Ewa Daszewska z zawodu jest adwokatem. Jej mężem jest redaktor Adam Daszewski, dziennikarz „Dziennika Zachodniego”, syn Krystyny Iłłakowicz-Daszewskiej.
Wspomnienie miejsc,czasów i ludzi, dzieciństwa Autorki w Dębowym Polu i dorastania w mieście. Pełna miłości opowieść o Ojcu. Jest i miejsce dla antenatów, a burzliwe nieraz losy przypadły im w udziale. A w tym wszystkim wnikliwa obserwacja zmieniającego się świata, pełna szacunku wobec praw przyrody, z próbą zrozumienia ludzkich poczynań. Opowieść o ciekawości świata, wartości życia każdej istoty, wrażliwości na piękno, która zrodziła przywiązanie Autorki do "przedmiotów z duszą". Autorka zadaje ważne, trudne pytania, a Jej celne spostrzeżenia dają obraz wrażliwej, a jakże silnej Kobiety o pięknej duszy. Subtelne, przepiękne, maleńkie, a wielkie Dzieło.
Kiedy w październiku 2013 roku poprosiłam Panią Ewę o dedykację na moim egzemplarzu "Mojego Dębowego Pola", długo rozmawiałyśmy. W tym czasie miałyśmy sporo okazji do rozmów, pracowałam wówczas w Jej mieście. Opowiedziała mi wtedy o swojej Teściowej. To była nieco tajemnicza opowieść, a jej bohaterka bardzo niezwykła. Nie wiedziałam wówczas, że Kika, że Iłła i że Kościuszko. Ale nie można wszystkich kart odkrywać od razu, trzeba wiedzę stopniować, odbiorcę zaciekawiać, troszkę pokluczyć nawet i pozostawić niedosyt.
Nie mam ambicji recenzowania jako pierwsza, nie licząc może książek, które zdarza mi się dodać. Ale jest mi ogromnie miło, że na tym portalu, zrzeszającym wielkie bractwo czytających, udało mi się być pierwszym czytelnikiem Listów z komody.
To opowieść dla tych, którzy szukają okruchów minionego czasu, śladów pokoleń sięgających dobrze w głąb XIX wieku, dla tych, którzy z delikatnością przechowują wyblakłe dokumenty i przypadkowo ocalone przedmioty - ostatnie kruche dowody, porwane i splątane łącza z tamtym czasem, który już tak bardzo w oddali, tak dawno nie nasz, a szkoda...