cytaty z książek autora "Rafał Cichowski"
Ale jako rasa ludzka nie powinniśmy czuć się wyjątkowo. Bo być może człowiek nie jest najlepszą formą rozwoju, na jaką stać ten wszechświat. Być może któregoś dnia będzie musiał ustąpić, aby na jego miejscu pojawił się ktoś inny, lepszy. Ktoś, kto nie wymyśli pieniędzy, wojny i popu.
Wszystkie atomy, z których składa się nasze ciało, to te same elementy, z których zbudowane są gwiazdy, planety i cała przestrzeń pomiędzy nimi. Jesteśmy częścią wszechświata i wszechświat jest w nas. Kiedy odchodzimy, oddajemy naszą cielesną formę i powstają z niej nowe rzeczy. Niektórzy mówią, że w kontekście całości jesteśmy mrugnięciem oka, nieważni. To nieprawda. W tej czy innej formie jesteśmy od zawsze i na zawsze.
Wygra silniejszy. Zawsze tak było. Jeśli żyjesz, to znaczy, że twoi przodkowie byli naprawdę skuteczni w kruszeniu czaszek swoich wrogów. Oto nasze krwawe dziedzictwo, którego nie odkupi nawet cztery tysiące lat chujowej poezji ku chwale rozumu.
Gdy zapominamy, że nasz czas biegnie od teraz do zera, zaczynamy za dużo myśleć o tym, co było, być mogło i będzie zamiast patrzeć pod nogi. Łatwo się wtedy potknąć.
W skali wszechświata jesteśmy jak robale, które żyją jeden dzień tylko po to, by przedłużyć gatunek. Większość z nas jedynie konsumuje, wydala, płodzi i umiera. Absolutnie nic nie ma sensu. Nawet miłość jest tylko chemicznym procesem zaprojektowanym przez ewolucję żeby wrobić nas w rozmnażanie. Ale czasem… bardzo rzadko, pojawiają się przebłyski światła, gdy wszystko przestaje być ważne, gdy możesz po prostu zatracić się w tym bez reszty i wreszcie przestać się bać.
To życie jest jak szpital, a my jesteśmy jego pacjentami i wiecznie marzymy o zmianie łóżka.
-Przestrzeń kosmiczna ma w sobie tę magiczną właściwość uświadamiania człowiekowi jego nieważności - podejmuje po dłuższej chwili. -W skali wszechświata jesteśmy jak robale, które żyją jeden dzień tylko po to, by przedłużyć gatunek. Większość z nas jedynie konsumuje, wydala, płodzi i umiera. Absolutnie nic nie ma sensu. Nawet miłość jest tylko procesem chemicznym zaprojektowanym przez ewolucję, żeby wrobić nas w rozmnażanie. Ale czasem... bardzo rzadko, pojawiają się przebłyski światła, gdy wszystko przestaje być ważne, gdy możesz po prostu zatracić się w tym bez reszty i wreszcie przestać się bać.
-Miłość... i inne narkotyki - dodaję.
-Każdy z nich zabije cię równie skutecznie.
-Ale tylko gdy kochasz, nie jesteś sam.
-Wiesz, jaki jest problem z demokracją, Jack? Większość ludzi to pierdoleni idioci - stwierdza królowa Aurory. -Dlatego nieustannie trzeba im podpowiadać, co mają myśleć, nie odbierając możliwości dokonywania wyboru. Każdy chce mieć kontrolę nad własnym losem, ale lubi gdzieś przynależeć, bo wtedy odpowiedzialność za decyzje się rozmywa. Banda niewyedukowanych hipokrytów. Myślą, że wolność i pokój to synonimy. Gdyby dać im prawdziwą wolność, pozabijaliby się nawzajem w pięć minut.
(...) to czyni nas tym, kim jesteśmy. Wszyscy jesteśmy ulepieni z niepasujących do siebie części.
Cierpliwy, nieskończony czas pokona miłość, ciebie, mnie, Ziemię i wszechświat, zgasi każde uczucie, wyleczy każdy ból i przykryje wszystko grubą warstwą ciszy. W przeciwieństwie do nas, będzie tu od początku do końca.
Dzieciaki, które przyjeżdżają na studia, to w większości tacy jak ja uciekinierzy z szarej beznadziej małych miast, którzy wierzą, że jeśli będą tyrać, w końcu będzie im dane. To kłamstwo, którym smarujemy odciski, żeby mniej bolały. Ale prawda jest taka, że udaje się tylko tym, którzy mają plecy albo kasę na start. reszta kończy w blenderze.
Tak właśnie umiera człowiek za życia — robiąc tę samą rzecz w nieskończoność, aż nie zostanie w nim nic poza pamięcią mięśniową, aż rutyna zabije i pożre wszystkie sny.
W każdej szkole w tym smutnym kraju wpaja się młodym głowom, że edukacja to podstawa sukcesu, dlatego mamy tak wielu świetnie wykwalifikowanych bezrobotnych. Tymczasem prawdziwy świat to gra pozorów. Jeżeli nadarza się okazja, aby zrobić coś, na czym się kompletnie nie znasz, trzeba chwytać tę okazję i wszystkiego nauczyć się w trakcie.
- Pomyśl, ludzie potrafią tak całe życie. Żyć obok siebie zamiast ze sobą.
-Ciężko to nazwać życiem.
W duszy jak w studni — im głębiej, tym ciemniej. Wszyscy boją się tego, co mogą w sobie znaleźć, gdy zejdą na samo dno.
Bez telefonu w ręku czas upływa mi dużo wolniej, ale nauczyłem się żyć bez przewijania rzeczywistości.
-Czyli to dziewczynka!
- Tak, nasza mała Sandra — mówi, z dumą gładząc brzuch.
-Tylko jeśli zejdę podczas porodu. Na razie zostaje Matylda.
Ale wiem że moja słowa spłynęłyby po nim jak deszcz po masce samochodu. I tak nie odwróciłoby tego, co już się stało. Jedyne, co uległoby zmianie, to liczba jego przyjaciół.
Tak sobie pomyślałem, że człowiek powinien wykorzystywać sprzyjające okoliczności, jakie podrzuca mu przewrotny los, prawda? Każdy z nas kiedyś dotrze do momentu, kiedy będzie mógł spojrzeć jedynie wstecz, i wiem, że wszyscy będziemy wtedy żałować tylko tych rzeczy, których nie udało nam się zrobić. Niewykorzystane sytuacje napawają mnie autentycznym przerażeniem. One i niekompletne uzębienie. Już nawet samo wyrażenie jest straszne.
-Skąd ta pewność, że chciałbym się dowiedzieć, co siedzi w twojej głowie?
-Boisz się, że jestem tak różna od niej? I od ciebie? Jeśli nie ma tarcia, nie powstają iskry, prawda? Każda powierzchnia tnąca wreszcie się stępi, ale my mamy przed sobą jeszcze trochę czasu. Ty i ja, Rez. Wbrew temu, co sądzisz, mogłoby być nam dobrze.
(...) rodzice schowają mnie do drewnianego pudełka, zasypią ziemią i to będzie koniec.
Zaakceptowałem nudę jako składowy element każdego dnia i dopiero wtedy doceniłem jej wartość. Bo prawda jest taka, że nuda nigdy nie jest jałowa. Jest białą kartą, która czeka na wypełnienie treścią. Tak bardzo przyzwyczailiśmy nasze zmysły do nieustającej stymulacji, że staliśmy się biernymi odbiorcami treści.
Wszyscy udajemy -przyznaje. -Pan, ja, to miasto, cały świat nie jest tym, za kogo się podaje. Ale bez tego zostalibyśmy jedynie z prawdą, a tej czasem lepiej nie znać.
Cała koncepcja czasu wyznawana przez współczesnego człowieka jest zbudowana na błędnym założeniu. Przyzwyczailiśmy się go sumować. Po trzeciej przychodzi czwarta. minuty stają się godzinami, z godzin powstają dni, miesiące i lata. Gdy zmieniamy datę, zawsze dodajmy do niej jedynkę. Minęło już trzy tysiące czterdzieści dziewięć dwunastomiesięcznych cykli nowożytnej historii, a my dalej żyjemy iluzją nieskończoności, której nasza liczba nigdy nie dogoni. Lecz prawdą jest, że wszystko na tym świecie ma datę ważności. Czas przecieka przez wąskie gardło klepsydry i opasa na stertę zapomnienia, z której nie ma powrotu. Dodawanie może i poprawia humor, ale przede wszystkim usypia czujność. bo gdy zapominamy, że nasz czas biegnie od teraz do zera, zaczynamy za dużo myśleć o tym, co było i będzie, zamiast patrzeć pod nogi. Łatwo się wtedy potknąć.
Czekanie na cud i całego tego strachu i samotności przysypanych grubymi warstwami tandetnych przedmiotów, wyuczonych gestów i pustych uśmiechów, które w noce takie jak ta wyłażą z zepsutego wnętrza niczym robale zwabione zapachem alkoholu.
Odwróciłem się i natychmiast ruszyłem w deszczu w samotną drogę powrotną, myśląc o tym, że istnieje na tym świecie coś dużo gorszego od braku pieniędzy. To ubóstwo mentalne, ta okropna słabość myśli i woli, ułomność wyobraźni, która sama powstrzymuje nas przed wielkością i każe sądzić, że na nią nie zasługujemy.