Trucizna ukryta w książkach to nie fikcja literacka

LubimyCzytać LubimyCzytać
27.05.2019

Wyniki testów przeprowadzonych przez pracowników Uniwersytetu Południowej Danii potwierdzają, że w książkach można znaleźć zabójcze substancje. W trzech publikacjach z ich zbiorów znajdował się arszenik.

Trucizna ukryta w książkach to nie fikcja literacka

Pomysł na ukrycie trucizny na kartach książek możemy kojarzyć z Umbertem Eco – to w „Imieniu róży” pojawiała się księga, której stronice nasączono substancją zabijającą każdego, kto podczas lektury poślini palec, chcąc rozdzielić sklejone karty. Jak się okazuje, rzeczywistość nie jest daleka od fikcji. Książki, w których okładkach znaleziono arszenik, znajdowały się w zbiorach biblioteki Uniwersytetu Południowej Danii w miejscowości Odense.

Truciznę odkryto dzięki fluorescencji rentgenowskiej (tzw. micro-XRF) – technologii wykorzystywanej między innymi przy analizowaniu dawnych dzieł sztuki, np. płócien. Księgi chciano zbadać, by sprawdzić, czy do stworzenia ich okładek wykorzystano dawne manuskrypty – taki recykling starych pism był w XVI i XVII wieku powszechną praktyką podczas składania nowych książek. Badacze odkryli, że chemiczny skład prześwietlanych książek odbiega od przyjętych standardów. Okazało się, że warstwa zielonej farby, pod którą ukryte były oryginalne zapiski zabytkowych manuskryptów, to arszenik (czyli tritlenek diarsenu).

Książkowy przykład trucizny

Arszenik nie ma wyczuwalnego smaku i zapachu. Niegdyś stosowano go do sporządzania kosmetyków (np. usuwających zbędne owłosienie) czy do spędzania płodu – często wywoływał on śmierć kobiety. Zatrucie nim charakteryzuje się bólami brzucha, nudnościami, wymiotami, biegunką, wylewami do mózgu, a w końcu może również skutkować śmiercią. Dziś kojarzymy go głównie dzięki wykorzystaniu w licznych kryminałach czy sztuce Josepha Kesselringa „Arszenik i stare koronki”, najpierw wystawianej na Broadwayu, a później zekranizowanej przez Franka Caprę w słynnym filmie z 1944 roku.

W trzech książkach historycznych (wszystkie pochodzą z XVI i XVII wieku) ze zbiorów Uniwersytetu arszenik miał zieloną barwę dzięki użytemu pigmentowi (tzw. Paris green). Używali go także impresjoniści i postimpresjoniści. Zdaniem bibliotekarza Jakoba Povla Holcka oraz Kaare Lund Rasmussen z Wydziału Fizyki, Chemii i Farmacji Uniwersytetu Południowej Danii, w tym wypadku zielonej substancji użyto jednak nie dla pięknego koloru, ale w celu ochrony ksiąg przed insektami. Dopiero w drugiej połowie XIX wieku toksyczne właściwości arszeniku stały się szerzej znane i z czasem zaprzestano jego użycia.


komentarze [16]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
dagmara gorzelinska - awatar
dagmara gorzelinska 30.05.2019 13:43
Czytelniczka

Teraz mam wyrzuty sumienia że oddałam swoje książki do szpitala po tym jak dostałam swój ukochany czytnik haha. Co nie zmienia faktu, że książki papierowe mają swój urok, kiedy jeszcze czytałam wersje papierowe zaczynałam od wąchania książki, ciekawe czy to też wpłynęło na to że jestem tak szalona? :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni  - awatar
jatymyoni 27.05.2019 21:21
Bibliotekarz

Dobrze, że nie ma w zwyczaju lizać palców.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
allison  - awatar
allison 27.05.2019 21:13
Czytelniczka

Co tam arszenik! Kiedyś kupiłam na allegro stare wydanie jednej z powieści Dickensa Mała Dorrit - książka tak cuchnęła dymem tytoniowym, że wietrzyłam ją przez tydzień na balkonie, a potem dodatkowo potraktowałam perfumami. To dopiero była wybuchowa mieszanka i trucizna!:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Mała Dorrit
jatymyoni  - awatar
jatymyoni 27.05.2019 21:17
Bibliotekarz

Moje na pewno też śmierdzą dymem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Babaryba  - awatar
Babaryba 27.05.2019 21:23
Bibliotekarka

Są czytniki i są e-papierosy. Jedne nie mają bakterii, drugie nie śmierdzą dymem. A jak połączyć oba, to mamy higieniczną i nieśmierdzącą lekturę :))

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni  - awatar
jatymyoni 27.05.2019 21:33
Bibliotekarz

Czytnik mam i ciekawe czy też śmierdzi dymem. Nie wszystkie książki można czytać na czytniku. Oprócz tego kocham siedzieć w księgarni, oglądać, przebierać, wybierać i wreszcie kupić. Tej przyjemności nie dają ebooki. Po prostu jak będę komuś dawać moje książki to muszę zaznaczyć, że mogą pachnieć dymem papierosowym.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
awatar
konto usunięte
27.05.2019 21:47
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Róża_Bzowa  - awatar
Róża_Bzowa 29.05.2019 14:27
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Znam to. Miałam podobnie kilka razy. Był taki jeden sprzedawca-gigant (bogata oferta) oferujący używane książki, prowadził antykwariat.
No cóż...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
zUśmiechemPrzezŻycie  - awatar
zUśmiechemPrzezŻycie 27.05.2019 16:58
Czytelniczka

Dlatego uwielbiam mój czytnik! Można czytać co się chce bez bakterii z książek z biblioteki, a jeżeli dodać do tego trucizny, to jeszcze bardziej doceniam czytniki <3

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa  - awatar
Róża_Bzowa 27.05.2019 13:26
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Świetny temat na kolejną książkę kryminalną.
Albo taką o szkodliwości czytania (zwłaszcza staroci) ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
awatar
konto usunięte
28.05.2019 06:38
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Róża_Bzowa  - awatar
Róża_Bzowa 29.05.2019 14:25
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Tak, stąd moja "kolejna" :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
PanKracy  - awatar
PanKracy 27.05.2019 13:24
Bibliotekarz

Trucizna ale jak podana!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 27.05.2019 12:36
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post