Liczyłem na dużo więcej opowieści z dzieciństwa i jego dorastania. Biedroń na gospodarce nie zna się za bardzo, więc niektóre jego wypowiedzi są dla niejednego studenta ekonomii zwykłym bełkotem.
Cóż, ciekawość, by poznać lepiej go jako człowieka, nie została zaspokojona. Książka jest też momentami przelukrowana. Brakuje mi tam szczerych wyznań i głębszej, takiej od serca, odpowiedzi na temat motywów, które nim kierują i tego, co jest w stanie zrobić, by osiągnąć swój cel.
Natomiast porównywanie sytuacji kobiet do Cyganów to jakiś odlot. Ubijanie stereotypów dla poklasku nie przystoi.
"Pod prąd" oceniam tylko na "może być", acz nie dlatego, że nie jestem fanem poglądów pana Roberta Biedronia (a nie jestem). Po prostu czytając odnosiłem permanentne wrażenie, jak gdyby on sam zadawał sobie pytania, a potem na nie odpowiadał. To bardzo niedobrze, kiedy na łamach medium dyskutuje ze sobą dwoje ludzi podobnych (chyba nawet bardzo) przekonań, bo z dialogu robi się wtedy monolog z przyklaskiwaniem.
Książka zawiera sporo ciekawostek, kilka ciekawych spojrzeń, złotych tudzież srebrnych myśli, a gratis przemyca cały pakiet lewackich (nie lewicowych - lewackich) przekazów uznanych przez autorów za oczywistość niewymagającą najmniejszej dyskusji. Szczerze mówiąc, zdziwiłem się, że sympatyczny - bądź co bądź - w pierwszym wrażeniu człowiek, jakim jest Biedroń, może mieć tak niegodne i ignoranckie podejście do spraw np. aborcji.
Całość sprawiła wrażenie nieudolnej a nachalnej PR-owej i ideologicznej propagandy, ale sympatykom na pewno się spodoba i mogą po nią sięgnąć bez ryzyka wielkiej nudy. Dla mnie 4.