Najnowsze artykuły
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać1
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński3
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
- ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Susan Dexter
3
6,5/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Urodzona: 01.01.1955
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www.fantasticfiction.co.uk/d/susan-dexter/
6,5/10średnia ocena książek autora
67 przeczytało książki autora
71 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Wiedźma burz Susan Dexter
6,5
Wyobrażam sobie czasem pracowników wydawnictwa, jak obradują: „Mamy tu książkę fantasy o młodej wdowie, która ciężko pracuje, żeby utrzymać farmę i zachować niezależność, a w przerwach między młócką a farbowaniem wełny organizuje system ostrzegania przybrzeżnych miast przed wikingopodobnymi najeźdźcami. Co tu dać na okładkę?”
Dumają dłuższą chwilę, po czym ktoś woła: „Eureka! Najlepsza będzie cycolina w podartym czerwonym gorsecie, z zakrwawioną szablą i poważną deformacją bioder!”
Przynajmniej ktoś powiedział rysownikowi, że napadający krainę bohaterki Ervalowie są wyraźnie wzorowani na Wikingach – wskazuje na to ów gustowny rogaty hełm. Nie powiadomiono go za to, że Druyan jest gospodynią, która urabia sobie ręce po łokcie, a w międzyczasie objeżdża kraj na magicznym koniu. Gdyby Amber wydawał „Mary Poppins”, zapewne przyrządziłby okładkę z dominą z wielką szpicrutą. Ironia losu polega na tym, że obrazkiem takiego roznegliżowanego manekina ozdobiono książkę, która opowiada o drodze młodej kobiety do niezależności, do samodzielnego wyboru męża i do jawnego korzystania z wrodzonych mocy kontrolowania pogody w obronie ojczyzny. Prawdę powiedziawszy, jest to jedna z bardziej feministycznych książek, jakie ostatnio wpadły mi w ręce. Nieprzełomowa, nie szaleńczo oryginalna, ale z pozytywnym i sympatycznym przesłaniem – które ktoś postanowił opakować w ten anatomiczny horror.
Dajmy jednak pokój tej zgrozie i pomówmy o specyficznym przedstawianiu mężczyzn przez Susan Dexter. W „Wiedźmie burz”, tak jak w należącym do tej samej serii „Księciu pecha” główne postaci męskie reprezentują typ pozornego nieudacznika obdarzonego szlachetną determinacją i czystym sercem. Nie są silni fizycznie; właściwie dosyć często słabują (a bohaterki muszą ich wtedy pielęgnować). W przypadku Leitha w „Księcia pecha” wynika to z ciążącej na nim klątwy, przez którą w kółko sobie coś łamie albo rozkwasza na czymś nos; Kellis w „Wiedźmie burz” jest jednym z ostatnich przedstawicieli ludu, który jest uczulony na żelazo, a poza tym miewa prorocze wizje, od których potwornie boli go głowa. Formalnie jest najpierw jeńcem, a potem najemnym parobkiem Druyan; nigdy nie zwraca się do niej inaczej niż per „pani” i pokornie podejmuje się każdej pracy, chociaż na mało której się zna; gotów jest ochraniać ją za cenę swojego zdrowia; nie tylko nie narzuca się ze swoimi tkliwszymi dla niej uczuciami, ale wręcz do ostatniej chwili je ukrywa.
Jest taka książka Kazimierza Pospiszyla, nosi tytuł „Tristan i Don Juan”, w której zdefiniowane są dwa ideały miłości mężczyzny. Don Juan to zdobywca, macho i samiec alfa, pan i władca, ideał, który – co ciekawe – według Pospiszyla – powstał w reakcji na pokornego Tristana. Tristan jest pozbawiony władzy, ponieważ całkowicie poddaje się kochanej kobiecie. Jego wierność, czułość i delikatność stanowią odpowiedź na kobiece potrzeby i wymagania. W skrajnej postaci skutkuje to „Rycerzem z wózka”. Kellis z „Wiedźmy burz”, a także Leith z „Księcia pecha” (oraz, jak teraz o tym pomyślę, również główny amant z „Przeznaczonych” Grocholi) wydają się wyrastać z tej samej tradycji, choć nie popadają w takie ekstrema jak stary dobry Lancelot.
I całe szczęście. Kellis ma wystarczająco dużo osobowości, wystarczająco dużo własnych rozterek i problemów, aby być pełnowartościową postacią, a relacja między nim a Druyan – mimo że tytułuje ją „panią” – jest związkiem równych i wzajemnie się szanujących osób. I to jest kolejny powód, dla którego przesłanie „Wiedźmy burz” jest naprawdę sympatyczne, a cała książka – mimo że nie należy z całą pewnością do dzieł przełomowych – przyjemna i godna uwagi.
Z wyjątkiem okładki, ma się rozumieć. Okładka powoduje wrzody na oczach.
[Ta recenzja ukazała się też na stronie straszna-nisza.blogspot.com, gdzie można znaleźć więcej nadinterpretacji i ponurych żartów].