Dworzec Gdański Henryk Dasko 6,5
ocenił(a) na 78 lata temu Bardzo ciekawa i osobista książka, dla mnie nieco egzotyczna, bo nie sądziłam, że tak dostatnio może wyglądać życie w powojennej Polsce (do tej pory czytałam o biedzie, odbudowie, dorobku...) oraz jak funkcjonowało środowisko żydowskie w W-wie.
Na pewno to ważny głos świadka Marca'68 roku, przy czym ważne, że nie głos cierpiętniczy i oskarżycielski: Henryk Dasko nie robi z siebie ofiary i nie szuka wrogów, lecz jest przykładem kogoś, kto świetnie sobie życie ułożył na obczyźnie, nie zerwał kontaktów z krajem (i językiem),jednak na zawsze został naznaczony przez tamten exodus, dlatego w dorosłym życiu swoistą misją stał się dla niego dialog polsko-żydowski, budowanie mostów między Polakami, a wygnanymi Żydami. Budzi we mnie podziw za swoją niesamowitą energię, ciekawość świata i wielkoduszność, zdolność abstrahowania od własnych doświadczeń:
"Moje własne rozliczenia z Polakami nie są inne niż kogokolwiek z nas, nie są mniej tragiczne od doświadczeń tych amerykańskich Żydów, o których piszę. Nie chcę być źle zrozumiany, Nie chodzi o wybaczenie. Ja po prostu nie chcę, żeby moje dzieci odziedziczyły po mnie nienawiść - nie tylko do Polaków, ale do kogokolwiek. I nie tylko dlatego, że kultura polska jest i pozostanie moją kultura, bo w gruncie rzeczy to przypadek. Mnie chodzi o jednakową miarę, o zasady uniwersalnej sprawiedliwości, o wyrwanie się poza obręb retoryki "my-oni", o odrzucenie moralnej korozji plemiennych instynktów. Ja nie chcę przykładać ręki do dalszej nienawiści, obojętne, z której strony, i jeśli to oznacza, że mam zapomnieć o moich - naszych - krzywdach z przeszłości, 'so be it'."