Edward Stachura. 40 wspomnień na 40. rocznicę śmierci
Poeta, bard, wieczny tułacz. Ubrany w niedostępne w latach 50. i 60. jeansy, z nieodłącznymi atrybutami – chlebakiem, gitarą i zeszytem do notowania – wędrował po całym świecie. Pisanie było jego życiem, którego obraz starannie kreował. Nieustannie poszukiwał wolności. Być może to właśnie spodobało się młodzieży z lat 80., kiedy – tuż po tragicznej śmierci poety – jego twórczość cieszyła się ogromną popularnością.
Edward Stachura w latach 80. stał się idolem młodych, poszukujących nadziei ludzi. Zjawisko przybrało jeszcze na sile w okresie stanu wojennego. Organizowano wówczas liczne wieczory poetyckie i konkursy poświęcone Stedowi – jak określano poetę. Wówczas zapoczątkowano też stachuriady, czyli imprezy poetyckie mające nie tylko upamiętniać Stachurę, lecz także wspierać rozwój młodych ludzi związanych z poezją śpiewaną. Pierwsza taka impreza odbyła się w 1979 roku – kilka miesięcy po śmierci artysty – w warszawskim Teatrze Stara Prochownia. Jej twórcą był Wojciech Siemion. Najsłynniejszą bodaj stachuriadą jest odbywająca się od 1983 roku do dziś impreza w Grochowicach – miejscowości, w której Edward Stachura mieszkał przez trzy miesiące i którą sportretował na kartach „Siekierezady”.
W świecie mitów
Liczne stachuriady odbywają się też na wschodzie Polski. Na kanwie ekranizacji „Siekierezady”, przeniesionej na srebrny ekran przez Witolda Leszczyńskiego, narósł bowiem mit, że Stachura jest szczególnie związany z Bieszczadami. To bowiem w bieszczadzkich lasach ulokowano zdjęcia do adaptacji, choć akcja książki wcale się tam nie rozgrywa. Być może ów mit podsycał również sposób bycia poety – lekko nonszalancki, niepoddający się konwenansom. Lecz wokół Edwarda Stachury narosło wiele legend. Niektóre z nich poeta zdawał się sam budować, jak choćby bycie wiecznym tułaczem. Był nietuzinkową postacią, a tylko raz spotkany zapadał w pamięć, co potwierdzają snujący na jego temat wspomnienia znajomi. Podzielili się nimi z Jakubem Beczkiem na łamach najnowszej książki „Teraz oto jestem…”.
Trzeba też przyznać, że biografia Steda jest na tyle barwna, że śmiało mogłaby stanowić gotowy scenariusz filmu. Stachura urodził się w 1937 roku we Francji, a w 1948 roku jego rodzice podjęli decyzję o przeprowadzce do Polski. Jak sam pisał (w życiorysie złożonym na KUL):
Kiedy miałem 11 lat, rodzice doszli do wniosku, że należy opuścić słodką Francję i powrócić do jeszcze słodszej Polski. Nie rozumiałem jeszcze wtedy słowa: nostalgia. Teraz dopiero rozumiem, ileż smutku się w nim zawiera.
I ta wieczna tułaczka i poczucie nostalgii miały mu już towarzyszyć aż do tragicznej śmierci w 1979 roku. Czytając „Teraz oto jestem…” Jakuba Beczka, towarzyszymy poecie w jego tułaczce, poruszamy się po świecie wielkich miast, jak i prowincjonalnych miejscowości w Polsce i na świecie – wszędzie tam, gdzie los rzucił Steda i gdzie spotkał ludzi, którzy teraz opowiadają o tym, jak zapamiętali poetę.
Powrót do lat młodości
Dzięki wspomnieniom rozmówców przenosimy się do czasów PRL, poznając od środka ówczesne życie kulturalne, w którym Stachura brał udział. Dzięki temu, że Beczek w toku prac zrezygnował z szeroko znanych wspomnień rodziny i przyjaciół, zyskujemy świeży ogląd znanych nam losów Stachury. Widzimy go oczami bliższych i dalszych znajomych, dzięki którym wraca „żywy” mężczyzna z lat 50., 60. i 70. Nie czytamy o wielkim bardzie, choć jego twórczość nieustannie przewija się na kartach książki, tylko o człowieku – znajomym, przyjacielu. Rozdziały stanowią zapisy wspomnień poszczególnych osób, dzięki czemu widzimy sylwetkę poety z bardzo różnych perspektyw. Części rozmówców zależało na odmitologizowaniu Steda – mówią o tym choćby Stefan Ehrenkreutz, który Stachurę poznał w Ann Arbor w Stanach Zjednoczonych, i Andrzej Różycki, fotografik i filmowiec Szkoły Filmowej w Łodzi, którego pierwsze spotkanie ze Stachurą można nazwać falstartem. Widzimy więc Stachurę grającego w pokera, skaczącego po lubelskich dachach, wdającego się w utarczki słowne i bójki, unoszącego się honorem, ale też dyskutującego o filozofie Krishnamurtim.
A czy i sam poeta nie pragnął pod sam koniec życia właśnie takiego odmitologizowania? Wprawdzie chciał nauczać tłumy. I był zafascynowany postacią Krishnamurtiego. Na pewnym etapie swojej ścieżki duchowej tak jak on chciał być duchowym przywódcą. W tym czasie jego twórczość zaczęła jednak ewoluować w stronę zatracenia. Stachura przestał się podpisywać, przekształcając się w bezosobowego bohatera „Się”. W „Fabula rasa” zmienił się z kolei w człowieka nikt.
Każde pokolenie musi mieć swojego Stachurę
To zdanie wypowiedział Andrzej Lew, snując swoje wspomnienia o Stedzie. Jego poezja jest uniwersalna – jej wartości i przesłanie każde pokolenie może odczytywać na nowo. Jego twórczość, choć wywodząca się z otaczającego świata, z inspiracji poznanymi ludźmi i miejscami, to w sferze tekstu wolna jest od przynależności do konkretnego czasu, może wpasować się w rozterki i radości tak w latach 70. i 80., jak i współcześnie. Niewątpliwie szczyt popularności twórczości Stachury przypadał na lata 80. Dekadę później „królował” inny ponadczasowy poeta i pieśniarz – Jacek Kaczmarski, który wbrew swojej woli został okrzyknięty bardem Solidarności, a w latach 90. wypełniał sale koncertowe w całej Polsce. Ale to już zupełnie nowa opowieść.
Artykuł na podstawie książki „Teraz oto jestem. Edward Stachura we wspomnieniach” Jakuba Beczka
komentarze [5]
![Meszuge - awatar](https://s.lubimyczytac.pl/upload/avatars/324041/221050-80x80.jpg)
Nie umywa się do: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/232097/buty-ikara-biografia-edwarda-stachury... ale poczytać można.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam![Anna Wollgast - awatar](https://s.lubimyczytac.pl/upload/avatars/1849189/867923-80x80.jpg)
"Zaprawde godnym i sprawiedliwym , slusznym i zbawiennym jest .... i tego trzymac sie trzeba .
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam![Fragola - awatar](https://s.lubimyczytac.pl/upload/avatars/1809363/1168991-80x80.jpg)
,,I niech sobie będą wszyscy mądrzy ze swoimi rozumami, a ja z moją miłością niech sobie będę głupi ''
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam![Rafał Brzask - awatar](https://s.lubimyczytac.pl/upload/avatars/319941/901507-80x80.jpg)
Bankowo przeczytam. Stachura to geniusz słowa i niesamowicie interesująca postać. Nie znać go, to błądzić po – bynajmniej cudnych – manowcach. Jestem ciekaw czy faktycznie znajdę w tej książce ciekawostki, których nie znam.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam![LubimyCzytać - awatar](https://s.lubimyczytac.pl/upload/avatars/33184/1046241-80x80.jpg)
Zapraszamy do dyskusji.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam