Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. III Henryk Łowmiański 6,6
![Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. III](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4920000/4920669/800711-352x500.jpg)
Gdybym miał oceniać trzeci tom „Początków Polski” jedynie pod kątem erudycji autora i jego niebywałego warsztatu historycznego, to moja nota byłaby taka sama jak w przypadku tomów pierwszego i drugiego, czyli „10”. Jednak w tej sytuacji nie mogę tak postąpić. Dlaczego? Otóż trzeci tom dzieła Henryka Łowmiańskiego zawiera jeden zasadniczy feler: jest on piekielnie niestrawny, tzn. w takim stopniu nużący, iż bardzo ciężko przebrnąć do końca książki. Zasadniczo dzieli się ona na trzy, aczkolwiek nierówne części. Prawie połowa ponad 500 stronicowej cegły poświęcona została próbie odtworzenia geografii osadnictwa słowiańskiego, przy tym stopień szczegółowości jest tu posunięty do ostateczności. Autor, stosując metody indukcji i retrogresji, naszpikował swoją konstrukcję tak wielką ilością detali, że całość stwarza wrażenie bardzo luźno zebranego i na siłę połączonego materiału. Ponadto czasookres, którym Łowmiański zadeklarował się zająć, ma niewiele lub wręcz prawie w ogóle nie posiada źródeł, stąd metoda retrogresji jest tutaj praktycznie w ciągłym użyciu. I tak, aby ustalić fakty okresu słowiańszczyzny wczesnośredniowiecznej, sięga się po źródła z czasów dużo późniejszych, a nawet niejednokrotnie prawie współczesnych XX wiekowi. Jest to z punktu widzenia metodologii poprawne, jednakże dla czytelnika mało atrakcyjne, tym bardziej, że poziom wchodzenia w szczegóły i sposób budowania w oparciu o nie narracji przypomina czytanie rocznika statystycznego, a nie dzieła historycznego. Druga i trzecia część pracy poświęcone zostały zagadnieniom szeroko rozumianym stosunkom produkcji oraz ustrojowi społeczno-prawnemu społeczeństw słowiańskich we wczesnym średniowieczu. Powyższe uwagi mają tutaj takie samo zastosowanie. O ile druga część książki poziomem nudy dorównuje pierwszej, o tyle z trzecią jest (tylko) trochę lepiej. Metoda retrogresji króluje tutaj całkowicie, sprawiając, że stworzony ze zlepka mnóstwa porozrzucanych po różnych czasach i różnych regionach faktów obraz, tak naprawdę niewiele mówi jeśli chodzi o szersze wnioski. Podsumowanie każdego z rozdziałów jest bardzo lakoniczne i nieadekwatne do rozwlekłej egzemplifikacji poszczególnych wątków.
Biorąc powyższe pod uwagę nie mogę polecić lektury trzeciego tomu „Początków Polski”. Śmiało można przejść nad tą częścią do porządku dziennego w studiach tego wielotomowego dzieła.