Kroczący wśród cieni Jarosław Kukiełka 7,5
ocenił(a) na 815 godz. temu ,,Na bogów, Ojca i Matkę, Córki, Lili, Justi, Belase i Sago oraz Synów, Verdego, Ukusa, Koraga i Paresa”, życie detektywa nie jest usłane różami. Zlecenia bywają różne. Jedne wymagają siedzenia w lochach, inne „moknięcia, brodzenia, przedzierania się przez parzące i kłujące chaszcze” i używania szorstkich liści niezgodnie z ich przeznaczeniem. Do Kavla Rothenga, bohatera udanego debiutu Jarosława Kukiełki, właśnie uśmiechnęło się szczęście. Co prawda jego „życie uczuciowe jest martwe jak powstaniec” i każdego dnia musi stawiać czoła wiecznie obrażającej go starszej kobiecie, ale dostał lukratywne zlecenie i ma szansę zarobić prawdziwą fortunę. Kavel „specjalizuje się w odnajdywaniu ludzi, rzeczy do nich należących i… dowodów”, opija się kukurydziakiem i potrafi zirytować, ale na swoim fachu zna się jak mało kto. Ma też niejednego asa w rękawie. Jarosław Kukiełka wziął sobie do serca zasadę, że pierwsze zdanie ustawia całą historię i jest niezwykle ważne. Otwarcie „Kroczącego wśród cieni” intryguje i od razu miałem ochotę poznać reguły rządzące wykreowanym przez autora światem. Książka została zadedykowana trzem kobietom i to do czegoś zobowiązuje. Nie brakuje w niej silnych postaci kobiecych, na czele z Sueziankami Rahne i Lyfne, ale i tak największe wrażenie zrobiła na mnie krytyczna i gustująca w dużo młodszych od siebie mężczyznach Berra. Słowne przepychanki pomiędzy nią a jej podopiecznym to prawdziwy humorystyczny majstersztyk. Historia wciąga, bo bohater „kocha tajemnice” i „nienawidzi prostych dróg”, więc podejmuje ryzykowne decyzje i dzięki temu intryga gęstnieje ze strony na stronę aż do dramatycznego finału, ale nie wszystko w tej książce mi się podobało. W tej beczce miodu będzie jednak może nie łyżka, ale łyżeczka dziegciu. Pod koniec odniosłem wrażenie, że autor za bardzo wszystko komplikuje i w fabułę wkradło się trochę chaosu, ale obiecującemu debiutantowi trzeba takie drobne potknięcia wybaczyć. Miała być zagadka kryminalna związana z zaginięciem kilku osób, a okazało się, że ich zniknięcie to tylko wierzchołek góry lodowej, pod którą znajdziemy kolejną górę lodową. Najbardziej znienawidzone przeze mnie słowa, kiedy docieram do ostatnich stron powieści? „Koniec tomu pierwszego”! Kiedy będzie tom drugi, bo przecież muszę poznać zakończenie tej historii? Dziękuję za uwagę i „oby cienie was omijały!”