Ale tym razem autor zaskoczył mnie zupełnie! Lektura, zamiast upływać w spokojnej błogości, trzymała nieustannie w napięciu. Pojawiły się tajemnice i zagadki oraz nagłe zwroty akcji, a wszystko miało związek z tajemniczym mężczyzną, który pojawił się w życiu głównej bohaterki. Beth musiała się zmierzyć ze zdradą męża, jego chorobą i śmiercią, w końcu z tajemniczą chorobą swojej sześcioletniej córeczki Charlotte. To zbyt wiele dla jednej, wciąż tak młodej kobiety. Nic dziwnego, że straciła zaufanie do mężczyzn. Właśnie w takim momencie w jej życiu pojawił się Matthew, na pozór ideał. I tu, kiedy spodziewamy się słynnego „i żyli długo i szczęśliwie”, okazuje się, że nie wszystko jest tak oczywiste. Bo skąd Matthew zna tak dobrze rodzinę Beth? Dlaczego jeździ nowym samochodem, skoro nie pracuje? I skąd wie o rzeczach, o których kobieta nigdy nikomu nie mówiła?

Gdybym powiedziała choć słowo więcej, mogłabym zepsuć przyjemność odkrywania tej niezwykłej tajemnicy. Myślę, że książka spodoba się nie tylko fanom i stałym czytelnikom Richarda Paula Evansa. Pierwszoosobowa narracja oraz rozpoczynające każdy rozdział fragmenty z dziennika Beth sprawiają, że jej historia staje się historią czytelnika, który nawet się nie orientuje kiedy, a już tkwi w tej opowieści po uszy, próbując rozwikłać zagadkę. Przestaje przeszkadzać nawet nieprawdopodobieństwo niektórych zdarzeń, a na brak racjonalności niektórych sytuacji przymykamy oko. Czy przypadkiem i my czasem nie chcielibyśmy choć na chwilę nie musieć myśleć racjonalnie i podejmować zawsze rozsądnych, wyważonych decyzji, by zamiast tego dać się porwać życiu? Dajmy się więc porwać tej niezwykłej historii…

Katarzyna Marondel