rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

"To było w tamtym świecie, który zniknął w mroku pamięci."*

Jak silna więź łączy autora z jego dziełem? W przypadku Stephenie Meyer jest ona tak potężna, że autorka byłaby w stanie ciągnąć napisane przez siebie serie w nieskończoność. "Drugie życie Bree Tanner" jest na to doskonałym dowodem. Pani Meyer, skończywszy ze "Zmierzchem", postanowiła napisać jeszcze jedną, krótka powieść, która będzie czymś w rodzaju dopełnienia wydarzeń, mających miejsce w trzeciej części sagi Zmierzch, to jest w "Zaćmieniu". Ale czy książka powstała dlatego, że autorka nie potrafiła rozstać się z bohaterami, czy też dla zysku?

Prawdopodobnie nigdy nie sięgnęłabym po tę książkę, gdybym pewnego dnia nie natknęła się na nią w kwiaciarni. Zawsze, gdy tam jestem przeglądam koszyk z powieściami będącymi dodatkami do gazet. Właśnie wtedy w ręce wpadło mi "Drugie życie Bree Tanner". Byłam zaskoczona jego niską ceną. Książka kosztowała zaledwie parę złotych, dlatego też postanowiłam przygarnąć ją do siebie. Kiedy tylko przyniosłam ją do domu zaczęłam czytać. Robiłam to chyba z trzy razy, przerywając zawsze w tym samym momencie. Fakt faktem, że książka jest króciutka, ale nie da się jej czytać non stop. Minusem jest to, że nie jest podzielona na rozdziały. Mamy przed sobą jednolity tekst, bez żadnych przerywników, dlatego też, gdy odkładałam książkę gubiłam się w całej historii i musiałam zaczynać od początku. Opisy są tak schematyczne i momentami bezsensowne, że aż rażą w oczy. Ale o tym za chwilę.

„Drugie życie Bree Tanner to najnowsza powieść Stephenie Meyer na motywach trzeciej części sagi Zmierzch - Zaćmienia. Opisuje losy Bree Tanner, ważnej postaci z Zaćmienia, która staje się wampirem. Akcja książki rozgrywa się w świecie wampirów, tak mrocznym i złowrogim, jak nigdy dotąd. "Drugie życie Bree Tanner" to połączenie tajemnicy, suspensu i romantycznej intrygi. Jest to pierwsza nowa powieść Stephenie Meyer od dwóch lat, od dnia ogłoszenia publikacji bestseller Amazonu.”*

Przepraszam… niby gdzie Bree odgrywa ważną rolę? Coś mi się wydaję, że chyba nie w sadze Zmierzch, a tym bardziej nie w "Zaćmieniu". Z tego co pamiętam, był tam tylko krótki, nic nieznaczący opis, jak dziewczynę rozdzierają na strzępy. Gdyby nie film, nikt nie wiedziałby kim jest Bree Tanner.

Kolejna kwestią, która mnie zastanawia, jest fragment opisu mówiący o tym, że „akcja książki rozgrywa się w świecie wampirów, tak mrocznym i złowrogim, jak nigdy dotąd.”. Jeśli jeszcze raz usłyszę, że wyżej wymieniona saga jest horrorem, to sama mogę się stać niebezpieczna. Oczywiście, wszyscy boimy się błyszczących wampirów wzdychających do swoich dam.

Wiem, że się czepiam, ale postawmy sprawę jasno. Zmierzch NIE jest horrorem i NIE ma w nim nic przerażającego.

Wracając do "Drugiego życia Bree Tanner". Historia opisana w książce jest tak strasznie naciągana, że straciłam wiarę w to, że Meyer potrafi stworzyć coś innego niż denną opowiastkę o miłości od pierwszego wejrzenia. To już "Zmierzch" wywarł na mnie większe wrażenie! Autorka w powieść o Bree skupia się głównie na tym, żeby opisać „wielką, szczerą, nieskończoną” i trwającą bodajże JEDEN dzień miłość. Wygląda to mniej więcej tak:

1.Nowonarodzona spotyka innego wampira, Diega, w którym od razu się zakochuje. Czuje, jakby znali się od zawsze.
2.Opowiada mu „fascynującą i przerażającą” historię o tym, jak została przemieniona.
3.Kilka razy(prawdopodobnie dwa) się całują. On jest gotów zrobić dla niej wszystko.
4.Diego nagle znika, a Bree nie wie, co ma robić.
5.Jakośtam (nawet nie pamiętam w jaki sposób) znajduje się na polu bitwy. Zakończenie wszyscy znają z Zaćmienia.

Jedną z niewielu rzeczy, które podobały mi się w tej książce jest cytat, który pozwoliłam sobie zamieścić.

„- Naprawdę­ się cieszę, że wyszliśmy dzisiaj razem.
- Nie bądź dla mnie taki słodki.
-Co? Nie chcesz być... - otworzył szeroko oczy i dokończył z egzaltowaną przesadą: - ...moim BFF? - Roześmiał się na widok głupiego wy­razu mojej twarzy.
Przewróciłam oczami, nie wiedząc, czy nabija się ze mnie, czy z tego dziwnego skrótu.
- No dalej, Bree. Moim BFF, czyli best friend forever! Proszę. — Wciąż się śmiał, ale tym razem szczerze i... z nadzieją.”*

Generalnie książka nie wnosi nic nowego. Bohaterowie są płascy, nijacy, nie ma żadnych wzmianek o ich wyglądzie czy zachowaniu. Meyer z reguły określała wszystkich mianem „piękny”, czasem „rudowłosy”. Postacią, wobec której okazałam trochę sympatii był Śmierdzący Fred, bo zaintrygował mnie swoim… sposobem bycia.

Polecam jedynie zagorzałym fanom sagi. Co do reszty, radzę znaleźć ciekawszą pozycję i odpuścić sobie „przyjemność” jaką jest czytanie "Drugiego życia Bree Tanner".

*cytat z Drugiego życia Bree Tanner

**cytat z okładki Drugiego życia Bree Tanner

Moja ocena: 4/10

"To było w tamtym świecie, który zniknął w mroku pamięci."*

Jak silna więź łączy autora z jego dziełem? W przypadku Stephenie Meyer jest ona tak potężna, że autorka byłaby w stanie ciągnąć napisane przez siebie serie w nieskończoność. "Drugie życie Bree Tanner" jest na to doskonałym dowodem. Pani Meyer, skończywszy ze "Zmierzchem", postanowiła napisać jeszcze jedną, krótka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Świat nie będzie już taki sam, kiedy spojrzysz na niego oczami Forresta Gumpa.”*

Powieść Winstona Grooma od wielu lat zalegała na mojej półce. Samotna, podniszczona, poplamiona. Pewnie w przeszłości była wiele razy czytana. Należy do mojego taty, który wcześniej wiele razy namawiał mnie do jej przeczytania. Pewnego dnia, z braku innych pozycji w biblioteczce, sięgnęłam po "Forresta Gumpa". Przez kilka minut przyglądałam się opisowi z tyłu okładki, który w większości przedstawia główny zarys fabuły, co skłoniło mnie do zadania sobie pytania „Po co czytać. Przecież i tak już wiem, co się wydarzy.”. Byłam sceptycznie nastawiona do książki. Myślałam, że będzie to kolejna opowieść z cyklu „Jak Zwykły Człowiek Staje Się Superbohaterem”, która zanudzi mnie na śmierć. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo się myliłam.


„Życie idioty to nie bułka z masłem - powiada Forrest Gump, bohater i narrator bestsellerowej powieści Winstona Grooma, która przebojem zdobyła serca Amerykanów. Forrest, młody człowiek o wielkim sercu nie znosi, jak ludzie nazywają go debilem i kretynem. Fakt jest faktem, że czasami myśli wolniej od innych, ale za to natura nie poskąpiła mu mięśni i wzrostu. Nie jest też typowym idiotą, bo np. fizyka kwantowa i skomplikowane obliczenia nie sprawiają mu trudności. Forrest jest przedstawicielem prostoty i niewinności. Jego losy jakby przypadkiem splatają się z istotnymi wydarzeniami z najnowszej historii Ameryki: walczy w Wietnamie i spotyka prezydenta Johnsona, zostaje mistrzem ping-ponga i ratuje od utonięcia Mao Tse-tunga, leci w kosmos z nie znośną major Fritch i orangutanem Zuzia, spotyka prezydenta Nixona, osiąga sukcesy jako zapaśnik i szachista, ucieka z planu filmowego z Raquel Welch, zakłada hodowlę krewetek i w końcu zostaje milionerem. Nigdy też nie przestaje być wierny swojej miłości z lat szkolnych-Jenny. Jest żywym dowodem na to, że wcale nie trzeba być mądrym, by do czegoś dojść, wystarczy niezniszczalny optymizm i pogoda ducha!”*

Główną zaletą książki jest humor bohatera, bezustannie towarzyszący mu optymizm i niezachwiana chęć dążenia do celu.
Już na samym początku, po przeczytaniu pierwszej strony, na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który nie znikał praktycznie do końca. Urzekł mnie język, jakim posługiwał się Forrest – był prosty, zrozumiały oraz zabawny. Przymknęłam oko na wulgaryzmy, czy też nieprzyzwoite sytuacje od czasu do czasu występujące w książce.
Faktem jest, że można się natknąć na parę niedociągnięć. Zauważyłam też, że autor próbował na siłę stworzyć bohatera, który będąc „idiotą”, jest równocześnie geniuszem, potrafiącym wybrnąć z każdej sytuacji. Mimo tego, w przypadku książki autorstwa Winstona Grooma, plusów jest więcej niż minusów.
Polecam ją wszystkim, zarówno dorosłym, jak i młodzieży. Wszystkim, którzy poszukują samego siebie. Tym, którzy po szaleńczej gonitwie, jaką czasem staje się życie, pragną zaczerpnąć tchu, zaznać chwili wytchnienia.
Historia Forresta mówi o tym, że mimo przeciwności losu nie należy się poddawać, dlatego właśnie na stałe zagości w mojej pamięci. Do historii opisywanej przez Gumpa nie da się nie wrócić. Ilekroć wspomnę o owej lekturze, staram się nie ulec pokusie, by ponownie ją przeczytać. Książka nauczyła mnie postrzegać świat z innej perspektywy, bo dzięki niej uświadomiłam sobie, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda.
Puentą zawartą w tej krótkiej powieści jest to, że każdy człowiek, niezależnie od ilorazu inteligencji, możliwości, czy stanu majątkowego powinien dążyć do samospełnienia. Forrest jest doskonałym przykładem na to, że nic poza wiarą w siebie nie ma wpływu na to, jak potoczy się nasza historia.
Na zakończenie zacytuję jedno z najsłynniejszy powiedzonek bohatera – idioty, którego pokochał cały świat:

„Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co ci się trafi.”**

* cytaty z okładki Forresta Gumpa, wyd. PRIMA
* cytat z Forresta Gumpa

Moja ocena: 9/10

„Świat nie będzie już taki sam, kiedy spojrzysz na niego oczami Forresta Gumpa.”*

Powieść Winstona Grooma od wielu lat zalegała na mojej półce. Samotna, podniszczona, poplamiona. Pewnie w przeszłości była wiele razy czytana. Należy do mojego taty, który wcześniej wiele razy namawiał mnie do jej przeczytania. Pewnego dnia, z braku innych pozycji w biblioteczce, sięgnęłam po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Jestem Niezgodna. I nie można mnie kontrolować.” *

Każdy z nas zastanawia się nad tym, jak będzie wyglądało życie za kilkaset lat. Zadajemy sobie pytanie, czy technika i kultura przeżyją ogromny wstrząs, który popchnie je do przodu, czy też świat pocznie zmierzać w odwrotnym kierunku.

Wielu autorów książek młodzieżowych również zainteresowało się tą tematyką. Świat opanowały powieści dystopijne, które zostały bardzo serdecznie przyjęte przez czytelników w różnym wieku.

Pewnego dnia, przeglądając portal paranormalbooks.pl, mój wzrok przykuła książka młodej autorki Veronici Roth pod tytułem "Niezgodna". O zakupie przesądziło pięciokrotne porównanie książki do "Igrzysk śmierci", zamieszczone na okładce. Początkowo miałam mieszane uczucia związane z lekturą "Niezgodnej", jednak po przeczytaniu kilku rozdziałów stałam się częścią opisywanej historii.

Wyobraź sobie, że musisz podjąć decyzję, która odmieni całe Twoje życie. Decyzję, przez którą będziesz musiał zostawić wszystko to, co kochasz. Na zawsze.

„Jeden wybór może cię zmienić.” **

Wyobraź sobie, że Twoja decyzja odebrała Ci wszystko – Twoją rodzinę, dom, a nawet Ciebie samego.

„Jeden wybór może cię zniszczyć.” **

Społeczność zbudowana na ruinach Chicago jest podzielona na pięć frakcji – Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwagę), Erudycję ( inteligencję), Prawość (uczciwość), Serdeczność (życzliwość). Szesnastoletnia Beatrice Prior wraz ze swoją rodziną mieszka na terenie Altruizmu. Dziewczyna czuje jednak, że nie jest to dla niej właściwe miejsce. Frakcje są od siebie oddzielone barierami, a członkowie każdej z nich trzymają się razem i nigdy nie opuszczają swojego terytorium. Jedynym wyjątkiem jest inicjacja – dzień, w którym szesnastoletni obywatele Chicago wybierają frakcję do której chcą należeć.

„Frakcja ponad krwią” *

Dzień poprzedzający inicjację jest przeznaczony na testy predyspozycji. Osoba, która łączy cechy kilku frakcji jest Niezgodna i musi zostać wyeliminowana. Beatrice udaje się ukryć wynik testu, którego ujawnienie oznaczałoby dla niej śmierć.

W dniu inicjacji Beatrice dokonuje wyboru, który wywraca całe jej życie do góry nogami – zostawia swoją rodzinę, by jako Tris przyłączyć się do Nieustraszonych. Od samego początku czekają na nią testy i brutalne szkolenia, które musi przejść, by nie zostać bezfrakcyjną. Musi nauczyć się ufać innym nowicjuszom i pokonywać własne lęki. Niestety, na każdym rogu czeka na nią niebezpieczeństwo. W całej frakcji istnieje tylko jedna osoba, na której może polegać – tajemniczy Cztery.

„To jest ta część, w której poznajesz moje imię – wyjaśnia Cztery roztrzęsionym głosem” *

„Wtedy wszyscy będą cię nazywali Sześć.
Cztery i Sześć. – mówię.” *

Fabuła jest oryginalna i wbrew temu, co czytamy na okładce, nie przypomina "Igrzysk śmierci", a porównanie tych dwóch powieści jest absolutnie nie na miejscu. Owszem, bohaterki obu książek muszą samodzielnie walczyć o przeżycie i starają się obalić rządy panujące w ich miastach, ale poza tym powieści nie mają żadnej wspólnej cechy. W "Niezgodnej" nie znajdziemy schematycznych wypowiedzi bądź scen, które w obecnych czasach zdarzają się zbyt często. Autorka stworzyła nowy, postapokaliptyczny świat oparty na wyborach młodych ludzi.

Akcja rozwija się w odpowiednim tempie. Opisy nie są przesadnie rozbudowane, ale zawierają wszystko, co potrzebne, by odnaleźć się w historii. Problemem jest to, że w pewnym momencie pojawia się zbyt dużo bohaterów, a ich zachowania są czasami przewidywalne. Na szczęście "Niezgodna" trzyma w napięciu aż do ostatniej strony. Zakończenie książki jest dobre i zachęca czytelnika do sięgnięcia po kolejną część.

„ Jesteśmy zagubieni; porzuciliśmy wszystko. Nie mam domu, ścieżki, pewności.
Nie jestem już Tris bezinteresowną ani Tris odważną. Myślę, że teraz muszę się stać czymś więcej niż one obie.” *

Jak podaje wydawca "Niezgodna" doczekała się około 10000 recenzji – zarówno negatywnych, jak i pozytywnych. Wybierając książkę dla siebie większą wagę przywiązuję do tych pierwszych. "Niezgodną" kupiłam pod wpływem chwili, nie żałuję tego i z pewnością sięgnę po drugą część pod tytułem "Zbuntowana", która już stoi na mojej półce i czeka na swoją kolej. Spotkałam się z wieloma opiniami na temat "Niezgodnej". Po przeczytaniu książki wykreowałam własną, z którą chciałam się z Wami podzielić. Mam nadzieję, że powieść pani Roth zauroczy Was tak samo jak mnie.Oczywiście nie jest to książka wybitna i tak wspaniała jak powieść Suzanne Collins, ale jest wystarczająco dobra, by zapewnić nam chwilę wspaniałej rozrywki.

Polecam ją wszystkim pasjonatom fantastyki i science - fiction, gdyż łączy ona w sobie oba te gatunki. Autorka zapewniła czytelnikom napięcie, śmiech, a nawet łzy. Na zakończenie odniosę się do słów Wall Street Journal: „ Niezgodna to wielka metafora dojrzewania – testy młodych bohaterów to testy, jakie przechodzi każdy, kto wkracza w dorosłość”

* cytaty z "Niezgodnej"

** cytaty z okładki "Zbuntowanej"

Moja ocena: 9,5/10

„Jestem Niezgodna. I nie można mnie kontrolować.” *

Każdy z nas zastanawia się nad tym, jak będzie wyglądało życie za kilkaset lat. Zadajemy sobie pytanie, czy technika i kultura przeżyją ogromny wstrząs, który popchnie je do przodu, czy też świat pocznie zmierzać w odwrotnym kierunku.

Wielu autorów książek młodzieżowych również zainteresowało się tą tematyką. Świat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po przeczytaniu pierwszej części zarzekałam się, że już nigdy nie sięgnę po żadną książkę z tej serii. Z racji tego, że wypożyczyłam trzy księgi za jednym razem, pomyślałam, że nie zaszkodzi mi do niej zerknąć. Popełniłam największy z możliwych błędów. Przemęczyłam "Mrok", przy którym DOSŁOWNIE zasypiałam. Historia opisana w "Pamiętnikach..." jest tak płytka, przesłodzona i wymuszona, że odpuściłam sobie i zaniosłam ją z powrotem do bibliotek, jak najdalej ode mnie, żeby nie przypominała mi straconego przy niej czasu.

Po przeczytaniu pierwszej części zarzekałam się, że już nigdy nie sięgnę po żadną książkę z tej serii. Z racji tego, że wypożyczyłam trzy księgi za jednym razem, pomyślałam, że nie zaszkodzi mi do niej zerknąć. Popełniłam największy z możliwych błędów. Przemęczyłam "Mrok", przy którym DOSŁOWNIE zasypiałam. Historia opisana w "Pamiętnikach..." jest tak płytka, przesłodzona i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wypożyczyłam "Pamiętniki..." za namową przyjaciółki. Ostrzegła mnie, że nie są one jakoś specjalnie wybitne, ale przeczytałam je tylko i wyłącznie dlatego, że chciałam zabrać się za serial, a nie lubię czytać książek po obejrzeniu ekranizacji.
Już po przeczytaniu pierwszej strony znienawidziłam główną bohaterkę. Wszystko co robiła bądź mówiła strasznie mnie wkurzało. Najchętniej wycięłabym ją z całej historii. Kolejną postacią, która przyprawiała mnie o mdłości był Stefano. Tak, dokładnie. Był okropnie przewidywalny i zachowywał się, jak dla mnie, hm... zniewieściale. Takie odniosłam wrażenie, gdy już chyba po raz setny z kolei czytałam zwrot "Oh, Eleno". A mówi się, że to Edziu non stop wzdychał. ;D
Ich miłość była baaaardzo naciągana. To, że Elena próbowała zdobyć go za wszelką cenę, jak ładną zabawkę jeszcze bardziej mnie od niej odpychało.
Zasługą tego, że postawiłam tej książce AŻ dwie gwiazdki są trzy postacie, dla których przebrnęłam przez to badziewie (przepraszam za określenie, ale naprawdę nie mogę się zdobyć na nic więcej):
- Bonnie, która dodawała temu wszystkiemu magii, życia i smaku.
- Damon. Od kiedy tylko się pojawił, nabrałam większej ochoty na to, żeby jednak nie odkładać tej książki na półkę. Zawsze, kiedy się pojawiał, na mojej twarzy gościł złowieszczy uśmieszek, zważywszy na mą miłość do czarnych charakterów.
- Alaric. Ostatni i nie mniej ważny od wyżej wymienionej dwójki. Owiany był tajemnicą, co ponownie przyciągnęło mnie do lektury.
Mimo tych kilku plusów (niestety znikomych), nie sięgnę po kolejne części. Zabiorę się jedynie za "Pamiętnik Stefano", który dostałam na urodziny i na tym skończy się moja historią z tą serią.

Wypożyczyłam "Pamiętniki..." za namową przyjaciółki. Ostrzegła mnie, że nie są one jakoś specjalnie wybitne, ale przeczytałam je tylko i wyłącznie dlatego, że chciałam zabrać się za serial, a nie lubię czytać książek po obejrzeniu ekranizacji.
Już po przeczytaniu pierwszej strony znienawidziłam główną bohaterkę. Wszystko co robiła bądź mówiła strasznie mnie wkurzało....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Strach potężniejszy niż ból”

Po wampirach, wilkołakach, czarownicach i całej masie innych paranormalnych zjawisk przyszedł czas na antyutopijną wizję wszechświata. Osobiście uwielbiam książki o tej tematyce, dlatego też "Niezgodna" i jej kontynuacja pod tytułem "Zbuntowana" nie uszły mojej uwadze.
Czytając "Niezgodną" nie mogłam wyjść z podziwu. Z wypiekami na twarzy śledziłam losy bohaterów i za żadne skarby świata nie mogłam oderwać się od książki. Byłam pod wrażeniem tego, co wyszło spod pióra pani Roth. Z niecierpliwością czekałam na premierę drugiej części, a gdy ta tylko pojawiła się w sprzedaży, pobiegłam do księgarni. Kiedy wreszcie dorwałam ją w swoje ręce rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać. Przez cały czas kręciłam z niedowierzaniem głową, a gdy dotarłam od ostatniej strony, odłożyłam ją na półkę i z osłupieniem zaczęłam powtarzać: „Nie, nie, NIE! Wszystko nie tak!”. Dokładnie. Wszyściusieńko.
Zanim zapoznacie się z moją recenzją, pokrótce opowiem Wam, co jest tematem powieści Veronici Roth.

Mam na imię Tris. Kiedyś, dawno, dawno temu nazywałam się Beatrice Prior miałam rodzinę, byłam bezpieczna, dopóki nie dokonałam niewłaściwego wyboru. Nie jestem już Altruistką. Nie jestem też Nieustraszoną. Jestem Niezgodna.
Mieszkam w Chicago. No… może raczej w tym, co po nim zostało. Tym bardziej teraz, kiedy rozpętała się wojna między frakcjami, a ludzie tacy jak ja, muszą bezustannie uciekać przed łowcami wysłanymi przez Erudytów.
Wszystko, w co wierzyłam, co kochałam, po prostu zniknęło.
Został mi tylko on, Tobias.

„Od tej chwili ja będę twoją rodziną”*

Tris kolejny raz budzi się z koszmaru, który pojawia się za każdym razem, gdy tylko zamknie oczy. Widzi Willa, który po chwili pada martwy, trafiony kulą z pistoletu, za którego spust pociągnęła. Motyw jego śmierci przewija się przez całą książkę. Bohaterkę dręczą wyrzuty sumienia. Zdaje sobie sprawę, że miała wybór i gdyby podjęła właściwą decyzję, przyjaciel stałby teraz u jej boku. Z tego właśnie powodu Nieustraszona Tris, staje się bezużyteczna. O ile w "Niezgodnej", co zauważyłam dopiero teraz, jej postać była przerysowana i „lekko” wyidealizowana, by sprawiać pozory niezniszczalnej, tak w "Zbuntowanej" mamy do czynienia z bojaźliwą nastolatką mającą myśli samobójcze.
Rzeczą, która doprowadzała mnie do białej gorączki był fakt, że w obliczu śmierci osób, które kocha, Tris zamyka się w sobie i nie potrafi się przełamać , by im pomóc.
Za każdym razem, gdy tylko pistolet pojawiał się w zasięgu jej wzroku, uciekała w panice, widząc przy tym twarz zmarłego Willa.
Dziewczyna zachowywała się momentami tak, jakby nic do niej nie docierało. Bezustannie zamykała się w sobie, była jak dziecko, które nie dostaje upragnionej zabawki na urodziny.
Nie tylko Tris przeszła tak drastyczną zmianę.
Tobias staje się jeszcze bardziej tajemniczy niż w poprzedniej części. Przez cały czas miałam wrażenie, że odsuwa się od dziewczyny, tworząc wokół siebie szczelną kopułę. A to wszystko za sprawą „kochającej matki”, która pojawiła się nagle, znikąd, by namącić chłopakowi w głowie i przeciągnąć go na swoją stronę. Cztery musi także stawić czoło swojemu ojcu. Powiem tyle - szykuje się intryga.
Wątek miłosny, w tym wypadku, przypominał wiatrak. Raz zwracał się w stronę szczęścia, by po chwili zdmuchnąć wszystko w otchłań rozpaczy.
Momentami miałam ochotę rzucić książkę w kąt, by zająć się czymś ciekawszym, lecz wtedy pani Roth, jak na zawołanie stwarzała sytuacje, które zatrzymywały mnie przy powieści.
Jedną z tych chwil, był wątek „Caleba Erudyty”, który przyprawił mnie o palpitację serca. Mogę z czystym sercem powiedzieć, że tego się nie spodziewałam.
Zasmuciło mnie to, że już więcej nie będzie mi dane czytać błyskotliwych uwag, jakże wspaniałej postaci, którą był Eric, dlatego pozwolę Wam nacieszyć się cytatem, który, nie ukrywajmy, jest odrobinę wulgarny, ale i tak rozbawił mnie do łez.

„-Nie mieszaj jej w to. – rzuca Tobias.
-Bo co? Bo ją posuwasz? – Eric uśmiecha się obleśnie. – A nie, zaraz. Zapomniałem. Sztywniaki przecież nie robią takich rzeczy. Pomagają sobie tylko wiązać sznuróweczki i podcinać włoski.”

Żegnaj Ericu. Będzie mi Ciebie brakować.

W "Zbuntowanej" aż kipi od rozlanej krwi, zarówno przyjaciół, jak i wrogów.
Podsumowując, drugi tom powieści Veronici Roth jest dobry, ale nie dorasta do pięt poprzednikowi. "Niezgodna" zauroczyła mnie swoim przekazem, tym, że jest nadzieja na lepsze jutro, że mając odpowiednie osoby przy swoim boku, można dokonać niemożliwego. "Zbuntowana" natomiast, odbiera całą wiarę w to, co można było przeczytać na kartach pierwszej części trylogii. Owszem, jest coś w rodzaju happy endu, ale na ten właściwy trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Czy polecam? Tak. Jeśli przeczytaliście "Niezgodną" i jesteście ciekawi, co wydarzyło się później, możecie śmiało zabrać się do lektury. Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili muszą nadrobić zaległości.
Ja osobiście kupię trzecią część, gdy tylko się ukaże, ponieważ jestem ciekawa tego, jak skończy się historia Tris oraz czy styl autorki przejdzie metamorfozę, oczywiście na lepsze. Zastanawiam się też, czy przebije pierwszy tom, który jak na razie jest moim faworytem.

* cytaty ze "Zbuntowanej"
Moja ocena: 6,5/10

„Strach potężniejszy niż ból”

Po wampirach, wilkołakach, czarownicach i całej masie innych paranormalnych zjawisk przyszedł czas na antyutopijną wizję wszechświata. Osobiście uwielbiam książki o tej tematyce, dlatego też "Niezgodna" i jej kontynuacja pod tytułem "Zbuntowana" nie uszły mojej uwadze.
Czytając "Niezgodną" nie mogłam wyjść z podziwu. Z wypiekami na twarzy...

więcej Pokaż mimo to