Nigeria w dobie globalizacji. Rozmowa z Chigozie Obiomą, autorem „Orkiestry bezbronnych”

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
02.10.2020

Jeszcze przed trzydziestką przebił się do finału nagrody Bookera swoją debiutancką powieścią „Rybacy”. Sukces ten powtórzył właśnie wydaną w Polsce „Orkiestrą bezbronnych”. Chigozie Obioma opowiada nam o języku, duchowości i Nigerii.

Nigeria w dobie globalizacji. Rozmowa z Chigozie Obiomą, autorem „Orkiestry bezbronnych”

chigozie obioma[Opis wydawcy] Narratorem powieści, której akcja rozpoczyna się na przedmieściach jednego z dużych nigeryjskich miast, jest Chi – opiekuńczy duch. Losy młodego Chinonso i pięknej Ndali splatają się, gdy chłopcu udaje się powstrzymać ją od samobójczego skoku z wiaduktu autostrady.

Tej nocy na poboczu drogi rodzi się między nimi uczucie równie silne, co niemożliwe. Ndali, pochodząca z bogatego rodu, nie może spędzić reszty życia na farmie wśród kur – na to nigdy nie zgodzi się jej dumna rodzina.

Bartek Czartoryski: Nie głaszczesz czytelnika po głowie i już od pierwszych stron „Orkiestry bezbronnych” bez pardonu rzucasz go na głębokie wody afrykańskiej kultury. Nie obawiałeś się, że zachodniemu odbiorcy twoja powieść może się wydać przez to zbyt hermetyczna?

Chigozie ObiomaChyba nie, bo literatura europejska nigdy nie uciekała od tematyki kosmogonicznej. To my rzadko się nią zajmowaliśmy, a przecież na całym kontynencie mamy ogromny zbiór naprawdę pięknych opowieści. Pomyślałem, że wypełnię tę lukę. I tak narodził się pomysł na samą strukturę mojej powieści, aby przedstawić fabułę z perspektywy chi. Nie chciałem umyślnie rzucać czytelnika na głębokie wody, ale też zależało mi na szczerym i bezpośrednim przedstawieniu tej historii, która, jak mi się wydaje, ostatecznie będzie zrozumiała dla odbiorcy z każdego zakątka świata. Chciałem też swoim pisaniem niejako ocalić pewne aspekty afrykańskiej kultury, które zostają rozrzedzone przez postępującą westernizację. Ludzie przyjmują chrześcijaństwo i porzucają religie przodków. Liczę, że ta książka stanie się jakby intertekstualnym archiwum tych wierzeń.

Trudno było ci wyrazić po angielsku pewne koncepty z nimi związane?

Było trudno, choć angielski to urzędowy język w Nigerii. Zresztą cały ten kraj to produkt brytyjskiej wyobraźni, dzieło polityki kolonizacyjnej, nie jest to pomysł afrykański. Angielski to język, który nas spaja. Chyba napisanie całości w afrykańskim igbo byłoby dla mnie jeszcze trudniejsze.

A jednak angielski na kartach książki nazywasz „językiem białego człowieka”.

Bo to prawda. U podstawy osobowości Nigeryjczyka jest pewien konflikt, którego końca nie potrafię dostrzec. Czy jesteśmy Afrykańczykami, czy ludźmi Zachodu? Mamy problem ze swoją tożsamością. Nasze miejsce na świecie zostało określone przez kolonialne kaprysy i, po latach, globalizację. Teraz z kolei, z uwagi na indolencję miejscowych rządzących, prawie cały kontynent coraz bardziej uzależnia się od Chin. Nie zdziwię się, jeśli za parę lat niektóre ludy przyjmą także i ich język. Chciałem, aby te zmiany czytelnik śledził dzięki chi, które było z tym ludem od zawsze.

Czy aby perspektywa chi nie jest poniekąd i twoją osobistą? Od dawna mieszkasz za oceanem - czy nie patrzysz już na Nigerię i swoich krajan oczyma obcokrajowca?

Fakt, od lat mieszkam z dala od Nigerii, ale chyba nadal spoglądam na ten kraj oczyma miejscowego. Dzisiaj, dzięki globalizacji, można być daleko i blisko jednocześnie. Moje korzenie nadal są w ojczyźnie i drogie mi jest to, co się tam dzieje. Dzięki internetowi łatwo jest monitorować na bieżąco aktualne wydarzenia. Praktycznie codziennie rozmawiam z rodziną. Czyli nie, jeszcze nie patrzę na Nigerię oczyma obcokrajowca. Ale myślę, że nawet jakbym urodził się zupełnie gdzie indziej, to nadal mógłbym napisać dokładnie tę samą powieść. Przygotowania do pracy wymagały ode mnie zebrania mnóstwa materiału oraz długich godzin nad książkami.

obioma

Przyznaję szczerze, że podczas lektury nie potrafiłem określić, czy Chinonso, bohater powieści, może swobodnie sobą dysponować, czy raczej ogranicza go chi.

Jest to jeden z centralnych tematów książki. Moja pierwsza powieść, „Rybacy”, również go dotykała. Tam z kolei chodziło o przepowiednię, że coś się bohaterowi przydarzy. I kiedy faktycznie tak się dzieje, pytanie brzmi: czy doprowadziły do tego decyzje podjęte świadomie przez człowieka, czy zostały mu one narzucone przez siły wyższe? Aspekty duchowości, o których pisze, są bardzo bliskie Nigeryjczykom. Nadal się spieramy, czy istnieje wolna wola, czy nie. Bo chi nie może wpłynąć na działanie gospodarza, może mu jedynie doradzać. To duchowy mechanizm naprowadzający na dobrą ścieżkę. Istnieje dialektyczna relacja między chi a wolą.

Chi ma zawsze rację?

Nie, chi popełnia błędy. Nie zna przyszłości. Na tym polegają też jego rozterki. Ma typowo ludzkie słabości i potrafi pokierować człowieka ku czemuś, co go zniszczy, mimo że chce chronić gospodarza. Chinonso karmiony jest przez chi fałszywą nadzieją. Tworzy mitologię miłości, która brutalnie zderza się z rzeczywistością. Czyni z niego Odysa, na którego nadal czeka Penelopa.

Do „Odysei” odnosi się również twój polski wydawca, nazywając nawet „Orkiestrę bezbronnych” jej uwspółcześnioną wersją.

To chyba za mocne stwierdzenie, chodziło mi raczej o zachowanie archetypicznego szkieletu tej opowieści. Czyli mężczyzna kocha kobietę i chce z nią być, lecz pewnego dnia musi wyruszyć gdzieś daleko. Odchodzi z obietnicą powrotu, ale cały świat staje przeciwko niemu. I to jest również historia Chinonso, który co i rusz napotyka piętrzące się trudności.

Ty również wyjechałeś na studia na Cypr. Przemyciłeś do książki swoje doświadczenia?

Oczywiście. Moją powieść zainspirowało konkretnego wydarzenie, którego byłem tam świadkiem i które znalazło swoje odbicie na kartach książki. Znałem tam chłopaka, który, jak Chinonso, rzucił wszystko dla dziewczyny i przyjechał na Cypr, bo słyszał, że można tu szybko zarobić porządne pieniądze. Ale został oszukany przez pośrednika i został bez grosza przy duszy. Załamał się. Upił się i spadł z dachu wysokiego budynku. Jego śmierć została zakwalifikowana przez policję jako samobójstwo. I po tym nieszczęśliwym wypadku zacząłem się zastanawiać, co mogło go popchnąć, żeby rzucić wszystko i przyjechać na Cypr? Jaka była dynamika jego relacji z dziewczyną? Moja książka jest poniekąd próbą rekonstrukcji jego podróży.

Chinonso jest sądzony zarówno na płaszczyźnie duchowej, jak i przez cypryjski sąd. Czy nieszczęścia i tragedie, jakich doświadcza, równoważą jego złe uczynki?

Poniekąd tak. Najpiękniejsze opowieści igbo to moim zdaniem te opowiadane z perspektywy świadka, o kimś, kto jest sądzony lub przechodzi trudną próbę. Zakładają one bowiem szczerość opowiadającego, który obawia się siły wyższej zdolnej ukarać go za kłamstwo. Oskarżony, nie mogąc łgać, próbuje jednak mówić o sobie jedynie dobrze. Posługuje się dygresjami i opowiada rozmaite historie. U mnie robi to chi. Odwołuje się do poprzednich gospodarzy, mówi o rzeczach minionych. Mnie z kolei pozwoliło to snuć opowieść nie tylko o tym jednym człowieku, ale zbudować pewną historię rozciągniętą na długie lata, która oplata główną oś fabularną.

Panuje przeświadczenie, że miłość usprawiedliwia wszystkie przewiny, lecz twoja powieść zdaje się sugerować inaczej. Nie jest to takie proste.

Nie, nie jest. Zawsze interesowało mnie to, jak człowiek potrafi się zmienić. Jak brat, który kocha brata tak mocno, że zrobiłby dla niego wszystko, zdolny jest go zabić? Jak miłość staje się nienawiścią? Co musi się wydarzyć? Takie pytania sobie zadaję. Interesują mnie psychologiczne procesy. Bo Chinoso to człowiek czuły na cudze krzywdy. Zatrzymuje się na autostradzie, żeby pomóc kobiecie stojącej na moście, a to niebezpieczne, bo można zostać okradzionym, zabitym. Swoimi kurczakami opiekuje się jak dziećmi. A im więcej nieszczęść mu się przydarza, częściej sięga po przemoc, staje się niemalże sadystą. Próbuję określić, jak do tego doszło.

Może z uwagi na pogardę klasową?

Owszem. Chinonso jest ciągle szykanowany z uwagi na klasę, do której należy, bo społeczeństwo nigeryjskie jest mocno zhierarchizowane. Z kolei po wyjeździe na Cypr jest obcym, tam dochodzi do tego jeszcze aspekt rasowy. Ciągła presja związana z osądami, z jakimi się spotyka, doprowadza go stopniowo do istnej degeneracji. Zmienia się jako człowiek.

obioma

A czy interesował cię również aspekt kryzysu męskości? Chinonso jest przecież upokarzany nie tylko jako niewykształcony biedak, ale również jako mężczyzna.

Chinonso nie jest chyba na tyle świadomy, żeby z tego powodu cierpieć. Po pierwsze, przyjmuje za pewnik, że to mężczyzna ma siłę sprawczą, bo tak działa kultura nigeryjska. Po drugie, jego męskość była nadwątlona już na długo przed wydarzeniami z powieści. Od lat tęskni za matką i próbuje tę lukę wypełnić. Dlatego zwraca się do swoich kobiet per „mamuśku”.

Na czym polega ta stratyfikacja społeczeństwa nigeryjskiego?

Nie chodzi tylko o klasy społeczne, ale o hierarchie, które dzielą ten kraj na każdym poziomie. Do starszego brata młodszy nie może zwracać się po imieniu. Struktury te są silniej zakorzenione niż klasy. Chinonso jest na ich samym dnie. To drobnym hodowca, nie ma dyplomu naukowego i jest biedny. Funkcjonuje na najniższym szczeblu drabiny społecznej. Jest, jak te jego kurczaki, bezbronny. I sam tytuł powieści pochodzi od krzyku ptactwa porywanego przez jastrzębia. Kura nie potrafi ani latać, ani się obronić. Podobnie Chinonso. Dlatego jest traktowany tak, jak jest.

Twoja powieść mówi dużo o ludzkiej duchowości, choć, jak się wydaje, żyjemy w epoce postępującej sekularyzacji. Czy da się dzisiaj te dwie rzeczy pogodzić?

Religia kształtuje światopoglądy i funkcjonowanie instytucji społecznych i politycznych nawet jeśli nie wierzymy w żadnego boga. Zachód jest dzisiaj w dużej mierze świecki, ale liberalna demokracja wywodzi się z tradycji chrześcijańskiej. Idea wolnej woli, zdolności do podejmowania swoich decyzji, także tej o odrzuceniu boga, jest wyjątkowa. Na przykład w świecie arabskim religia narzuca działanie strukturom politycznym. Zachód osiągnął swój ateizm dzięki chrześcijaństwu. Bo daje ci ono wybór. Może pójdziesz do piekła, ale sam o tym zdecydujesz. Mój lud, igbo, przed kolonizacją również kierował się wytycznymi religijnymi. Nie mieliśmy króla. Były rady, byli delegaci, ale nie monarcha. Wierzyliśmy, że każdy nosi w sobie bóstwo. A skoro tak, to jesteśmy sobie równi. System był demokratyczny, nikt nie rodził się królem. Dlatego chciałem w mojej powieści zaakcentować wagę chi, pokazać młodym ludziom, jak widzieli świat ich przodkowie. Lecz nie jest to celebracja tego, co było. Poddaję tradycję również i krytyce. Z powodu braku zainteresowania naszych ojców i dziadów rozwojem technologicznym, byliśmy łatwym łupem dla kolonistów. O tym też wspominam i chciałem, aby wybrzmiało to mocno.

Fragment powieści „Orkiestra bezbronnych”:

Orkiestra bezbronnych

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers. Title: Orkiestra bezbronnych, Author: Lubimyczytać.pl, Name: Orkiestra bezbronnych, Length: 27 pages, Page: 1, Published: 2020-10-02


komentarze [5]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Dorota  - awatar
Dorota 07.10.2020 21:19
Czytelniczka

Przeczytałam trylogię afrykańską Chinua Achebe. Była wspaniała. Dlaczego w wywiadzie nie poprosiłeś o komentarz na temat tego, chyba najbardziej znanego i tłumaczonego na wiele języków (w tym polski) nigeryjskiego pisarza, nota bene laureata Man Booker International Prize w 2007 r. (nagrodę otrzymała w 2018 r. Olga Tokarczuk za Biegunów)? Wszystkim polecam trylogię:...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Wszystko rozpada się  Nie jest już łatwo  Boża strzała
Ambrose  - awatar
Ambrose 07.10.2020 09:22
Bibliotekarz

Super, że przetłumaczono kolejną książkę tego autora. Rybacy nie są może arcydziełem, ale to wciąż b. solidna literatura, która w dodatku pozwala spojrzeć na dość egzotyczną - z naszego punktu widzenia - kulturę. Mnie najbardziej ujęły właśnie te odniesienia do ludowej tradycji Nigeryjczyków, które bardzo ciekawie przemieszano z antycznym...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
aklekot  - awatar
aklekot 06.10.2020 18:04
Czytelnik

Nie dość, że islamofob, to jeszcze szacunkiem wyraża się o chrześcijaństwie.
Nie jestem jednak pewien, czy mogę krytykować jego niepostępowe poglądy, czy też to już może będzie rasizm? Równościowcy, jak sądzicie?

"Na przykład w świecie arabskim religia narzuca działanie strukturom politycznym. Zachód osiągnął swój ateizm dzięki chrześcijaństwu. Bo daje ci ono wybór. Może...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
awita  - awatar
awita 03.10.2020 12:18
Czytelniczka

Bardzo ciekawy wywiad. Zdecydowanie zostałam zachęcona do sięgnięcia po tę powieść. Już od dawna śledzę literaturę nigeryjską i uwielbiam powieści Chimamandy Ngozi Adichie. Nigeria fascynuje swoją odmiennością - "cały ten kraj to produkt brytyjskiej wyobraźni", ale ma też niezwykłą przedkolonialną historię. Na ile globalizacja nie zdołała zniszczyć tego, co rdzennie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Bartek Czartoryski - awatar
Bartek Czartoryski 02.10.2020 11:20
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post