rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Piękna dziewczyna Beata Agopsowicz, Agata Głażewska
Ocena 9,7
Piękna dziewczyna Beata Agopsowicz, A...

Na półkach:

Dziewczyno, kim jesteś? Jaka jesteś? Czy wiesz, że jesteś piękna i powołana do miłości?

Dawno już nie jestem nastolatką, ale ta książka poruszyła także pewne struny w moim sercu. Emocje, relacje, komunikacja… Przeszłość, w której nie wszystko było idealne, i nadzieja, że dalej będzie lepiej. Co jednak zrobić, by przekuć marzenia w rzeczywistość?

Autorki „Pięknej dziewczyny” znają odpowiedź na to pytanie. Robią to na co dzień we własnym życiu. Czepią radość, która „jest niezależna od zewnętrznych okoliczności” (s. 38), i idą do przodu, spełnione w swojej kobiecości: naturalne, prawdziwe, szczęśliwe. Poprzez książkę – której inspiracją jest list do polskich dziewcząt Prymasa Tysiąclecia – podpowiadają wkraczającym w dorosłość dziewczynom, jak być w zgodzie z Panem Bogiem i ze sobą, budować na ponadczasowych wartościach, tworzyć dobre, trwałe i zdrowe relacje.

Trudno jednoznacznie określić, czym jest ta książka. W pierwszej kolejności mogłoby się nasunąć słowo „poradnik”. Omawiane tu są konkretne tematy, z którymi ma do czynienia młoda (i nie tylko) kobieta: dojrzewanie, radzenie z emocjami, poczucie własnej wartości, rozwijanie talentów, wybór drogi życia, trudne relacje, zranienia z przeszłości… Poza tym każdy z podrozdziałów kończy się zadaniem, zwykle pytaniami do refleksji, dzięki którym treść rozdziału staje się czymś żywym, dotyczącym życia Czytelniczki. Z drugiej strony, ta książka to rozmowa, podzielenie się przez starsze koleżanki swoim doświadczeniem, zasłyszanymi historiami, a czasem opowiadaniami – bo przecież przykłady przemawiają najlepiej. Co na pewno trzeba powiedzieć: Autorki twardo stąpają po ziemi. Postawienie na Pana Boga, „otwartość na to, co cię spotkało, przyjmowanie w poczuciu bezpieczeństwa i zaufania, że z tego, co przeżywasz, wyniknie dobro” (s. 86), nie jest wezwaniem do bierności. Przeciwnie: z tego płynie odwaga do zmiany, do działania, do rozwijania tego, co jest dobre, i zwyciężania tego, co złe.

Polecam tę książkę nie tylko nastolatkom. Jest to lektura ciepła, serdeczna, opowiadająca kobiecie o kobiecie. Przypominająca, kim jesteśmy i do czego jesteśmy stworzone, w czym tkwi nasza szczególna siła, czym obdarzamy świat – i dlaczego każda z nas jest wyjątkowa. „Piękna dziewczyna” pozwala też poczuć, że nie jesteś sama, że inne kobiety przeżywają to samo, zmagają się z podobnymi problemami.

Jak czytać tę książkę? Przy łagodnej muzyce, zapachowej świeczce, w wygodnym fotelu, z ciepłą herbatą – i w samotności. Powoli. Pozwalając, by to, co Autorki chcą przekazać, przesiąkło do Twojego wnętrza. Czasem będziesz czytać z wypiekami na twarzy, czasem może poczujesz niepokój albo i lęk – gdy coś dotknie bolesnych miejsc w Twojej duszy – czasem z uśmiechem i spokojem kogoś, kto już ma to za sobą i dobrze rozumie, o co Autorkom chodzi. I dlaczego mają rację. Miej też zeszyt i długopis, by wykonać zadania albo po prostu zapisać swoje myśli czy cytaty. Jeśli nie będziesz się spieszyć i ze spokojną odwagą sięgniesz po lekturę, może ona stać się wspaniałą podróżą w głąb siebie, po której zrozumiesz lepiej, kim jesteś i kim być chcesz.

Dziewczyno, kim jesteś? Jaka jesteś? Czy wiesz, że jesteś piękna i powołana do miłości?

Dawno już nie jestem nastolatką, ale ta książka poruszyła także pewne struny w moim sercu. Emocje, relacje, komunikacja… Przeszłość, w której nie wszystko było idealne, i nadzieja, że dalej będzie lepiej. Co jednak zrobić, by przekuć marzenia w rzeczywistość?

Autorki „Pięknej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie powinno się tak robić. Poradników nie czyta się jednym tchem! A jednak nie byłam w stanie się oprzeć. Wciągnęłam się w opowieść i nie mogłam pójść spać, zanim nie pochłonęłam ostatniej strony.

Bo „Isrikuz II” nie jest tylko dawką wiedzy o zarządzaniu od doświadczonego fachowca. To jest historia o naszych realiach. O ludziach, których spotykamy codziennie – albo którymi sami jesteśmy. O sytuacjach do bólu znajomych. Fabuła jest naprawdę dobrze przemyślana, niebanalna – potrafi zaskoczyć. Do tego książka jest pełna żywego naturalnego humoru. Ale największe emocje wywołali we mnie bohaterzy. Wiktor autentycznie wkurzał, aż się chciało powiedzieć mu kilka niemiłych słów. Wojtkowi współczułam i trochę się dziwiłam. Kingę podziwiałam – a też zazdrościłam. Dziewczyna naprawdę ma talenty! No i oczywiście nie da się nie zwrócić uwagę na tytułowego Angelo Isrikuza (który w mojej głowie mówił głosem Autora opowieści) z jego szczerością, a jednocześnie delikatnością i wyrozumiałością. Nie ma w tej opowieści bohaterów bezbarwnych, „nijakich”. Ba, nie ma też bohaterów zbędnych czy przypadkowych! Anna, Marta, Adam czy Robert… a nawet Jasiek, syn Angelo – każdy ma swoją rolę do spełnienia.

I każdy coś przekazuje czytelnikowi, czegoś uczy: czy to poprzez dialogi, czy poprzez swoje rozwiązania rozmaitych sytuacji, czy też przez błędy i ich konsekwencje. Ta szczególna ze swego rodzaju książka – opowieść biznesowa – nie tylko opisuje wędrówkę kilku zupełnie różnych osób do jednego celu, jakim jest zostanie dobrymi skutecznymi menadżerami. Ona podaje konkretne rady i metody, jak podążyć za bohaterami.

**Dla kogo jest „Isrikuz II”?**
Dla każdego, kto ma zarządzać ludźmi. Zdecydowanie polecam lekturę wszelkim prezesom organizacji młodzieżowych, kół naukowych, samorządów uczniowskich etc. Napisana jest w sposób bardzo przystępny, a jednocześnie jest skarbnicą wiedzy dla początkującego przywódcy. Barwne przykłady i codzienna mowa opowieści powodują, że treść niejako sama wchodzi do głowy. I z pewnością przypomni się w odpowiednim momencie.

Dla tych natomiast, którzy znają i używają wszelkich instrumentów i metod zarządzania, lektura opowieści może stanowić świetną grę intelektualną „rozpoznaj wszystkie wspomniane narzędzia”. Tylko niektóre bowiem są wymienione wprost. Większość jest elementem wplecionym w opowiadanie i dopiero w zakończeniu nazwana po imieniu.

**Czy warto mieć własny egzemplarz „Isrikuza II”?**
Zdecydowanie tak. Bo do tej lektury się wraca. Przynajmniej powinno się wracać, jeśli ma ona być nie tylko świetną rozrywką, ale i podręcznikiem dla młodego lidera. Za pierwszym razem możną ją pochłonąć tak, jak ja to zrobiłam – zaintrygowana biegiem wydarzeń, empatyczna wobec bohaterów, z lekką dumą zauważająca znajome metody zarządzania (wszak od ładnych kilku lat jestem wiernym czytelnikiem newslettera Bernarda Frugi). Następnie jednak warto mieć tę książkę pod ręką, sięgać do niej raz po raz, podkreślać, dyskutować z bohaterami – albo narratorem – i czerpać z niej inspirację. Bo naprawdę jest z czego.

Nie powinno się tak robić. Poradników nie czyta się jednym tchem! A jednak nie byłam w stanie się oprzeć. Wciągnęłam się w opowieść i nie mogłam pójść spać, zanim nie pochłonęłam ostatniej strony.

Bo „Isrikuz II” nie jest tylko dawką wiedzy o zarządzaniu od doświadczonego fachowca. To jest historia o naszych realiach. O ludziach, których spotykamy codziennie – albo którymi...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Eventworking. Czyli jak efektywnie korzystać z potencjału konferencji, targów i innych wydarzeń biznesowych Bernard Fruga, Artur Sójka
Ocena 8,3
Eventworking. ... Bernard Fruga, Artu...

Na półkach: ,

Świetnie spędziłeś czas na konferencji, miałeś przyjemne pogawędki z innymi uczestnikami, ale po powrocie uświadamiasz sobie, że nawet nie pamiętasz, z kim rozmawiałeś, nie mówiąc już o wymianie kontaktów?
Albo wróciłaś z targów ze stosem wizytówek, ale nie bardzo wiesz, co masz dalej zrobić?
A może w ogóle masz po imprezie poczucie zmarnowanego czasu i zadajesz się pytaniem „po co mi to było?”

Wygląda na to, że potrzebujesz pomocy w eventworkingu – skutecznym wykorzystywaniu eventów do pozyskiwania nowych kontaktów, a co za tym idzie: relacji i może klientów. Na szczęście, pomoc taka jest na wyciągnięcie ręki (czyt.: kliknięcie myszką), a jest nią pozycja Artura Sójki i Bernarda Frugi „Eventworking”.

***
Co znajdziesz w tej książce?

Po pierwsze, sporo konkretnych rad, a nawet algorytmów działań, które będziesz mógł zastosować od ręki. Po drugie, wiele przykładów ilustrujących, jak warto i jak nie warto postępować, gdy zależy Ci na stworzeniu dobrych relacji z innymi. Po trzecie, trochę pytań zachęcających do zastanowienia się nad swoimi celami i sposobem ich osiągnięcia. Po czwarte – dla tych, co chcą nie tylko wprowadzać pożyteczne praktyki, ale i rozumieć ich sens – niedużą, acz korzystną dawkę teorii o mechanizmach działających w relacjach międzyosobowych.

***
Czego w niej nie znajdziesz?

Naukowego ani branżowego języka (poza kilkoma obcojęzycznymi wyjątkami, o których Autorzy uczciwie uprzedzają w przedmowie). Książkę czyta się łatwo, jakby się rozmawiało z dobrym znajomym. Służy temu osobiste zwracanie się do czytelnika, sposób przekazywania treści – niekiedy ma się wrażenie, że przyjaciel szepcze Ci do ucha świetną radę opartą na własnym doświadczeniu – i barwne porównania.
Nie spotka Cię też tu lanie wody. Książka jest poradnikiem i taką właśnie funkcję spełnia. Wspomniana wyżej dawka teorii pozwala zrozumieć, dlaczego warto usłuchać zawartych rad, ale jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o psychologii, sięgnij po coś innego.
Chociaż „Eventworking” powstał w pierwszej kolejności na podstawie doświadczeń Autorów, nie zobaczysz tu natarczywej autoreklamy czy stwierdzeń typu „nikt przed nami tego nie odkrył”. Przeciwnie, wraz z tą książką otrzymujesz też bibliografię z listą tytułów, do których warto zajrzeć, jeśli chcesz jeszcze uzupełnić swoją wiedzę.

***
Czy lektura jest tylko dla przedsiębiorców, managerów i handlowców?

Faktem jest, że w pierwszej kolejności książka jest skierowana do tych, którzy szukają nowych współpracowników czy klientów dla swojego biznesu. Grono odbiorców, którzy z niej mogą skorzystać, jest jednak o wiele szersze. Zawarte w niej rady dotyczące budowania i podtrzymywania relacji przydadzą się też tym, którzy zauważają chaos w swoich kontaktach personalnych. Jeśli masz wielu znajomych, spędzasz ciągle czas w czyimś towarzystwie albo w rozmowach na Messengerze, ale masz poczucie, że zaniedbujesz przy tym naprawdę ważne dla Ciebie relacje – to także poświęć czas na lekturę przynajmniej rozdziałów „Po co uczestniczyć w eventach?” i „Zamiana kontaktów w relacje i ich pielęgnowanie”. Może zainspiruje Cię do uporządkowania swojej książki adresowej i świadome wspieranie tych relacji, na których Ci naprawdę zależy!

Świetnie spędziłeś czas na konferencji, miałeś przyjemne pogawędki z innymi uczestnikami, ale po powrocie uświadamiasz sobie, że nawet nie pamiętasz, z kim rozmawiałeś, nie mówiąc już o wymianie kontaktów?
Albo wróciłaś z targów ze stosem wizytówek, ale nie bardzo wiesz, co masz dalej zrobić?
A może w ogóle masz po imprezie poczucie zmarnowanego czasu i zadajesz się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

*Na pierwszy rzut oka*
Niby książek nie powinno się oceniać po okładce, ale nie da się ukryć – pierwsze wrażenia zapewnia właśnie wygląd zewnętrzny. Pod tym względem Alfabet ogarniania zdecydowanie wygrywa w porównaniu do niejednego popularnego poradnika. Elegancka okładka, stonowane kolory, żadnej zbędnej informacji: tylko autor, tytuł i… „dożywotnia gwarancja jakości”. Niecodzienna propozycja, nieprawdaż?
A propos tytułu. Należy się Autorowi uznanie za dowcipne wytłumaczenie w dwóch słowach, o co w tej książce naprawdę chodzi. Alfabet, czyli elementarz – małe kawałki, z których się składa jedna (ponad 700-stronicowa!) całość nauki o… I tu właśnie wchodzi drugi człon tytułu: ogarnianie. Tak bardzo potoczny, że przykuwa uwagę skuteczniej niż fachowo i obco brzmiące „zarządzanie czasem/management/team building”. Zresztą, ogarnianie nie ogranicza się do tych płaszczyzn. Książka ta „ma sprawić, że lepiej zorganizujesz swoje życie”.

*Dla kogo więc to jest?*
Alfabet ogarniania jest dobrą lekturą dla tych zabieganych, co tępą siekierą rąbią drzewo, bo „nie ma czasu na ostrzenie”. Dla wszystkich, którzy chcą hic et nunc (tu i teraz) mieć odpowiedź na pytanie: co mam robić, gdy mam za dużo na głowie? Dla zmęczonych załatwianiem dziesięciu spraw naraz bez widocznego efektu.

*Lekarstwo na wszystkie choroby?*
Oczywiście, jeśli ktoś oczekuje, że jedna książka (albo i 1000 książek) rozwiąże jego problemy bez udziału zainteresowanego, to grubo się myli. Alfabet nie jest różdżką magiczną, lecz pierwszą pomocą, podręczną apteczką w dolegliwościach organizacyjnych. Masz 'Bunt w zespole', nie potrafisz wpasować się w 'Godziny pracy', brakuje Ci czasu na 'Wypoczynek'? W książce znajdziesz podpowiedzi, od czego warto zacząć rozwiązywanie problemów. Alfabet jest też słownikiem, a nawet encyklopedią, która zwięźle Ci wytłumaczy, czym jest 'Diagram ryby', 'Kaizen' czy 'Root cause'. Pomoże nie zaplątać się w sieciach 'Facebook' i 'LinkedIn' oraz uporządkować sprawy przy pomocy 'Trello', 'Kanbanflow' lub 'Nozbe'. W jednej książce otrzymujesz pakiet rozmaitych narzędzi do zarządzania czasem, zespołem, projektami… Sobą samym.
Co więcej, wszystkie informacje podane przejrzyście, prosto i z właściwym Autorowi humorem oraz serdecznością. Lektura poszczególnych felietonów nie jest nudnym opanowywaniem niezbędnego materiału, lecz przyjazną pogadanką z życzliwym i kompetentnym współrozmówcą. Warto w tym miejscu podkreślić, że nie jest to czysta metafora – Autor chętnie odpowiada na mejle swoich czytelników, jest otwarty na kontakt przez Facebooka, no i oczywiście obdarza swoim uśmiechem w 1-minutówkach na YouTube (które zresztą znajdują się u korzeni Alfabetu).

*Przecież dziś wszystko jest w internecie…*
Ten, kto pragnie wiedzy, zawsze ją znajdzie – szczególnie w dobie powszechnego dostępu do globalnej Pajęczyny. Nie zawsze wszak potrafi przefiltrować i wydobyć to, co najlepsze. Tym bardziej dotyczy to nieogarniacza, któremu na wszystko brakuje czasu, a w głowie ma mały chaos. W Alfabecie treści jest dużo, ale jest ona sensownie dobrana, sprawdzona na własnym długoletnim doświadczeniu Autora i uporządkowana – nie tylko alfabetycznie. Każde hasło ma na początku wyróżnione trzy główne myśli, dłuższe felietony mają podział na podpunkty, a pokolenie kultury obrazkowej otrzymuje pomoc w postaci zabawnych ilustracji. Warto nadmienić, że Autor na swojej stronie https://www.fruga.net/ wśród innych pożytecznych materiałów udostępnia spis treści felietonów podzielony według poszczególnych obszarów (jak np. skuteczność osobista czy kapitał ludzki) oraz szczegółowy opis kilkudziesięciu narzędzi organizacyjnych.

*Po prostu warto!*
Wszystko wygląda zbyt pięknie, żeby było prawdą. Musi gdzieś być haczyk – i rzeczywiście jest. Problem z Alfabetem jest taki, że na tym przygoda z Autorem prawdopodobnie dopiero się zacznie. Potem będzie wpisanie się do newsletteru, oglądanie 1-minutówek, zakup kolejnych książek – a może i współpraca. Gra jednak jest warta świeczki!

*Na pierwszy rzut oka*
Niby książek nie powinno się oceniać po okładce, ale nie da się ukryć – pierwsze wrażenia zapewnia właśnie wygląd zewnętrzny. Pod tym względem Alfabet ogarniania zdecydowanie wygrywa w porównaniu do niejednego popularnego poradnika. Elegancka okładka, stonowane kolory, żadnej zbędnej informacji: tylko autor, tytuł i… „dożywotnia gwarancja jakości”....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka opowiada o przygodach Angelo -- speca od... właściwie, to od życia :) Zasadniczo jego pracą jest skuteczne przeprowadzanie firm przez zmiany. Ale pomagając Slobodanowi przejąć po ojcu stery firmy reklamowej, Angelo daje mu dużo więcej. Uczy chłopaka, w jaki sposób żyć, aby nie zwariować (przypomina się tu tytuł klasycznego dzieła Dale'a Carnegie "Jak przestać się martwić i zacząć żyć"). Doradza, jak budować relacje z klientami i personelem, żeby wszyscy otrzymali to, czego naprawdę potrzebują. Podpowiada mu, jak dać radę z medytującymi i kreatywnymi do n-tej potęgi Hindusami, którym wcale się nie śpieszy, bo mają przed sobą nie jedno życie... Pokazuje Slobodanowi wartość pracy i odpoczynku, niezależności i wdzięczności, obojętności i zapału. Oprócz tego wszystkiego, Angelo staje się dla swojego klienta przyjacielem, który chętnie dzieli się swoimi niebanalnymi doświadczeniami.

Mówiąc o zaletach książki, w pierwszej kolejności należy podkreślić kompetentność jej Autora. Bernard Fruga jest doświadczonym doradcą i przedsiębiorcą, który wiele już w swoim życiu przeżył i poznał. Zamiast jednak uznać, że "już wszystko osiągnął i może spocząć na laurach", stale się doskonali, czerpiąc inspiracje z wielu źródeł. W opowieści Autor niejednokrotnie udziela głosu nie tylko uznanym znawcom biznesu, ale i mistrzom duchowym, jak też przypadkowo spotkanym w podróżach "mędrcom". Otwartość na uczenie się od każdego, kto ma do zaofiarowania coś wartościowego, skutkuje piękną syntezą rozmaitych doświadczeń (tak bliskie memu sercu puzzle), którą pan Bernard przedstawia w swojej pionierskiej powieści. Na marginesie warto zauważyć, że twórca "ISRIKUZa" wspaniałomyślnie dzieli się swoją wiedzą także w wideoblogu na stronie: http://bernard.fruga.net/

Przechodząc od treści ku formie, nie sposób nie wspomnieć łatwości czytania tej książki. Pomimo używania niektórych fachowych terminów i opisywania specyficznych dla danej sfery działalności sytuacji Autorowi udało się napisać naprawdę wciągającą opowieść, której główna treść (albo meta-treść -- dla tych, którzy nie zapoznają się z ostatnim rozdziałem) dotrze do każdego.

Co jeszcze zasługuje na uwagę, to wielość dialogów, ukazanie emocji i zdrowy humor. Nawet jeśli dla czytelnika świat biznesu nie jest o wiele bliższy od Plutonu (jak to mniej więcej jest ze mną), to i tak z łatwością potrafi on się wczuć w przeżycia bohaterów i zrozumieć ich wątpliwości, niepokoje czy radość z sukcesów.

Książka opowiada o przygodach Angelo -- speca od... właściwie, to od życia :) Zasadniczo jego pracą jest skuteczne przeprowadzanie firm przez zmiany. Ale pomagając Slobodanowi przejąć po ojcu stery firmy reklamowej, Angelo daje mu dużo więcej. Uczy chłopaka, w jaki sposób żyć, aby nie zwariować (przypomina się tu tytuł klasycznego dzieła Dale'a Carnegie "Jak przestać się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ocena własnej książki nie jest łatwą sprawą, ale przyznam, że po dwóch latach od napisania podoba mi się :)
Dla mnie samej treść okazała się ważna, bo zrodziła we mnie twarde przekonanie, że każdy człowiek na świecie ma swoją szczególną misję do spełnienia. Że nie ma nikogo "z przypadku" i wezwanego do bycia "nikim". Każda osoba istnieje celowo, i jeżeli nie odkryje swojego powołania albo nie zechce go spełniać, to w tym świecie czegoś zabraknie. Poza tym wierzę, że to właśnie na drodze wykonywania własnej misji -- nawet jeśli jest ona trudna i wiąże się z cierpieniem i wyrzeczeniami -- człowiek ma szansę być naprawdę szczęśliwym i spełnionym.
Niemało jest tekstów, w których dzieła Tolkiena są odczytywane przez pryzmat chrześcijański. Zdaje się jednak, że nie ma innej książki, która skupiłaby się na kwestii powołania, ryzykuję więc stwierdzenia, że moja magisterka na razie pozostaje oryginalną.

Alena Arrilwen Androsik, autorka

Ocena własnej książki nie jest łatwą sprawą, ale przyznam, że po dwóch latach od napisania podoba mi się :)
Dla mnie samej treść okazała się ważna, bo zrodziła we mnie twarde przekonanie, że każdy człowiek na świecie ma swoją szczególną misję do spełnienia. Że nie ma nikogo "z przypadku" i wezwanego do bycia "nikim". Każda osoba istnieje celowo, i jeżeli nie odkryje swojego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podoba mi się język i humor. Napisana została ok. 100 lat temu i pokazuje inną rzeczywistość, co też jest ciekawe. Trochę tajemniczości pozostaje do samego końca, to fajnie. Ale nie mogę powiedzieć, że końcówka jest aż tak nieprzewidywalna.

Podoba mi się język i humor. Napisana została ok. 100 lat temu i pokazuje inną rzeczywistość, co też jest ciekawe. Trochę tajemniczości pozostaje do samego końca, to fajnie. Ale nie mogę powiedzieć, że końcówka jest aż tak nieprzewidywalna.

Pokaż mimo to