![Zbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie [KONKURS]](https://s.lubimyczytac.pl/upload/texts/12800/12844/12844_1570619128_grafika800x600.jpg)
![LubimyCzytać - awatar](https://s.lubimyczytac.pl/upload/avatars/33184/1046241-32x32.jpg)
Pewnego majowego dnia wracaliśmy kluczem z lotniska Kamień Śląski do Krzesin. Trasa wiodła w pobliżu Wołowa. W tym dniu Emilia zdawała matur...
Pewnego majowego dnia wracaliśmy kluczem z lotniska Kamień Śląski do Krzesin. Trasa wiodła w pobliżu Wołowa. W tym dniu Emilia zdawała maturalny egzamin pisemny. By podtrzymać ją na duchu, dałem nura ze stratosfery i zameldowałem się nad dachem liceum. Nie wiem, czy pomogłem, ale efekt był wyraźny. Z odnalezieniem swojej grupy nie miałem problemu. Wysoko na niebie koledzy kreślili trzy smugi kondensacyjne. Dowódca klucza nie zauważył mojej chwilowej nieobecności. Emilia od razu domyśliła się, kto mógł być autorem „efektu". Jej krytyka mojego „wyczynu" była stokroć bardziej bolesna niż ewentualne konsekwencje służbowe. Obiecałem, że już nigdy więcej...
Żona na tysiąclecie Państwa Polskiego wzbogaciła naszą rodzinę o synka - Mirosława. Na drugi dzień po narodzinach pierworodnego przebazowywa...
Żona na tysiąclecie Państwa Polskiego wzbogaciła naszą rodzinę o synka - Mirosława. Na drugi dzień po narodzinach pierworodnego przebazowywałem samolot bojowy z Babimostu (...) do Wrocławia. Trasa wiodła prosto przez Wołów, więc najpierw tam, a za chwilę nad szpitalem na Gaju z lotniczym fasonem zademonstrowałem moją szczególną radość. Tym razem do rozumu przemówiła mi mama. Odtąd Wołów omijałem szerokim łukiem.
Latać jeszcze szybciej i wyżej niż dotychczas — to było coś. Tylko lotnictwo dawało możliwość zaznania fascynacji prędkością. Pamiętam mój p...
Latać jeszcze szybciej i wyżej niż dotychczas — to było coś. Tylko lotnictwo dawało możliwość zaznania fascynacji prędkością. Pamiętam mój pierwszy „rekord" 160 km/h osiągnięty i utrzymany przez parę sekund na szybowcu. Świst powietrza opływającego kabinę wyzwolił we mnie głód prędkości. Samolot odrzutowy dawał możliwość wyżycia się. Magiczną prędkość 1000 km/h osiągnąłem w Szkole Orląt. Tajemnicza bariera dźwięku długo opierała się mym karkołomnym wysiłkom. Wielokrotnie w stromym nurkowaniu spadałem ze stratosfery na Migu-17 przy pełnym ciągu silnika i na dopalaniu. Jakaś niewidzialna siła hamowała rozpędzoną maszynę, jednak rozsądek czy instynkt życia rozkazywał przerwać eksperyment. Po latach nierzadko przekraczałem nawet dwukrotną prędkość dźwięku już bez tak silnych emocji i zaglądałem na ponad 20 tysięcy metrów w czarne niebo na samolocie, którego prędkość lądowania była większa od prędkości maksymalnej naszych myśliwców z 1939 roku.