Dziennik z Guantanamo Mohamedou Ould Slahi 6,8
![Dziennik z Guantanamo](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/270000/270010/423398-352x500.jpg)
ocenił(a) na 56 lata temu Coś tam o tej książce słyszałam, coś tam, że wstrząsająca, że masakra i w ogóle. Szczerze powiedziawszy znalazłam ją przez przypadek na swoim czytniku, podczas poszukiwań "odskoczni od "Bastionu" Kinga" (który to "Bastion" nawiasem mówiąc męczę już chyba 3 miesiąc i zmęczyć nie mogę),stwierdziłam, że "łał, to na pewno będzie "świetny" tekst o tym co tam się w GTMO dzieje i jacy z "usańczyków" są hultaje, nicponie i łobuzy. Troszeczkę wstrząsnęła mną na początku informacja, że książka jest ocenzurowana, ale pomyślałam sobie, że to pewnie kwestia tych drastycznych bezeceństw jakich dopuszczają się na "bogu ducha winnych" (w cudzysłowie, bo nie oszukujmy się, że w więzieniach są sami niewinni... przy czym nie podważam tutaj absolutnie faktu, jakoby autor "Dziennika..." był spoko ziomeczkiem wyznającym islam i faktycznie świadomie nie wplątał się w niecne postępki swoich arabskich/muzułmańskich braci). Och, jakże ja byłam naiwna! Cenzura owszem, ale w większościdotyczy imion/nazwisk/przezwisk/miejsc.
Zasadniczo albo ja mam kiepskie informacje o tym jak paskudni, zezwierzęceni potrafią być ludzie w sytuacji gdy próbują kogoś nie tylko zdehumanizować, ale także postawić w roli "piece of shit", albowiem moim zdaniem to co wyrabiali z panem Mohamedou Ould Slahim na poczatku w jego ojczystym kraju (Mauretania),Jordanii (gdzie został przetransportowany z ojczyzny),by finalnie cierpieć zniewolenie w Zatoce Guantanamo moim zdaniem nie było aż tak najgorszą rzeczą jakiej mógł doświadczyć M.O.S. Nie chcę jednak powiedzieć, że ta historia mną nie wstrząsnęła, bo wstrząsnęła bardzo, albowiem M.O.S., był przetrzymywany, lżony, poniżany (na różne sposoby),głodzony, ziębiony, molestowany, napastowany, pozbawiany podstawowych praw człowieka itd... jednak szczerze powiem, że spodziewałam się bardziej brutalnego obrazu tego miejsca.. Każdy z nas wie, a przynajmniej powinien zdawać sobie sprawę z faktu, że ludzie, którzy mają władzę i mogą jej nadużywać będą to robić w sposób o wiele bardziej drastyczny niż to co opisuje M.O.S. Jednakowoż chciałabym aby każdy kto przeczyta tę recenzję dobrze mnie zrozumiał. Moje współczucie dla Sahiego jest naprawdę duże, albowiem nie wyobrażam sobie przez 815 dni przebywać z dala od swoich bliskich, nie móc się z nimi skontaktować, dowiedzieć co u nich, powiedzieć co u mnie; nie wyobrażam sobie być traktowaną tak jak on był traktowany, tylko dlatego, że moja religia jest "zła bo jest zła" a ja jestem "terrorystką" i mam "przyznać się" że jestem "najgorszym człowiekiem na ziemi", do czego zmuszony był Slahi. Współczuję mu dylematów moralnych jak np. to, że musiał napisać obciążające notatki na swoich znajomych, którzy być może przez jego zeznania musieli przeżyć choć ułamek tego co przeżył on. Chcę powiedzieć, że naprawdę współczuję mu tych 14 lat w strachu o życie swoje, o niepewność jutra, stan zdrowia, swoją rodzinę i przyjaciół, jednak wydaje mi się, że to jest właśnie ten najtragiczniejszy element tej opowieści. Że można kogoś trzymać w izolacji przez 14 lat bez żadnych realnych podstaw i dowodów jednak będę podkreślać, że moim zdaniem Slahi naprawdę mimo wszystko traktowany był dość łagodnie.
*Oczywiście dopuszczam do siebie możliwość, że część tego "studium przypadku" została zjedzona przez cenzurę i dlatego też mam świadomość, iż mój osąd może być zaburzony poprzez właśnie ten czynnik.