Cytaty
Nie ma drugich szans, są tylko inne. Jakąkolwiek podejmiesz decyzję, życie zawsze będzie inne niż wtedy, gdybyś podjął inną.
Ludzie sypiają ze sobą, nic ekscytującego. Zdjąć przed kimś ubrania i położyć się na kimś, pod kimś lub obok kogoś to żaden wyczyn, żadna przygoda. Przygoda następuje później, jeśli zdejmiesz przed kimś skórę i mięśnie i ktoś zobaczy twój słaby punkt, żarzącą się w środku małą lampkę, latareczkę na wysokości splotu słonecznego, kryptonit, weźmie go w palce, ostrożnie, jak perłę...
RozwińRobisz mi nieporządek w chaosie.
Może za często do niej dzwoniłem. Może powiedziałem jej za wiele o sobie. Może popełniłem ten błąd, koszmarny błąd przytulania się do niej w środku nocy i słuchania, jak oddycha. Może pozwoliłem sobie za bardzo przy niej odpoczywać. Może po raz pierwszy w życiu od czegokolwiek się uzależniłem.
Moja refleksja jest taka, że ludzie są popierdoleni.
Ludzie uwielbiają być ranieni. Odruchowo i posłusznie idą tam, gdzie jest ból. Kojarzą go z bezpieczeństwem. Mylą z miłością. To nawet nie jest smutne, to banalne jak cykl dobowy i prawie wszyscy są do tego przyzwyczajeni.
Wracam do domu z uczuciem tęsknoty. Takiej dziwnej tęsknoty, nie wiadomo ani za czym, ani za kim. Takiej tęsknoty chyba metafizycznej, na którą pomagają tylko ciepłe dłonie. Nie chcę sam spędzić reszty tego wieczoru.
Nazywam się Jacek Podsiadło. Mam 26 lat. Kiedy byłem małym chłopcem, marzyłem o takiej dziewczynie jak ty. I później, latami. Próbowałem zmusić parę kobiet, by były tobą. Chciałbym cię bliżej poznać. Zobaczyć, co nosisz pod skórą. (...) I wybacz mi moje wynurzenia. Spróbuję stworzyć nowy kierunek w poezji. Bo wstydzę się niezdarności, z jaką mówię o tobie. (...) Kwiaty precyzy...
RozwińI jeszcze mam teraz ciebie - nie wolno mi umrzeć, bo byś płakała.
I to nie jest żaden weltschmerz, nie jestem młodą, piękną duszą-ja po prostu jestem pierdolnięty. Chory psychicznie.
Były rzeczy, które chciałam mu powiedzieć. Ale wiedziałam, że to go zrani. Więc stłamsiłam je w sobie, pozwalając, by raniły mnie.
(...) Wracam na górę i siadam blisko kaloryfera, z kubkiem gorącej herbaty. Z każdym krokiem czy łykiem czuję, jak mnie ubywa, jest mnie coraz mniej, w sposób zupełnie niegroźny, wyzuty z dramaturgii, najwolniej jak można znikam.
Zakochałem się i czuję się z tym po prostu kiepsko.
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.