Tę książkę trzeba rozciąć, aby doczytać ją do końca
Są tacy czytelnicy, którzy najpierw lubią przeczytać zakończenie książki i poznać rozwiązanie zagadki, aby potem w spokoju móc czytać i nie denerwować się. Z myślą o nich w swojej najnowszej powieści Ałbena Grabowska ukryła zakończenie w kopercie, aby je poznać czytelnicy muszą sięgnąć po nóż lub nożyczki i pociąć strony.
Nasza recenzentka Karolina Drabik tak pisze o powieści Ostatnia chowa klucz:
Niewielkie, podwarszawskie miasteczko, w którym każdy zna każdego i które spokojne i niewinne pozostaje tylko z pozoru. Właśnie w takim dusznym klimacie autorka osadza akcję swojej historii. Wykorzystuje gęstą, małomiasteczkową atmosferę do cna, do ostatniej kropli, do uzyskania prawdziwej esencji, w której skąpać można opisywane wydarzenia, nadając im jeszcze bardziej niepokojący wymiar. Bo niepokój narasta w czytelniku już od pierwszych stron.
Cztery nastolatki zakradają się po zmroku na nieużywany strych, gdzie jedna z nich przejść ma inicjację pozwalającą na dołączenie do zamkniętego klubu. Nie wszystkie dziewczęta popierają poniżające rytuały przejścia, których stają się częścią, ale jednocześnie brak im odwagi, by przeciwstawić się bogatszej, bardziej popularnej i dominującej charakterem koleżance-prowodyrce. Inicjacja dokonuje się. Nowa w grupie Julia bez słowa sprzeciwu znosi kolejne punkty programu, oficjalnie wkupując się w łaski klubu. Jednak po zakończeniu spotkania nie wraca do domu, a wkrótce całe miasteczko huczy od wieści o jej porwaniu.
Życie pozostałych uczestniczek wieczoru już też nie będzie takie samo. Wydarzenie to wpływa również na życie ich rodzin, sąsiadów, którzy już zawsze będą podejrzliwie na siebie spoglądać, szukając tego, który nie wahał się zrobić krzywdę młodej dziewczynie. A zasłony w oknach będą już zawsze szczelnie zaciągnięte. Czy można ufać ludziom, którzy nas otaczają? Co ukrywają osoby pozornie dobrze nam znane?
Narracja prowadzona jest przez Marzenę, jedną z dziewcząt, które feralnego dnia trafiły na poddasze. Świat opisywany jest przez nią, z perspektywy nastolatki, która musi mierzyć się z wydarzeniami, których doświadcza nie rozumiejąc wielu sytuacji, nie odczytując sygnałów, które dla dojrzałej kobiety byłyby prawdopodobnie bardziej znaczące. Czy wprawny czytelnik kryminałów będzie bardziej domyślny niż ona i domyśli się, kto porwał, a wreszcie i… zabił? I – co ma ogromne znaczenie – dlaczego?
W gromadzeniu wskazówek i prowadzeniu własnego śledztwa nie jesteśmy ograniczeni jednak perspektywą głównej narratorki. Na początku każdego rozdziału autorka organizuje czytelnikowi krótkie, intymne spotkanie ze sprawcą. Psychopata na moment dostaje głos, z obnażającym wyznaniem wchodzi na sekundę w światło reflektora, po czym ponownie usuwa się w cień. Końcówka rozdziału należy natomiast do osoby z bliskiego środowiska winnego. Kobiety, która zna jego drugą, mroczną naturę, nie godzi się na nią i rozpaczliwie usiłuje przełamać swoją bezradność. Enigmatyczne monologi nie zdradzają tożsamości żadnego z nich. Tajemnica – w moim przypadku – pozostała tajemnicą do ostatniej strony. A mogłaby pozostać nią jeszcze dłużej.
Wydawca i autorka, znając zwyczaje czytelników (bo opisywana sytuacja nie zdarza się, wbrew pozorom rzadko) wiedzą, że biorąc książkę do ręki często zbyt szybko przerzucają kartki i sięgają na koniec przed przeczytaniem całości. Ponieważ jednak u Ałbeny Grabowskiej finał jest naprawdę na końcu rozwiązanie zagadki zostało ukryte w kopercie.
Zatem ciekawość może zostać powstrzymana, bo rozwiązania zagadki dowiedzieć się można dopiero z listu który koperta ukrywa. A ją trzeba będzie rozciąć…
Zakończenie książki i tym samym rozwikłanie głównej zagadki „Ostatnia chowa klucz" zostało przed czytelnikiem sprytnie ukryte. Zabezpieczone przed ciekawskim wzrokiem i zamknięte na „kłódkę", której nie rozbroimy bez użycia nożyczek. Książka pozostawia nam wolność wyboru – poznać finał zaplanowany przez panią Grabowską czy zostać przy własnej wersji wydarzeń; zwieńczyć historię konkretnym wyjaśnieniem czy zdecydować się na zakończenie otwarte.
Przynajmniej w teorii. Bo w moim przypadku palące pragnienie odpowiedzi uczyniło tę wolność wyboru jedynie wolnością iluzoryczną. Upewniwszy się, że nikt nie widzi, brutalnie przedarłam się przez zabezpieczenie natychmiast po oderwaniu wzroku od ostatniego dostępnego akapitu. (Tych, co oparli się pokusie, będę musiała chyba poprosić kiedyś o szkolenie z silnej woli). Gdy na biurko spadł skrawek papieru, który jeszcze przed chwilą był częścią książki, serce – przyznaję – zabolało. Ale szybko zostało mi to wynagrodzone. A jeśli nie opłakuję błędnej decyzji i "zniszczonej" książki, jeśli twierdzę nawet, że było warto, to chyba żadnej dodatkowej rekomendacji już tutaj nie potrzeba.
Jeśli jesteście ciekawi rozwiązania zagadki, to koniecznie sięgnijcie po książkę. Powieść ukazała się w połowie września nakładem Wydawnictwa Zwierciadło.
komentarze [9]
Jestem ciekawa, jak sobie z "problemem" złączonych stron poradzą biblioteki. W końcu niszczenie pochodzących z nich książek jest zabronione (lub przynajmniej niewskazane), a niejeden czytelnik z pewnością będzie chciał poznać zakończenie opowieści, a przecięte już kartki stracą swoją niepowtarzalność... Chociaż prawdą jest, że nad wygląd i estetykę zawsze trzeba brać treść...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejDo Pani Domu dołączają DVD, do książki zaklejoną kopertę...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWygląda to raczej na chwyt marketingowy, żeby o książce się mówiło niezależnie od jej treści. Kto zechce i tak przeczyta wcześniej.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDokładnie to jest chwyt, ale kto chciał przeczytać to tak przeczyta, a taki pomysł może sprawić iż do grona przystąpi więcej zaciekawionych osób, a sprzedaż pojdzie w górę, a to się liczy.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNo i w porządku, w handlu i marketingu liczy się pomysł. Mi akurat ten średnio się podoba, ale kwestia gustu. Książek tej pani nie znam, mam tylko nadzieję, że nie jest to przerost formy nad treścią :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDokładnie, ale z drugiej strony to też takie trochę wypromowanie się na siłę, jeśli książka jest dobra to nie potrzeba sztuczek, obroni się sama :) No, ale też nie znam tej autorki, może kiedyś sięgnę z ciekawości.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCiekawe jak to rozwiążą w formacie elektronicznym. ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
''Wpisz hasło. Zostało ono ukryte na poprzednich stronach :D''
W sumie też jestem ciekawa jak to będzie działać na e - bookach.