cytaty z książek autora "Lion Feuchtwanger"
Mądrzej jest dla idei żyć, niż dla niej umierać.
Skoro dało się raz karabin maszynowy do ręki wariatowi, nie ma sensu nienawidzić go za to, że nie można mu tej broni odebrać.
Że wśród sześćdziesięciu pięciu milionów ludzi mogą znaleźć się gwałciciele, ubodzy duchem, to zrozumiałe; ale że można obwieścić amoralność i bezprawie człowieka pierwotnego jako cel i normę dla narodu i ująć to w formę ustaw państwowych, to jego, jako Niemca, przejmuje wstydem.
Musi istnieć ktoś, kto powie potomnym, że nawet w Niemczech Hitlerów i Lautensacków byli ludzie, którzy w ogólnej atmosferze tępoty i tchórzostwa powstali i oświadczyli: wszystko to jest kłamstwem i bzdurą.
Jednostka uzbrojona we własną rację to Don Kichot (...). Lepiej być Don Kichotem niż wiatrakiem uważanym za olbrzyma.
Na zewnątrz kraj wyglądał tak jak zawsze. Tramwaje, auta jeździły ulicami, sklepy, restauracje, teatry, co prawda w większości pod przymusem, ale funkcjonowały, gazety miały te same nagłówki, te same czcionki.
Ale od wewnątrz kraj dziczał, łajdaczał, gnił, niszczał, coraz więcej, z dnia na dzień, pożerały go brutalność i kłamstwo, życie stawało się cuchnącą szminką.
Z dawien dawna już było tak, że Niemcy skłaniali się do zastąpienia pisanego prawa autorytetem jednego wodza.
Oppermannowie to mądrzy ludzie, znają świat. Ten świat jest oziębły. Są tacy, którzy mają należności w Niemczech i nie chcą ich stracić, są tacy, którzy są zainteresowani w dostawach broni dla Niemców.
Humanizm i cywilizacja - to słabe argumenty. Trzeba operować silniejszymi, żeby nakłonić świat do interwencji.
Hitlerowcy znieśli zasady, które od czasów rewolucji francuskiej uchodziły wśród białych za podstawowe elementy moralności. Głosili, że wobec ich praw człowiek nie jest równy człowiekowi. Wprowadzili z powrotem niewolnictwo pod płaszczykiem "dobrowolnej służby pracy". Aresztowali swych przeciwników, traktowali ich gorzej niż zwierzęta, torturowali ich i nazywali to "hartowaniem ciała".
(...) Morderstwa polityczne uważano za wzniosłe czyny. Fuhrer nazywał morderców, bo przecież to byli mordercy, "towarzyszami", wznoszono na cześć zbrodniarzy tablice pamiątkowe, pomordowanych wywlekano z grobów, mianowano mordercę szefem policji.