Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tomasz Brzeszczak
1
4,8/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,8/10średnia ocena książek autora
21 przeczytało książki autora
16 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Bóg, auto, ojczyzna Tomasz Brzeszczak
4,8
Autoportret 'prawdziwego' Polaka, cwaniaka i ksenofoba, wszyscy inni to wrogowie: albo są do oszukania, albo chcą jego oszwabić. Jego poglądy na ruch drogowy, ekologię, przestrzeganie prawa po prostu przerażają. Ponoć autor zebrał owe poglądy z forów internetowych, więc są tacy ludzie... Fabuła jest nikła, książka czasami nuży, ale bardziej przeraża. Czyżby świadectwo nowych-starych czasów?
Autoportret 'prawdziwego' Polaka, Seby, właściciela komisu samochodowego pod Warszawą. To przede wszystkim człowiek nieufny, jak kupuje znicze na groby to musi dokładnie sprawdzić ile godzin się taki znicz pali i jak się to ma do ceny. Dla niego wszyscy inni to potencjalni wrogowie: albo chcą go oszwabić, albo są potencjalnymi frajerami, których można zrobić w konia, świat to miejsce walki, zagrożenia, braku zaufania. Nie pogardzi drobnym szwindelkiem, a dawanie łapówek to dla niego chleb powszedni. Zaś jego żona ma dwie pasje, po pierwsze wyjazdy do ośrodków all inclusive raz na rok, żeby można się było czym pochwalić na fejsie, po drugie porównywanie cen w Lidlach, bardzo jest podniecona gdy znajdzie ten sam towar za niższą cenę w innym sklepie.
Najbardziej przerażające są poglądy naszego bohatera na różne tematy. Ruch drogowy: „Jazda pięćdziesiątką zbytnio usypia i rozleniwia, człowiek traci czujność. Szybka jazda jest bezpieczniejsza. Oczywiście są sytuacje nieprzewidziane. Piesi wlezą na pasy zamiast poczekać, aż auta przejadą. Trudno im postać parę minut, aż się pusto zrobi na ulicy. Wlezie taka krowa, nie wyhamujesz wtedy i pieszego zdejmiesz.” Brr.. Po tych słowach jestem ostrożniejszy na przejściach dla pieszych, bo zawsze można trafić na takiego troglodytę. Ekologia: „A drzewa to przecież tylko kłopot i problem. W miastach, według mnie, nie powinno być w ogóle drzew poza parkami. Jak ktoś chce drzewa oglądać, to może do parku iść. Wszystkie inne wyciąć.” itd. itp.
Oczywiście to katolik: „Jestem Polakiem, to normalne, że chodzę do kościoła. Oczywiście kościół rzymskokatolicki, żaden tam protestancki czy, nie daj Bóg, jehowych.” Oraz patriota: „jak ktoś nie-Polak, to nic dobrego z niego nie będzie. Polak to porządny człowiek, a z takiego obcego ch..j tam wie. Jakby każdy naród był taki jak Polacy, toby zupełnie inna ta Europa była. Szlachetniejsza. Lepsza. Mądrzejsza.”
Książka jest trochę śmieszna, czasami straszna, a od pewnego momentu mocno nudna i powtarzalna. Przez całą książkę bowiem Seba jeździ z kochanką na wypady weekendowe po Polsce i wygłasza swoje poglądy, po pewnym czasie staje się to mocno nużące. Widać wysiłek autora przedstawienia zdania bohatera na każdy temat.
Ponoć autor zebrał do kupy poglądy wyrażane na forach internetowych, tak, są tacy ludzie, czasami ich spotykam i staram się uciekać gdzie pieprz rośnie. Czy to sól tej ziemi? Mam nadzieję, że nie.
Nie jest to żadna dobra literatura, ot świadectwo naszych czasów, trochę śmieszne ale bardziej przerażające.
Bóg, auto, ojczyzna Tomasz Brzeszczak
4,8
Sebastian nie lubi lewactwa, ekoterrorystów i ciapatych. Najlepiej byłoby się tych wszystkich oszołomów pozbyć, na szczęście jest ‘dobra zmiana’. Szanuje za to prawdziwych Polaków, patriotów, takich jak on sam – nawet w swoim komisie samochodowym proponuje naklejki na zderzak „Pamiętamy ‘44”.
Pewnego dnia podczas wybierania zniczy w markecie, w końcu to poważna sprawa. Znicz ma symbolizować zamożność, ale ma też palić się odpowiednio długo i oczywiście producent nie może za dużo zarobić. W trakcie przeliczania ceny na paleniogodziny poznaje Ankę, która nota bene robi to samo i jego świat zmienia się o 180 stopni.
Seba zauważa, że nie wie nic o życiu, a Anka jest kobietą ze snów. Oboje zaczynają swoje potajemne schadzki i nawzajem uczą się zaradności, według swoich pokrętnych zasad moralnych. Ona roztacza wokół siebie aurę koneserki sztuki i obieżyświata – chociaż myli Picasso i Daliego, on natomiast chłonie tę wiedzę i zauważa jak miałkie życie do tej pory prowadził. Pewnego dnia, kłopoty zaczynają się piętrzyć, a zasobność portfela Seby nie pomaga.
Książka to mocno satyryczny obraz współczesnych Polaków. Życie to plac bitwy, a ludzie dzielą się na tych, którzy chcą cię oszukać i tych, których samemu można oszukać. Interesy załatwia się dzięki koneksjom i łapówkom, a za wykonaną pracę nie płaci się całości – bo zawsze można znaleźć jakieś niedociągnięcia.
Ekologia to pojęcie obce, bo palące się butelki dają dużo energii, tylko zamożni powinni kupować porządne auta, a na wakacje jeździ się tylko po to by znajomym zdjęcia pokazać. Autor pomysł na książkę zaczerpnął z forów internetowych i wypowiedzi użytkowników, więc tacy ludzie naprawdę istnieją.
Postacie w książce są bardzo realistyczne, chociaż mocno przerysowane. Narracja prowadzona pierwszoosobowo pozwala nam lepiej zrozumieć rozumowanie Seby. Nie jest to literatura najwyższych lotów, ubogie opisy, słaby język – ale to zabieg celowy. Czy jakiś Seba był eurydytą?