Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Mimo swoich drobnych gabarytów cały czas we mnie siedzi. Niesamowity ładunek emocjonalny skumulowany w zwięzłej formie. Przerażająca, ale jednocześnie niesamowicie prawdziwa historia - intymna wręcz przez swoją narrację dzięki prostemu, rzeczowemu ale jednocześnie dziecięco niewinnemu językowi, co oczywiście pasuje do perspektywy dorastającego dziecka.

Niektórzy nigdy nie powinni mieć pieczy nad małym, kształtującym się człowiekiem, któremu tak łatwo uciąć skrzydła i załatwić na przyszłość co najwyżej lata terapii. A co dopiero nazywać siebie rodzicem.

Mimo swoich drobnych gabarytów cały czas we mnie siedzi. Niesamowity ładunek emocjonalny skumulowany w zwięzłej formie. Przerażająca, ale jednocześnie niesamowicie prawdziwa historia - intymna wręcz przez swoją narrację dzięki prostemu, rzeczowemu ale jednocześnie dziecięco niewinnemu językowi, co oczywiście pasuje do perspektywy dorastającego dziecka.

Niektórzy nigdy nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Odłożona (prawdopodobnie na zawsze) w mniej więcej 60%.

Szkoda, bo po ocenie i wielu pozytywnych opiniach bardzo chciałam poznać jej fenomen. Na plus na pewno, że jest dobrze napisana i mimo wszystko czytało się ją zgrabnie i szybko gdy już się ją podniosło. Wymęczyła mnie niestety nieznośnymi bohaterami, którzy nie wzbudzili we mnie sympatii ani nie zaangażowali mnie w żaden sposób w swoje perypetie, przez co nie miałam po prostu większej ochoty kontynuować po odłożeniu książki.

Odłożona (prawdopodobnie na zawsze) w mniej więcej 60%.

Szkoda, bo po ocenie i wielu pozytywnych opiniach bardzo chciałam poznać jej fenomen. Na plus na pewno, że jest dobrze napisana i mimo wszystko czytało się ją zgrabnie i szybko gdy już się ją podniosło. Wymęczyła mnie niestety nieznośnymi bohaterami, którzy nie wzbudzili we mnie sympatii ani nie zaangażowali mnie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"He said the truth is like that water: it doesn't matter how hard you try to bury it; it'll always find some way back to the surface. It's resilient."

Gdy młoda dziewczyna budzi się w szpitalu po długiej walce, jaką stoczyli lekarze o jej życie, nie pamięta nic, nawet swojego imienia. Wie jedynie, że ktoś usiłował ją zabić i zostawił na pewną śmierć w lesie na wiejskich terenach stanu Oregon. Jedyną wskazówką z jej poprzedniego życia jest tatuaż na biodrze, symbol wody - takie też imię sobie nadaje. Ze swoją nową tożsamością Water zaczyna budować swoją nową rzeczywistość na ranczu Ginny - ekscentrycznej staruszki, którą poznała w szpitalu, a jej sąsiadami zaś staje się rodzina Wellesów - Gabe, Meredith oraz ich dzieci, Amber i Jesse. Jesse, do którego od pierwszego dnia coś ją przyciąga i który wydaje jej się dziwnie znajomy.

Historia przeplata się pomiędzy “teraz”, kiedy Water musi odnaleźć się w nowym życiu, i “wtedy”, gdzie to Jesse odkrywa przed nami kolejne cegiełki dotyczące ich przeszłości. K.A. Tucker ponownie podejmuje się tematu zmagania się i ucieczki przed demonami przeszłości oraz budowaniu nowego jutra, w który wplata namiętny romans z czającym się u progu niebezpieczeństwem ze strony rosyjskiego mafioza. Autorka zgrabnie przeskakuje pomiędzy narracją oraz powoli dawkuje nam informacje aż do samego końca, i choć historia z początku wydaje się być raczej prosta to i tak trzyma nas w napięciu do ostatnich stron. Szczególnie od punktu zwrotnego (które swoją drogą z miejsca kojarzą mi się z tą autorką), gdzie metaforyczna woda znajduje swoje ujście i ujawnia się w dosyć brutalny sposób, aż do samego końca książki - mniej więcej od tego momentu nie mogłam się oderwać, póki nie odłożyłam jej, już przeczytanej.

Podsumowując, jest to kawał ciekawej historii, która może nie jest wcale czymś nowym i odkrywczym w tym przypływie powieśći YA, ale za to książka od samego początku wciąga... trochę jak wir! (Dobra, dość z tymi wodnymi żarcikami!). Z pewnością wrócę do tej historii, jeśli kiedyś dane będzie mi ją zobaczyć w polskiej wersji.

"He said the truth is like that water: it doesn't matter how hard you try to bury it; it'll always find some way back to the surface. It's resilient."

Gdy młoda dziewczyna budzi się w szpitalu po długiej walce, jaką stoczyli lekarze o jej życie, nie pamięta nic, nawet swojego imienia. Wie jedynie, że ktoś usiłował ją zabić i zostawił na pewną śmierć w lesie na wiejskich...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jak dla mnie godna kontynuacja Simona!

Tym razem obserwujemy kolejne perypetie grupy przyjaciół z Creekwood oczyma Lei Burke. Teraz czeka na nich bal trzecioklasistów, wybór uczelni, a ponadto ich paczka zaczyna przeżywać dość poważny kryzys, a oczywiście rozwijające się w złym momencie uczucie Lei może znacznie skomplikować sprawę!

Muszę przyznać, że w Simonie Leah często nieco mnie irytowała swoimi zachowaniami i fochami, jednak teraz, gdy wręcz obnażane są przede mną jej uczucia i przemyślenia z pierwszej osoby mam dziwne przeczucie, że mam z nią nawet sporo cech wspólnych. W niektórych sytuacjach wręcz łatwo było mi się z nią utożsamić, zrozumieć doskonale, co czuje, a dla mnie to wiele świadczy o książce.

Pewnie niektórym będzie przeszkadzać mocno potoczny język stosowany w powieści, naładowany neologizmami i bardzo często wulgaryzmami. Momentami raziło mnie to nieco, ale dzięki temu bardzo mocno zaakcentowane były uczucia, jakie towarzyszyły bohaterom na kartach powieści.

Becky Albertalli świetnie obrazuje burzliwe emocje, które targają postaciami, w tym przypadku podczas tego trudnego okresu, jakim jest jest ostatni rok liceum, a co za tym idzie, przygotowywaniem się do wejścia w dorosłe życie. Tworzy postaci bardzo charakterystyczne i namacalne, z którymi można się identyfikować i wręcz przeżywać wraz z nimi ich problemy. "Leah gubi rytm" zdecydowanie jest skierowana do tej właśnie dojrzalszej młodzieży, jednak podejrzewam, że bez problemu może trafić do każdego.

Jak dla mnie godna kontynuacja Simona!

Tym razem obserwujemy kolejne perypetie grupy przyjaciół z Creekwood oczyma Lei Burke. Teraz czeka na nich bal trzecioklasistów, wybór uczelni, a ponadto ich paczka zaczyna przeżywać dość poważny kryzys, a oczywiście rozwijające się w złym momencie uczucie Lei może znacznie skomplikować sprawę!

Muszę przyznać, że w Simonie Leah...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W moim przypadku oczywiście nie obyło się bez niezamierzanego poznania zakończenia powieści jeszcze przed sięgnięciem po nią, ale i tak nie zniechęciło mnie to do zapoznania się z tą historią.

Tym, co mnie przede wszystkim zainteresowało w tej książce, była sytuacja, w której znalazł się Will - jeden z głównych bohaterów, czyli mężczyzna, który wskutek wypadku doznał paraliżu (tetraplegia). Choć cudem go przeżył, to tak w gruncie rzeczy wolałby być martwy.
Ciekawiło mnie, jak autorka przedstawi na kartach swojej powieści jego problemy i przede wszystkim uczucia, z jakimi się zmaga osoba w takiej sytuacji oraz drogę do możliwego zaakceptowania (lub też nie) swojego nowego, nie do końca chcianego, życia.

Według mnie jest to przede wszystkim historia o zaakceptowaniu samego siebie oraz docenieniu tego, co się ma. I mówię tu o Lou - bo to ona, dość paradoksalnie, dzięki Willowi nauczyła się żyć i wydostała się ze swojego bezpiecznego kokonu, jakim było jej dotychczasowe, nieco klaustrofobiczne życie. Książka ukazuje, że od życia trzeba brać pełnymi garściami, bo przecież "człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da."

Jest to również słodko-gorzka historia trudnej miłości opisana lekkim i niewymagającym piórem, dzięki czemu można powiedzieć, że pochłaniała niczym gąbka. Spodobał mi się również humor autorki dodany tu i ówdzie, który zapewniał chwilę wytchnienia i cichy śmiech pod nosem w trakcie czytania. Szczególnie podobały mi się przekomarzanki Lou i Willa oraz dosyć zwariowana (w tym pozytywnym znaczeniu) rodzina głównej bohaterki.

Co do samego zakończenia, uważam że było potrzebne. Nie zamierzam się rozwodzić nad tym, czy było dobre, czy złe, opinie zapewne są podzielone. Dla mnie było ważne, poruszające i dające do myślenia. Jeszcze nie wiem, czy wezmę się za dalsze części, na ten moment uważam, że epilog jest absolutnie wystarczający.

Podsumowując, książkę polecam, tak samo jak polecam przygotowanie wolnego wieczoru lub dwóch oraz, dla pań bardziej wrażliwych, paczkę chusteczek. Bo z tego wiru emocji nie ma ucieczki aż do samego finału!

W moim przypadku oczywiście nie obyło się bez niezamierzanego poznania zakończenia powieści jeszcze przed sięgnięciem po nią, ale i tak nie zniechęciło mnie to do zapoznania się z tą historią.

Tym, co mnie przede wszystkim zainteresowało w tej książce, była sytuacja, w której znalazł się Will - jeden z głównych bohaterów, czyli mężczyzna, który wskutek wypadku doznał...

więcej Pokaż mimo to