cytaty z książek autora "Małgorzata Kulisiewicz"
NIEWAŻKOŚĆ
chwila
w bursztynowym pędzie
zatopiony miękko czas
wiruje
w trajektorii bezdechu
ukryte w przedsionkach
domysłu
tango huczy jak życie
jak cicho.
Małgorzata Kulisiewicz
Spotka(nie)
Zatrzymała się na środku ulicy. Słońce świeciło jaskrawym oślepiającym światłem. Obok przeszedł człowiek w białym garniturze. Bardzo młody, opalony, smukły, wyglądał jak wycięty z kolorowego magazynu. Wpatrywała się w niego uporczywie. Karty kobiecych pism glamour często błyszczały na jej biurku. Tylu pięknych mężczyzn prezentowało się w reklamach, ale żaden nie dorównywał temu tutaj. Przystojniak wszedł do baru. W pubie siadła przy nim naprzeciw baru z lustrzaną płytą. Barman wyszedł z cienia.
- Co podać, madame?
Odwróciła się w kierunku mężczyzny w białym garniturze. Obok nie było nikogo. Zobaczyła tylko dym sączący się z popielniczki stojącej blisko.
- Pani pali dwa papierosy naraz. Czy coś się stało?
- A ten mężczyzna, który tu był? Widział pan, w którą stronę poszedł?
- Jaki mężczyzna? - Kelner popatrzył na nią zdziwiony. - Od godziny nie ma tu nikogo oprócz pani.
- Ten przystojny przed chwilą.
- O tej porze jest tu przeważnie pusto. Szef musi zadbać o lepszą reklamę.
Wstała od stołu smutna i zniechęcona.
- Nie przejmuj się nim kochanie.
Mężczyzna w białym garniturze objął ją ramieniem. Jego głos brzmiał głucho na pustym przystanku.
IMPRESJA
Broszka nieba skąpana
w wieczornej kałuży,
przed klubem błyszczy
kolorowy tłum.
Iglica Mariackiego Kościoła kłania się
pijanemu księżycowi:
– Co tu robisz?
– Miło cię znów widzieć.
Kwitną bzy i bluzki dziewczyn
na Plantach.
Nadzy turyści w dorożkach
zgubili dziś rozumy.
Ulicą Szewską płynie
wielojęzyczny strumień
ciekawskich spojrzeń.
Wiosna biegnie przez Kraków
z rozwianym włosem,
w najmodniejszym
sportowym stroju
i wianku beztroski na głowie.
Chwytamy chwile,
Carpe Diem,
w obiektywie posiwiałego czasu
zbudzeni do życia,
z przesuniętym znowu wyrokiem.
BIAŁO-CZERWONO-BIAŁA
Na barykadach marzeń
gęsty dym niezrozumienia,
polowanie na wilki,
odważne, z młodości bagażem.
Siódmy krąg piekieł
nie gorszy niż wyrywanie
kłów wilkom
języków niepogodzonym.
Spętani, posiniaczeni,
ze spuchniętymi twarzami,
o świcie wypuszczeni do domów.
Znikająca mgła wolności.