Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Cała trylogia Red Winter trzyma ten sam równy poziom i konkluzja tak samo nie zawodzi, fundując bardzo satysfakcjonujące zakończenie domykające wszystkie wątki. Tom ten skupia się na będącym tuż-tuż przesileniu zimowym, kiedy to Emi ma ostatecznie pożegnać się z życiem, a więc do spółki z przygotowaniami do ostatecznej konfrontacji mamy tu też duży wgląd w psychikę bohaterki, którą rozrywa poczucie obowiązku oraz zwyczajne, ludzkie pragnienie by żyć. Ta wewnętrzna walka jest naprawdę dobrze pokazana i bez problemu można się odnieść do argumentów przemawiających za jedną i drugą opcją. Wątek miłosny serwuje sporo angstu, ale payoff na końcu jest cudny, także romans to naprawdę silny element od początku do końca trylogii. Co jednak najbardziej mi się podobało w tej odsłonie serii, to kulminacja przyjaźni Emi i Yumeia - ta relacja zdecydowanie podbiła moje serducho w Immortal Fire. Do tego jak zwykle dużo się dzieje, mamy piękne ilustracje oraz rozwijanie przedstawionego do tej pory japońskiego folkloru o nowe elementy. Co też rzuciło mi się w oczy po przeczytaniu całości to fakt, że serię tę w dużej mierze czyta się jak mangę shoujo, także wielbiciele takich klimatów zdecydowanie będą zadowoleni. To świetny romans fantasy w unikalnym settingu!