Michel Schneider, ur. 1944, jest człowiekiem wszechstronnie wykształconym. Absolwent prestiżowej ENA (Ecole Nationale d'Administration),muzykolog, psychoanalityk, znawca makroekonomii i polityki. Jest felietonistą Le Point, psychoanalitykiem oraz poświęca się pisarstwu.
Z powodzeniem mierzy się zarówno z esejem, dokumentem, jak i z fikcją, czego najlepszym przykładem jest właśnie Marilyn, ostatnie seanse. Jest autorem 16 książek, w których porusza takie tematy jak muzyka, psychoanaliza, życie publiczne, kultura i polityka oraz literatura. W jego twórczości wyraźnie widać fascynację życiem sławnych ludzi, głównie muzyków i pisarzy. Często sięga po formę fabularyzowanej biografii czy powieści biograficznej, osiągając mistrzostwo właśnie w książce o Marilyn Monroe. Jego wielką pasją jest psychoanaliza, w perspektywie której przedstawia wszystkie inne dziedziny swoich zainteresowań. Jak sam mówi w wywiadach, psychoanaliza jest dla niego raczej opowieścią o tym, czym jest człowiek i jak mogłoby wyglądać jego życie.
Książkę mogę polecić nie tylko fanom Marilyn Monroe, lecz również osobom interesującym się psychologią oraz Freud'em. To biografia Marilyn Monroe skupiająca się na ostatnich latach lub nawet miesiącach życia, toczących się między planami filmowymi jednych z jej najlepszych filmów a intensywnymi seansami psychoanalizy. Po raz kolejny widzimy, że publiczny wizerunek Marilyn Monroe nijak ma się do jej prawdziwej osobowości i trudów z jakimi zmagała się każdego dnia.
Nigdy specjalnie nie interesowała mnie postać Marilyn. Nie widziałam do tej pory też żadnego filmu z jej udziałem (bo za "starymi" nie przepadam). Za to książka od razu mnie wciągnęła. Czyta się szybko, przechodząc śpiesznie do kolejnych rozdziałów (z resztą bardzo krótkich). I tak do połowy książka wciąga straszliwie, żeby potem czytelnika zniechęcić i nieco znudzić. Męczące jest bowiem ciągłe czytanie o jej problemach osobowościowych, kompleksach, rozterkach. Nużące stają się z czasem dywagacje na temat jej więzi z psychoterapeutą (który od początku wydaje się być jakimś zwichrowanym naukowcem). I jakość nie polubiłam MM dzięki tej książce. Autor próbował ją opisać jako osobę zagubioną w wielkim świecie, pokrzywdzoną przez los i nie mogącą się wyzwolić spod wpływów przeszłości. Mnie jawi się ona jednak (czytając między wierszami) jako pusta i pełna pychy głupia aktoreczka, która sławę zdobyła jedynie dzięki ładnej buzi.