Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Mieczysław Żywczyński
![Mieczysław Żywczyński](https://s.lubimyczytac.pl/upload/authors/21231/4334-140x200.jpg)
10
6,3/10
Pisze książki: powieść historyczna, historia
Urodzony: 13.01.1901Zmarły: 21.02.1978
Polski historyk, ksiądz. Związany z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim.
6,3/10średnia ocena książek autora
234 przeczytało książki autora
181 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Kościół i społeczeństwo pierwszych wieków
Mieczysław Żywczyński
8,0 z 1 ocen
8 czytelników 1 opinia
1985
Szkice z dziejów radykalizmu chrześcijańskiego
Mieczysław Żywczyński
8,0 z 1 ocen
1 czytelnik 1 opinia
1976
Studia historyczne. Tom 1
Mieczysław Żywczyński, Zygmunt Zieliński
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
1968
Studia historyczne. Tom 2
Mieczysław Żywczyński, Zygmunt Zieliński
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
1968
Najnowsze opinie o książkach autora
Kościół i rewolucja francuska Mieczysław Żywczyński ![Kościół i rewolucja francuska](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/72000/72044/352x500.jpg)
6,5
![Kościół i rewolucja francuska](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/72000/72044/352x500.jpg)
Przykład ekwilibrystyki „Nie ulega wątpliwości, że wiele ofiar "dni wrześniowych" [1792] spośród księży było całkowicie niewinnych, że ponieśli śmierć tylko za opór przeciwko schizmatyckiej ustawie cywilnej. Trudno także wątpić i w to, że niektórzy ze sprawców kierowali się i nienawiścią do religii katolickiej, że Zgromadzenie Narodowe ani ogół ludności Paryża nie aprobował tych czynów, choć zachowywał się biernie. Pewne jednak jest i to, że ta nienawiść płynęła u większości sprawców z przekonania o łączności księży opornych ze sprawą kontrrewolucji.” (s. 64)
Skoro tylko część ofiar była niewinna, a contrario reszta była winna ergo zasługiwala na wyrżnięcie.
W używaniu budynków kościelnych do wydumanych obrzędów ksiądz dobrodziej wyraźnie nie widział nic zdrożnego.
„Pierwszą taką próbą był niewątpliwie kult rozumu. Ogół badaczy katolickich niesłusznie upiera się przy zdaniu, że był to kult ateistyczny, że chodziło o ogłoszenie bóstwem rozumu ludzkiego. Już w roku 1892 Aulard dowodził, że kult ten był antychrześcijański, ale nie był ateistyczny, choć wielu działaczy rewolucyjnych popierało go dlatego, że widzieli w nim zerwanie z wszelką duchowością. Zdanie to jest o tyle słuszne, że niezależnie od intencji inicjatorów kult ten miał wiele cech kultu religijnego, a mianowicie zewnętrzne i uroczyste akty uznania dla czynnika niewidocznego, lecz absolutnego, tj. rozumu powszechnego, występującego w człowieku i w przyrodzie, będącego synonimem Istoty Najwyższej. W imieniu owego absolutu odbierały cześć symbole widzialne. Ponadto poza Paryżem był on wykonywany w sposób poważny i podniosły, a na symbole rozumu wybierano kobiety cieszące się szacunkiem. W wyższym jeszcze stopniu charakter religijny miały następne kulty rewolucyjne : kult Istoty Najwyższej, propagowany przez Robiespierre'a, będący w gruncie rzeczy dalszym ciągiem kultu rozumu, i teofilantropizm, zainicjowany przez księgarza Chemin-Dupontes. W obydwu występowała wyraźnie wiara w Boga i nieśmiertelność duszy. Teofilantropi wprowadzili modlitwy, kazania, nabożeństwa, nawet imitację sakramentów. Gdy ten kult zaczął upadać, dwaj członkowie Dyrektoriatu, Filip Merlin de Douai i Mikołaj Francois de Neufchateau zaczęli szerzyć kult dekadowy, zbliżony w swej istocie do kultu rozumu, ale mający swe święta, nabożeństwa, kazania. Inne próby, jak np. kult adoratorów głoszony przez Daubermesnila lub tzw. religia społeczna Benoist-Lamotha nie miały żadnego znaczenia.” (s. 67)
„Nowa religia [ów „kult teofilantropijny”] znalazla na krótki czas uznanie w oczach pewnej kategorii ludzi o upodobaniach poetyckich. W pierwszych miesiącach 1798 praktykowano ją w kilkunastu košciołach paryskich. Wierni grupowali się wokół okrąglego oltarza, przyozdobionego kwiatami i owocami, Iektor w dlugich białych szatach intonowal piešni, po czym następowalo wyznanie grzechów oraz modlitwy. Większošč ceremonii, zwlaszcza związanych z chrztem, wyznaniem wiary, zawarciem małzeństwa i pogrzebem, oparta byla na tradycji katolickiej; w pozostałych dostrzegalny był wpływ rytuału masońskiego. Teofilantropizm nie przeniknąl do ludu; przez pewicn czas był nieszkodliwą rozrywką elity.” („Historia Kościoła. Tom IV. Od roku 1715 do roku 1848” s. 119)
Kościół i społeczeństwo pierwszych wieków Mieczysław Żywczyński ![Kościół i społeczeństwo pierwszych wieków](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4803000/4803382/812556-352x500.jpg)
8,0
![Kościół i społeczeństwo pierwszych wieków](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4803000/4803382/812556-352x500.jpg)
Trudno jest zaprzeczyć tezie, iż kościół katolicki w takich krajach jak Polska ma niebywałe szczęście. I nie chodzi mi wcale o fakt, iż prokuratura nie ściga jego hierarchów za ukrywanie pedofili w sutannach, ani o to, że rozliczenie działalność Komisji Majątkowej, która zajmowała się rozdawnictwem nieruchomości państwowych za bezcen na rzecz tegoż kościoła, jest de facto i de iure niemożliwe. Nie chodzi też o szereg innych afer i przekrętów, których wyliczanie na tym miejscu nie ma sensu. Chodzi mianowicie o to, że jego wierni i pseudo wierni są tak mało oczytani i tak mało rozumują. Bo gdyby choćby jakaś ich część pokusiła się o sięgnięcie po, na przykład, książki księdza prof. Żywczyńskiego, to oczy ze zdumienia długo nie mogłyby się im zamknąć. Oczywiście, nie będąc naiwnym, zdaję sobie sprawę że nigdy tak się nie stanie. Ale gdyby jednak? Cóż takiego wyczytano by z "Kościoła i społeczeństwa pierwszych wieków"? Ano bardzo wiele, bardzo (z pozoru) kontrowersyjnych tez uczonego księdza. Otóż Żywczyński pisze, że "w gruncie rzeczy wszystkie najbardziej radykalne doktryny społeczne wyrosły w obrębie chrześcijaństwa. Komunizm pojawił się przecież jako doktryna także na tle chrześcijaństwa. I w pewnym sensie, chociaż się tego wszystkie oficjalne Kościoły wypierają, to jednak w prostej linii wywodzi się on właśnie z chrześcijaństwa". Następnie, odnosząc się do problemu niewolnictwa zauważa: "Mało tego, musimy w imię prawdy powiedzieć rzecz niesłychanie przykrą, że najdłużej trzymało się niewolnictwo w majątkach kościelnych. Wszędzie już zniesiono je, oczywiście nie z powodów jakichś światopoglądów chrześcijańskich, tylko dlatego, że się po prostu nie opłacało. Kościół zaś uparcie trzymał się niewolnictwa, nie chciał go znieść". O moralności zaś prawi takie niesłychane rzeczy: "Człowiek religijny powinien być moralny, nawet się mówi, że musi być moralny. Ale w życiu, w praktyce to nie jest tak. Religijność i moralność nie muszą iść ze sobą w parze". O przekształceniu się chrześcijaństwa w IV w. mówi natomiast: "Trzeba tolerować niemoralne lub mniej moralne postępowanie, bo inaczej nie miałoby się zwolenników. Religijność chrześcijańska stawała się coraz bardziej uznaniem pewnego systemu zdań pojęciowych i braniem udziału w nakazanych czynnościach kultowych, zaczął znikać tak istotny dotychczas element etyczny". Albo: "i właśnie wtedy Kościół wszedł na drogę, która mu miała zapewnić zwycięstwo. Wyłonił się problem występujący do dziś z całą ostrością: czy lepiej żeby katolików było niewielu, ale uczciwych, gorliwie przestrzegających zasady etycznej, czy też mniejszą wagę zwracać na etykę, byle wierzyli po katolicku. Kościół wybrał tę drugą drogę. Prąd rygorystyczny istniał nadal, ale był coraz słabszy". Oczywiście te kilka cytatów to tylko wierzchołek góry lodowej.
Można zadać pytanie, czy ksiądz prof. Żywczyński był w kościele piątą kolumną? Ależ zupełnie nie. Hierarchia doskonale wie o tym, o czym pisał Żywczyński. Po prostu poziom zakłamania i hipokryzji jest tam tak olbrzymi, i tak już wrósł w istotę tej organizacji, że "pieski mogą szczekać, a karawana jedzie dalej". Wiedziano i wie się ponadto bardzo dobrze, że ksiądz Żywczyński może sobie tam pisać co mu się podoba, a po jego książki sięgną nieliczni, i na pewno wśród nich nie znajdzie się wielu katolików. A zatem nie trzeba mu zamykać oficjalnie ust, tak jak to nieraz działo się po wypowiedziach znanych szerszej publice zakonników czy księży (np. niedawna sprawa Bonieckiego),ani wydalać go ze swojej organizacji. A więc jego książki nie znajdują się na szczęście na indeksie tych zakazanych, dlatego też można i warto po nie sięgać.