podsumowując – jako praca zachęcająca do zajęcia się tą tematyką – całkiem przyzwoita. Jako opracowanie historyczne – przeciętna. Ze względu na liczne źródła cytowane – przydatna. Dla wprowadzenia w temat – można przeczytać. Znającym tematykę Bitwy o Anglię – nie polecam.