Najnowsze artykuły
- Artykuły„Pomyśl dwa razy”: Myron i Win kontratakująSonia Miniewicz1
- Artykuły„Kongres książki”, warsztaty i spacery na Festiwalu ConradaLubimyCzytać1
- ArtykułyAdam Kay w Polsce! Autor Spotkaj się z autorem bestsellera „Będzie bolało” w Warszawie i w Krakowie!LubimyCzytać1
- Artykuły„Podążaj za księżycem” – książka, która zabiera nas w najważniejszą podróż życia!BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ernest J. Gaines
5
6,2/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, literatura piękna
Urodzony: 15.01.1933Zmarły: 05.11.2019
Ernest James Gaines - afroamerykański pisarz.
Przyszedł na świat w Luizjanie, jako najstarsze z dwanaściorga rodzeństwa.
Ukończył szkołę podstawową St. Augustine School w New Roads, ale w tamtych czasach w okolicach nie było żadnej szkoły średniej dla Afroamerykanów, więc na tym na jakiś czas jego formalna edukacja została przerwana. Studia ukończył wiele lat później.
Swoją pierwszą powieść napisał w wieku 17 lat. Najpierw ukazywała się ona w czasopiśmie akademickim "The Turtles". Osiem lat później wydano ją drukiem.
W 1993 r. na półkach księgarskich pojawiła się najbardziej znana książka Gainesa - "A Lesson Before Dying", którą nominowano do Nagrody Pulitzera. Ukazał się również polski przekład tej powieści.
Ernest J. Gaines żył 86 lat.
Wybrane dzieła: "Catherine Carmier" (1964),"The Autobiography of Miss Jane Pittman" (1971),"A Lesson Before Dying" (1993, polskie wydanie: "Lekcja przed egzekucją", Wydawnictwo G+J, 2007),"Mozart and Leadbelly: Stories and Essays" (2005),"The Tragedy of Brady Sims" (2017).
Żona: Dianne Saulney (do 05.11.2019, jego śmierć).http://www.ernestjgainesaward.org/
Przyszedł na świat w Luizjanie, jako najstarsze z dwanaściorga rodzeństwa.
Ukończył szkołę podstawową St. Augustine School w New Roads, ale w tamtych czasach w okolicach nie było żadnej szkoły średniej dla Afroamerykanów, więc na tym na jakiś czas jego formalna edukacja została przerwana. Studia ukończył wiele lat później.
Swoją pierwszą powieść napisał w wieku 17 lat. Najpierw ukazywała się ona w czasopiśmie akademickim "The Turtles". Osiem lat później wydano ją drukiem.
W 1993 r. na półkach księgarskich pojawiła się najbardziej znana książka Gainesa - "A Lesson Before Dying", którą nominowano do Nagrody Pulitzera. Ukazał się również polski przekład tej powieści.
Ernest J. Gaines żył 86 lat.
Wybrane dzieła: "Catherine Carmier" (1964),"The Autobiography of Miss Jane Pittman" (1971),"A Lesson Before Dying" (1993, polskie wydanie: "Lekcja przed egzekucją", Wydawnictwo G+J, 2007),"Mozart and Leadbelly: Stories and Essays" (2005),"The Tragedy of Brady Sims" (2017).
Żona: Dianne Saulney (do 05.11.2019, jego śmierć).http://www.ernestjgainesaward.org/
6,2/10średnia ocena książek autora
108 przeczytało książki autora
83 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Lekcja przed egzekucją Ernest J. Gaines
6,2
Książka o ciekawej tematyce, niestety, kiepska forma realizacji pomysłu. Strasznie mi się dłużyło czytanie jej i myślę, że mogę zaryzykować stwierdzenie, że rozdział w formie pamiętnika bohatera skazanego na śmierć stanowi esencję całej książki i był to jedyny fragment, który cztałam z przyjemnością. A szkoda, bo treść zawiera ciekawe problemy współczesnego świata i gdyby były ujęte w bardziej interesujący sposób, oceniłabym ją dużo wyżej.
Lekcja przed egzekucją Ernest J. Gaines
6,2
ODEJŚĆ Z TEGO ŚWIATA JAK CZŁOWIEK
Nie wiem, czy wyszłam kiedyś z biblioteki z pustymi rękami, nie wiem. Zawsze gdy chcę oddać dwie książki, wracam z pięcioma i tak w kółko. Tę książkę zauważyłam "niechcący". Moją uwagę przykuł tytuł. "Lekcja przed egzekucją"... mocne. Uwielbiam takie książki, więc i ta znalazła się na moim stosisku. Czekała długo, aż raczę wziąć ją w swoje łaskawe ręce, ale doczekała się... A może doczekałam się ja? W każdym razie nie żałuję. To, że z jej zapoznaniem zwlekałam tak długo, też ma znaczenie. Może musiałam do tej książki dojrzeć? Dojrzałam, przeczytałam i niemal konam z zachwytu.
Książka o skazanym na śmierć (niesłusznie?) młodym Murzynie, którego na sali sądowej nazwano ś w i n i a k i e m . Popada on w głęboką depresję, toteż jego babcia prosi miejscowego nauczyciela - Granta Wigginsa - o interwencję, ba, ona żąda od niego wsparcia. Profesor nie ma pojęcia, co zrobić, by pomóc Jeffersonowi "odejść z tego świata jak człowiek", nie świniak - człowiek. Grant co kilka dni odwiedza młodzieńca w więzieniu i próbuje, ja nawet powiedziałabym, że u s i ł u j e pomóc. A Jefferson? Jeśli rzuci na niego przelotne spojrzenie, to już jest dobrze, a gdy odpowie na pytanie monosylabą, życie staje się piękniejsze. Wiggins robi wszystko, by zmienić chłopaka, angażuje w to swoich uczniów i ich rodziców, a także innych mieszkańców miasteczka. Policjantów tylko jakoś nie specjalnie udaje mu się zainteresować tematem, ale łaskawie przyzwalają na działania nauczyciela. A ten staje na głowie - kupuje radio, zeszyt, ołówek i podpada pastorowi... A jednak pewnego dnia coś drgnęło. Rozmawiają; długo rozmawiają, chodząc po świetlicy. Grant prosi Jeffersona, by zjadł zupę, którą ugotowała babcia, wysłuchał pastora, któremu zależy na jego zbawieniu. Wraca zadowolony do Tęczy, gdzie ma spotkać się z ukochaną Vivian. Chce jej wszystko opowiedzieć, podzielić się z nią swoimi małymi-wielkimi sukcesami. Facet jest szczęśliwy - tak szczęśliwy, że ma przemożną ochotę porządnie komuś przywalić. I to pragnienie spełnia, bo spotyka Mulata, który ośmiela się kpić z jego ucznia "po godzinach". Gratulować mu czy współczuć? Obić facjatę wyższemu i silniejszemu też trzeba umieć, ale czy nie naważy się wtedy za dużo piwa? Termin egzekucji zbliża się nieubłaganie, Jefferson robi się bardziej otwarty i godny podziwu, wszyscy w miasteczku są z niego bardzo dumni - nawet policjanci! Czy uchronią już nie-świniaka przed zajęciem gorącego miejsca na kolanach "Okropnej Gertrudy"? Jeśli zaangażuje się całe miasto - czy możliwe jest zorganizowanie ucieczki?
Książki wbrew pozorom nie czyta się szybko. Czyta się ją błyskawicznie. Niby tematyka trudna, co do języka - szału nie ma, a jednak coś pociąga do przodu i ciągnie, i ciągnie. I kiedy już Cię dociąga, Ty zdumiony czujesz wilgoć na swoich policzkach. I zastanawiasz się nad sensem życia. Jestem na humanie, więc mogę błysnąć terminem - uważam, że można tę powieść zaliczyć do literatury parenetycznej. Rozumiem, nie wszyscy są humanistami, więc już wyjaśniam. Parenetyczne, czyli podsuwające postawy godne naśladowania. Tu jest takich wiele. Jefferson, Grant, ciocia Lou... zresztą tak naprawdę każda postać ma w sobie jakąś piękną cechę, którą warto w sobie pielęgnować.
Cóż mogę powiedzieć więcej. Chyba nic. Sam tytuł... sam tytuł mówi. Trzeba tylko dojrzeć i uważnie się w niego wsłuchać.