Biorąc pod uwagę rok wydania, jest to chyba jakaś literacka reakcja na transformację gospodarczą czasów Wilczka; opowiadanie dotyczy bowiem lisa-aferzysty, który zakłada w lesie spółdzielnię, po czym oszukawszy swoją pracownicę i klientów, postanawia prysnąć z kasą do ciepłych krajów. Zostaje jednak w czas ujęty przez straż leśną, po skargach zgłoszonych przez oszukane zwierzęta, i trafia do więzienia.
Historyjka głupia, ilustracje Tadeusza M. Łęskiego brzydkie, tradycyjnie u tej autorki nieudolne rymy, jedynym plusem jest nawiązanie w tekście do wiersza Brzechwy "Ślimak" - dla dziecięcego czytelnika jednak zapewne zupełnie nieczytelne.
Jezusie co się w tej bajce porobiło… 🤭Pierwszy raz jestem tak skonfundowana książką dla dzieci. Z jednej strony koślawe rymy doprowadzają do bólu oczu, natomiast ilustracje lekko oszałamiają swoją brzydotą… z drugiej strony nieporadne rymy nawet śmieszą i nawet skłaniają do jakiejś refleksji… natomiast sposób rysowania, rzekłabym niepospolity bardzo 🤭 totalnie rozbraja – główny bohater lis, w rozchełstanej koszuli, w dżinsach, wygląda jak Belmondo spod kiosku ruchu. Za to bardzo przyjemnie patrzy się na drzewa, niebo, jeziorko… zdecydowanie natura tu wygrywa :)) Podobała mi się ta historyjka.
Ale może nie pokazujcie tej bajki dzieciom... mogą mieć koszmary… 🤭