cytaty z książek autora "Simon R. Green"
Zawsze jestem zmęczony. I jestem cholernie zmęczony byciem zmęczonym. Wszystko jest takim cholernym wysiłkiem, bez względu na to, czy walczę ze starymi bogami, czy mam tylko przetrwać kolejny dzień.
Jakby mało było gorsetu, w staniku sukni także wszyto kościane usztywniacze, umożliwiające ukształtowanie sylwetki w formę idealnej klepsydry.
- Jak ty w tym oddychasz?
- Subtelnie
Została łowcą nagród, bo to najlepszy sposób, żeby legalnie strzelać do ludzi.
- Trzeba przerwać tą szarpaninę, inaczej do niczego nie dojdziemy. Zaraz ktoś z tych szaleńców zdenerwuje Arcymaga o jeden raz za dużo i będziemy tu mieć żabi dwór.
- Nie ośmieliłby się użyć magii.
- Nie dałbym za to głowy. Arcymag ma instynkt samozachowawczy na poziomie leminga w depresji.
Wychodząc z zza pnia przywitał się jednorożec. –Witaj z powrotem, książę. Kim są Twoi towarzysze?
- To Julia, królewna, którą uratowałem ze szponów smoka.
- Ha! – zaśmiała się dziewczyna.
- A to rzeczowy smok. Idzie z nami do zamku.
Głowa jednorożca zniknęła na powrót za skałą.
- Słuchaj, jednorożcu, albo wyjdziesz sam, albo poproszę smoka, żeby cię stamtąd wyciągnął. A jak mnie porządnie rozeźlisz, napuszczę na ciebie królewnę.
Kiedy zaczynałem tę robotę, miałem takie marzenie, marzenie pomagać ludziom, którzy nie mają do kogo się zwrócić. Ale marzenia są nietrwałe. A rzeczywistość to nieustanna walka o zdobycie kasy na jedzenie i czynsz, […] Twarda rzeczywistość zmusza cię do rezygnowania z ideałów, krok po kroku, dzień po dniu, do nieustannych kompromisów dla tych kilku niewielkich zwycięstw, które nic nie znaczą w obliczu podłości i obojętności świata. Aż pewnego dnia zastanawiasz się, czy z człowieka, jakim chciałeś być, zastało coś jeszcze poza pustą skorupą, ale brniesz w to wszystko dalej, bo nie masz alternatywy. Z tym że marzenie nigdy nie umiera do końca.
Czarnoksiężnik uśmiechnął się krzywo.
- Pijany, nie jestem najlepszym magiem, lecz trzeźwy, znacznie gorszym.
A na co maniery komuś, kto ma dziesięć metrów długości i zieje ogniem?
Smok leżał przez chwilę zamyślony, ale szybko się otrząsnął. – Dlaczego chciałeś ze mną walczyć?
- W ten sposób miałem udowodnić, że jestem godny tronu.
- Naprawdę chciałeś mnie zabić?
Ruper wzruszył ramionami, strapiony.
- Zabijałeś kobiety, dzieci, paliłeś wioski, do gołej ziemi i porywałeś bydło?
- Absolutnie nie! – zaprzeczył smok wstrząśnięty.
– Masz mnie za jakiegoś potwora?!
Przytrzymała moje ręce, ściskając je mocno, jakby chciała z nich zaczerpnąć siły i ciepła, i sekundę później już była w moich ramionach, chowając zalaną łzami twarz w moją pierś. Tuliłem ją i pocieszałem jak tylko umiałem najlepiej. Każdy z nas potrzebuje nieco bliskości drugiego człowieka od czasu do czasu.
-Obiecałem, ze Cię ocalę - wymamrotałem
-Obiecałeś mi prawdę - powiedziała Rossignol, jej blade usta ledwie się poruszały. - I tyle musi mi wystarczyć. Nawet wielki i potężny John Taylor nie może dotrzymać wszystkich swoich obietnic.
I umarła, tak po prostu. Umilkła, przestała oddychać, uciekło z niej życie.
Czy stanie się czymś straszliwym nie było zbyt wygórowaną ceną za stanie się kimś nowym?
Podróżowała od jednej europejskiej stolicy do drugiej, zostawiając za sobą niezliczoną ilość połamanych serc i kości.
- A to nie jest tak, że połowa radości z kolekcjonowania to pokazywanie swoich skarbów innym?
- Nie - zaprzeczył twardo i pewnie. - Cała radość bierze się z posiadania. Z wiedzy, że to wszystko jest moje, tylko moje. Uwielbiam drażnić moich rywali, pokazać im dowód na to, że mam coś, czego pożądali od dawna. Torturuję ich zazdrością i śmieję się im w twarz. Ale tak naprawdę liczy się tylko to, że ja wiem. Wystarczy mi wiedzieć, że wygrałem. Że jestem najlepszy.
- I tylko o to chodzi? - nie dowierzała Suzie. - Ten, kto umrze, mając większą ilość zabawek, wygrywa?
Kolekcjoner wzruszył ramionami.
- Nic mnie nie obchodzi, co się stanie z moją kolekcją, kiedy mnie już nie będzie. Może nawet zgnić. Kolekcjonuję...bo w tym jestem dobry. To jedyna rzecz, w której kiedykolwiek byłem dobry. A rzeczy...przedmioty...nie mogą cię zranić. Nie mogą cię porzucić.
Nawet zakładając, że jestem wystarczająco głupi,by iść do kobiety, której życiową misją jest brutalne separowanie ludzi od ich krwi (...) podaj mi choć jeden powód, dlaczego miałaby mi pomóc?
- Czasami trzeba sobie wybaczyć, żeby żyć dalej.
- To prawda - zgodził się Juda. - A czasami to w ogóle nie była twoja wina.
- Jaką religię państwo wyznają? W co wierzą?
- W śmierć i podatki - odparła bez namysłu Fisher. - Cała reszta jest do wynegocjowania.
Nic nie jest tym, czym się wydaje, nikomu nie można ufać, nie ma też sensu wierzyć w cokolwiek, jeśli nie można wziąć tego w rękę i dokładnie obejrzeć, czy nie jest felerne. Niezbyt optymistyczna filozofia, ale lepsza niż żadna.
To jest Nightside, Walker. My się nie kłaniamy ani Piekłu, ani Niebu.