Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać204
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Krzysztof Wolański
2
5,9/10
Pisze książki: publicystyka literacka, eseje, filozofia, etyka
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,9/10średnia ocena książek autora
68 przeczytało książki autora
76 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Sędzia Schreber. Bóg, nerwy i psychoanaliza
Krzysztof Wolański
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Sport nie istnieje Jan Sowa
5,9
Jedna z najciekawszych książek jakie ostatnio czytałem. Książka tak bardzo potrzebna w Polsce, gdzie piłka nożna jest faworyzowana na każdym poziomie.
W Lublinie aktualnie Prezydent Miasta stworzył nowy problem miejski obiecując budowę stadionu żużlowego z publicznych pieniędzy.
Także podobny problem jak wszędzie, prywatny klub miałby dostać ogromny publiczny prezent. Zyski w takim rozwiązaniu byłyby prywatyzowane a koszty uspołeczniane.
Sport nie istnieje Jan Sowa
5,9
Autorzy używają żargonu marksistowskiego do uzasadnienia mało odkrywczej tezy: współczesny sport nie jest już zdrową rywalizacją gdzie liczy się uczestnictwo, ale wielkim biznesem gdzie rządzi marketing i stopa zysku. Ta przegadana (250str!) i nudna książka, rodem z bezpowrotnie minionej epoki, jest kolejnym dowodem jak jałowy i poznawczo impotentny jest współczesny marksizm. Nie polecam.
Dwóch uczonych mężów przeprowadza analizę stanu współczesnego sportu wyczynowego. Główna teza książki nie jest zbyt oryginalna, oto sport jest obecnie wielkim biznesem gdzie liczą się pieniądze i zysk, odeszły w niebyt czasy czystej, dżentelmeńskiej rywalizacji. Wszystko to wyłożone językiem marksistowskim, czyli mamy wyrażenia typu: walka klas, alienacja klasy pracującej, akumulacja kapitału itp., które jakoś mało pasują do opisu sportu, raczej przypominają bezpowrotnie minioną epokę. Dlatego rzecz cała przypomina odgrzewany kotlet, ale mocno już niestrawny.
Typowy cytat ilustrujący wywody autorów: „W bliższym nam okresie historycznym zorganizowany sport jako narzędzie pacyfikacji oraz kontroli świata pracy zyskał zupełnie nowy wymiar w autorytarnych i totalitarnych reżimach połowy XX wieku. Zarówno w faszystowskich Włoszech, jak i nazistowskich Niemczech sport służył odwróceniu uwagi i energii pracowników od problemów polityczno-ekonomicznych przy jednoczesnym wzmacnianiu identyfikacji jednostek z państwem.” Co się rzuca w oczy, po pierwsze sport jest narzędziem zniewolenia świata pracy(!),po drugie ani słowa o innych reżimach totalitarnych: ZSRR i NRD i roli sportu w tych krajach. Ale rozumiem, że autorom jako marksistom ręka by uschła gdyby mieli skrytykować 'ojczyznę światowego proletariatu'.
Pełno tam podobnych cytatów rodem z minionej epoki. Autorzy analizują nie tylko sport, piszą np.: „Facebook bezpośrednio oddziałuje na nasze życie towarzyskie, wpływając na to, z kim i jak intensywnie się zaprzyjaźniamy. To jest właśnie podporządkowanie przyjaźni i towarzyskości logice akumulacji kapitału” No to już wiem, dlaczego nie lubię fejsa: akumulacja kapitału! Więcej tam takich wywodów, naprawdę nie chce się tego czytać; nie tylko to intelektualnie jałowe, ale też nudne i przegadane.
Przy okazji czytania tego dzieła znowu się przekonałem jak anachroniczne i ograniczone poznawczo jest podejście marksistowskie. Może czasem krytyka autorów współczesnej sceny sportowej i ogólniej, kapitalizmu jest słuszna, ale od razu pojawia się pytanie: co zamiast? Już jeden projekt (wymyślony przez Marksa i Engelsa) żeśmy w Polsce przerabiali i nie mam najmniejszych chęci do niego wracać. A co proponują autorzy, jako alternatywę dla sportowego businessu? Po pierwsze księcia Hubertusa von Hohenlohe, który jest założycielem, prezesem i jedynym zawodnikiem Meksykańskiej Alpejskiej Federacji Narciarskiej, uczestnikiem wielu olimpiad w barwach Meksyku, oczywiście bez sukcesów. Inny przykład to stworzenie przez kibiców klubu futbolowego FC United of Manchester, w proteście przeciw przejęciu Manchester United przez rodzinę Glazerów, według autorów: „spekulantów z Miami', którzy uczynili z MU maszynkę do robienia pieniędzy. Są to przykłady kuriozalne i dosyć żałosne: nie można robić współczesnego sportu idąc śladem meksykańskiego arystokraty czy kibiców z Manczesteru.
Muszę przyznać, że nie skończyłem książki, to było zbyt trudne. Ale przeczytałem wystarczająco, żeby sobie wyrobić opinię. Nie polecam.