Opowieści z trzepaka. Krótka historia jednego zdjęcia
- Kategoria:
- literatura dziecięca
- Wydawnictwo:
- Znak emotikon
- Data wydania:
- 2021-11-02
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-11-02
- Liczba stron:
- 200
- Czas czytania
- 3 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324052356
- Tagi:
- literatura polska
Rodzinny wehikuł czasu.
Gdy obecni dorośli byli dziećmi, świat wyglądał zupełnie inaczej! Dziś trudno w ogóle wyobrazić sobie, jak 50 lat temu możliwe było życie bez telefonów, Internetu, drukarek i telewizji dostępnej przez całą dobę. Dlatego warto wspólnie wybrać się w fascynującą podróż do czasów, gdy ci, którzy dziś są dorośli, biegali w krótkich spodenkach i dyndali do góry nogami na trzepaku, a ich marzeniem było zdobyć oranżadę w proszku!
• Dlaczego godzina 19.00 była dla każdego dziecka najważniejszą porą dnia?
• Czy gumy Donald za trzy tysiące złotych to dobry interes?
• Po co spacerować po ulicy z papierem toaletowym na szyi?
• Dlaczego mandarynki jedliśmy tylko na święta?
Niezwykłe historie i ciekawostki z czasów, gdy rodzice i dziadkowie byli mali, inspirowane fanpage’em Krótka Historia Jednego Zdjęcia, który śledzi prawie 150 000 osób.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 103
- 75
- 19
- 5
- 4
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo przyjemny skok w przeszłość, w dzieciństwo. Fajnie czytać ze swoim dzieckiem, które przy każdym rozdziale rozdziawiało paszczę "mamooo.... naprawdę tak byłoooo??" :D
Bardzo przyjemny skok w przeszłość, w dzieciństwo. Fajnie czytać ze swoim dzieckiem, które przy każdym rozdziale rozdziawiało paszczę "mamooo.... naprawdę tak byłoooo??" :D
Pokaż mimo toKolejna część książki z serii „Krótka historia jednego zdjęcia”. Tym razem skupiamy się tylko na latach 90. i na wspomnieniach z dzieciństwa. Mamy opowieści o nieistniejącej już dobranocce, o Muminkach, o skakaniu w gumę, ale również o syrence i czasach, których nie do końca pamiętam. Książka jest skierowana do dzieci, czyli do pokolenia, które nie pamięta tych wspomnień i czasów. Mnie nie trzeba tłumaczyć, co to jest kaseta VHS, a tam właśnie było wytłumaczone krok po kroku, o co chodziło z przewijaniem itp. Fajnie mieć taką książkę w swojej kolekcji i myślę, że każde dziecko, nastolatek powinien przeczytać tę książkę. Może chociaż w jakiejś części zrozumieją swoich rodziców i ich dzieciństwo. POLECAM
Kolejna część książki z serii „Krótka historia jednego zdjęcia”. Tym razem skupiamy się tylko na latach 90. i na wspomnieniach z dzieciństwa. Mamy opowieści o nieistniejącej już dobranocce, o Muminkach, o skakaniu w gumę, ale również o syrence i czasach, których nie do końca pamiętam. Książka jest skierowana do dzieci, czyli do pokolenia, które nie pamięta tych wspomnień i...
więcej Pokaż mimo toPomysł na powstanie takiej książki po prostu genialny! A i wykonanie również świetne, pomysłowe, zabawne. Z przyjemnością odbyłam podróż sentymentalną do swojego dzieciństwa w czasach PRL-u i kilka razy łezka mi się w oku zakręciła gdy przenosiłam się w przeszłość za sprawą tych wszystkich zawartych w książce historii.
Autorka przedstawiła najbardziej kultowe dla okresu PRL-u przedmioty, zjawiska, opisała sposób spędzania wakacji, różne podwórkowe gdy i zabawy, sposób ubierania się do szkoły, umeblowanie mieszkań, kultowe bajki i wiele innych tak bardzo charakterystycznych dla tamtych lat rzeczy i zdarzeń. Do tego zdjęcia z epoki, odpowiednio dobrana szata graficzna plus komentarze autorki dopełniły całości. Jedyne, co mi przeszkadzało w tej książce i co mnie raziło, to infantylny (jak dla małego dziecka) sposób objaśniania wszystkiego. Przecież wiadomo, że po książkę sięgną raczej osoby dorosłe (głównie z sentymentu),a jeżeli zechcą coś wyjaśnić dziecku, to zrobią to po swojemu. Gdyby przerobić tę infantylność języka na normalny język, to wyszłaby książka idealna.
Mam taki zwyczaj, że większość książek, które przeczytam sprzedaję, wymieniam lub komuś oddaję. Zostawiam sobie jedynie te wyjątkowo dla mnie ważne ( z różnych powodów) lub takie, do których będę chciała powracać. I ta lektura pozostanie na mojej półce na zawsze, gdyż zawiera całe moje dzieciństwo w pigułce. Może kiedyś córka (obecnie nastoletnia) zechce do niej zajrzeć? Może jej dzieci? Polecam tę pozycję każdemu, kto wychował się za czasów komuny i chce odbyć podróż w przeszłość, powrócić do lat dzieciństwa. Wszystko tu ze sobą świetnie współgra: treść – fotografie- szata graficzna-format książki. I dziękuję autorce, że stworzyła coś tak fajnego, pomysłowego, do czego z pewnością będę wielokrotnie wracała.
Pomysł na powstanie takiej książki po prostu genialny! A i wykonanie również świetne, pomysłowe, zabawne. Z przyjemnością odbyłam podróż sentymentalną do swojego dzieciństwa w czasach PRL-u i kilka razy łezka mi się w oku zakręciła gdy przenosiłam się w przeszłość za sprawą tych wszystkich zawartych w książce historii.
więcej Pokaż mimo toAutorka przedstawiła najbardziej kultowe dla okresu...
Wnioskując z tekstu autorka jest moją rówieśniczką. Pamięta ostatnie lata PRL-u, wychowywała się w latach 90' XX w. Liczyłem na fajne retrospekcje, na literacką podróż w czasy mojego dzieciństwa, a przeczytałem bardzo infantylną książkę dla najmłodszych, w której Tyczkowska łopatologicznie, słabo i na siłę chce wyjaśniać dzieciom ery smartfona i tiktoka, jak to kiedyś bywało. Strasznie sztuczne jest to, co autorka przedstawia. Niby tworzy jakąś mitologię wokół lat 80-90, ale wszędzie wciska pojęcia ery współczesnej: youtube, smartfon, netflix, tablet, internet. Pokracznie i słabo to wyszło.
Są też nieścisłości:
1) Tyczkowska twierdzi, że w PRL stały w większości bloki cztero- i jedenastopiętrowe. Te mniejsze były pięciopiętrowe, jeszcze był parter.
2) Autorka przedstawia meblościankę jako urządzenie, w którym było chowane łóżko - chyba słabo pamięta tamte czasy, bo łóżko było w półkotapczanie.
3) Zdaniem autorki gołąbki to ryż zawijany w kapustę w sosie pomidorowym. A mięso?
4) Tyczkowska twierdzi, że po szynach jeżdżą "pociągi osobowe PKP Intercity". No, chyba pani nie jeździła nigdy koleją! Albo osobowe, albo intercity.
Rażą mnie też literówki i błędy w łamaniu tekstu, oraz feministyczne wtręty.
Za to ładna okładka, trochę fajnych zdjęć i ciekawa oprawa graficzna. Za to daję aż 4*. Za tekst - góra 2*.
Wnioskując z tekstu autorka jest moją rówieśniczką. Pamięta ostatnie lata PRL-u, wychowywała się w latach 90' XX w. Liczyłem na fajne retrospekcje, na literacką podróż w czasy mojego dzieciństwa, a przeczytałem bardzo infantylną książkę dla najmłodszych, w której Tyczkowska łopatologicznie, słabo i na siłę chce wyjaśniać dzieciom ery smartfona i tiktoka, jak to kiedyś...
więcej Pokaż mimo to"Na trzepaku zawsze jest super. Robię dużo fikołków, a ostatnio to nawet ósemkę! Po obiedzie pójdziemy na oranżadę i watę cukrową. A potem będzie poniedziałek i trzeba będzie spakować tornister do szkoły."
Przyznam, że z wielką przyjemnością przeczytałam tę książkę i odbyłam jakby cudowną podróż w przeszłość. Zresztą nie tylko ja, w połowie lektury dołączył do mnie mąż, więc wróciliśmy raz jeszcze do samego początku. No, a po południu, gdy pojawiły się wnuki w naszym domu, ponownie zaczęliśmy przeglądanie kartek tej książki. Tak właściwie początkowo to kupiłam ją z myślą o dzieciach, lecz stwierdziłam, że zostawię ją sobie. Przecież dzieci mogą z niej korzystać gdy tylko będą chciały...
"Opowieści z trzepaka" to jakby album przeznaczony do oglądania i czytania z dziećmi i wnukami. Bardzo pięknie wydana książka, w twardej oprawie, zszyte kartki, więc się nie rozleci, nawet podczas wielokrotnego użytkowania nawet przez młodsze dzieci. Już kolorowa okładka przyciąga wzrok a w środku również barwnie i wesoło. Zresztą ja nie do końca uważam, że czasy PRL-u były tylko szare. Moje dziecięce wspomnienia z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych pamiętam jako beztrosko i radośnie spędzony czas a poza tym uważam, że kolorów nam (dzieciom) nie brakowało.
Przeglądanie wspomnień autorki przeplataliśmy z mężem swoimi przeżytymi chwilami z tamtych minionych lat i wyszło nam popołudnie pełne wspomnień, bo nasze dzieci również dodawały swoje wspomnienia z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Nawet był pomysł na ponowny przegląd albumów rodzinnych, ale odłożyliśmy to na ferie.
"Sodówka wypita w cieniu kolorowego parasola smakuje fantastycznie! Gorzej ze szklankami, które należały do sprzedawcy i były tylko pospiesznie opłukiwane wbudowanym w urządzenie wodotryskiem dla kolejnego klienta."
To zawsze był stały punkt wizyty w Olsztynie. Nawet gdy nie chciało się pić, to zawsze mama musiała kupić mnie i bratu po szklance wody z sokiem malinowym. To był rarytas, lecz później, gdy mówiono na tę wodę z saturatora "gruźliczanka" (z powodu szklanek wielokrotnego użytku),jakoś przestałam mieć na nią ochotę..., później w domu pojawiła się butla zwana syfonem, za pomocą której sami mieliśmy sodówkę. A co ciekawe, to historia jakby zatoczyła koło, bo ponownie są teraz urządzenia do robienia wody sodowej, nazywane ekspresami...
"Trzeba przyznać, że na tle innych szarych i ponurych podręczników elementarz Falskiego bardzo się wyróżniał. Oczywiście za sprawą kolorowych ilustracji, które obrazowały świat właśnie taki, jaki otaczał uczące się z niego dzieci."
Co prawda, mój Elementarz dawno gdzieś przepadł, lecz kupiłam kiedyś swojemu młodszemu synowi a teraz korzysta z niego jego córka. Myślę, że to była naprawdę bardzo dobra książka do nauki czytania. Służyła przez kilkanaście lat i przechodziła z ręki do ręki, a już moje dzieci nie mogły korzystać z tych samych książek, bo każde z nich miało inny podręcznik, zmieniano je niemal co rok. Tak jest zresztą do dzisiaj, zbyt dużo rozmaitych wydań, tylko nie wiem po co?
Nie będę przytaczać wszystkich wspomnień z tej książki, gdyż powinniście sami do niej zajrzeć, lecz wspomnę jeszcze, że jest tu przepis na blok czekoladowy..., no a o wracającej modzie już nie wspominam.
Na koniec dodam, że ta książka to wspaniały pomysł na prezent nie tylko dla dzieci, lecz nawet dla starszych, którzy sobie chętnie powspominają dzieciństwo i młodość.
Jeśli lubicie wspomnienia i podróże do minionych czasów to ta książka jest dla Was!
"Na trzepaku zawsze jest super. Robię dużo fikołków, a ostatnio to nawet ósemkę! Po obiedzie pójdziemy na oranżadę i watę cukrową. A potem będzie poniedziałek i trzeba będzie spakować tornister do szkoły."
więcej Pokaż mimo toPrzyznam, że z wielką przyjemnością przeczytałam tę książkę i odbyłam jakby cudowną podróż w przeszłość. Zresztą nie tylko ja, w połowie lektury dołączył do mnie mąż,...
Moda na pisanie o czasach dzieciństwa nie przemija. Rozumiem, że to "się dobrze czyta" bo nas dotyczy. Ale. No właśnie. Czy dobre wspomnienia wystarczą żeby była dobra książka?
Mnie nic nie zaskoczyło, nic nie ucieszyło, nie wywołało miłych wspomnień.
Moda na pisanie o czasach dzieciństwa nie przemija. Rozumiem, że to "się dobrze czyta" bo nas dotyczy. Ale. No właśnie. Czy dobre wspomnienia wystarczą żeby była dobra książka?
Pokaż mimo toMnie nic nie zaskoczyło, nic nie ucieszyło, nie wywołało miłych wspomnień.
Kto pamięta czasy bez Netfliksa? Wtedy, kiedy musieliśmy czekać grzecznie do 19.00 na to, aby popatrzeć na Wieczorynkę. A ci, którzy nie zdążyli obejrzeć, bo wizyta u wujka była ważniejsza… Cóż, musieli dopytać w szkole kolegów, o czym był odcinek.
Czasy bez komórek, kiedy najskuteczniejszym sposobem dostarczenia wiadomości było wołanie pod oknem do mamy, że „jeszcze 5 minut”. Mandarynki tylko na święta, wszystko sprzedawane na sztuki. I mundurki obowiązkowo prasowane w niedzielę, bo w poniedziałek trzeba iść do szkoły…
Paulina Tyczkowska zabiera nas w sentymentalną podróż do tamtych czasów. I chociaż niektórych rzeczy taki „smarkacz” jak ja nie ma prawa pamiętać, to jednak wiele rzeczy z tej książki znam z lat mojego dzieciństwa. Może Wy także je kojarzycie?
Pierwszą rzeczą, jaka od razu zachęca do sięgnięcia po tę książkę, jest jej wydanie. Praktycznie na każdej stronie jest zamieszczone zdjęcie i opis do niego. W zasadzie jest to pozycja przeznaczona bardziej do oglądania niż stricte czytania. Nie uważam tego za wadę, bo ostatecznie jest to książka skierowana do młodzieży – a taka forma na pewno jest dla nich atrakcyjniejsza niż suchy tekst. Twarda oprawa oraz dość duży druk moim zdaniem także są plusem, dzięki któremu łatwiej przyswaja się czytaną treść.
No dobrze, a jak jest w takim razie z częścią merytoryczną? W mojej opinii dobrze. Styl autorki jest prosty i zrozumiały, ponadto w książce nie zabrakło też ciekawostek. Paulina Tyczkowska w pełen ciepła oraz melancholii sposób przypomina sobie czasy dzieciństwa, gdy wszystko wydawało się jej jakieś lepsze. Wywołuje to mimowolne ciepło w sercu, szczególnie we fragmentach o wspomnianej już „Wieczorynce” czy zabawach na podwórku.
W tytule tym występuje też podział na rozdziały, takie jak np. „dom”, „laba” czy „świętowanie”. Dzięki temu można łatwo się odnaleźć i zapoznać z danym tematem. Poszczególne rozdziały można czytać osobno, nie są ze sobą powiązane znacząco. Mimo to zachęcam oczywiście do przeczytania całości… Chociażby po to, aby powspominać lub dopytać dziadków, czym był blok czekoladowy czy pele-mele.
„Opowieści z trzepaka” to głównie opis życia na blokowiskach, dlatego nie zawsze znałam poszczególne elementy tamtego życia. Myślę jednak, że zarówno starsi, jak i młodsi znajdą w tym tytule coś dla siebie. Może będą to wspomnienia dawnych lat, a może powód do przemyśleń? Sama zastanawiałam się podczas lektury nad tym, które czasy są lepsze – te minione? A może współczesny tryb życia? Najpewniej odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo jak to w życiu bywa… Każdy subiektywnie podchodzi do danych wydarzeń. I nie ma w tym nic złego.
Co mogę dodać? Książka Pauliny Tyczkowskiej z pewnością zostanie w moim domu, jako swoiste wspomnienie tamtych lat. Jeśli lubicie takie melancholijne powroty do czasów dzieciństwa, to zachęcam do przeczytanie tego tytułu! Książka ta nada się też jako prezent dla kogoś starszego, może dla dziadków lub wujostwa? Myślę, że będzie to strzałem w dziesiątkę. A kto wie, może poznacie jakąś historię z ich młodości… Polecam :)
Kto pamięta czasy bez Netfliksa? Wtedy, kiedy musieliśmy czekać grzecznie do 19.00 na to, aby popatrzeć na Wieczorynkę. A ci, którzy nie zdążyli obejrzeć, bo wizyta u wujka była ważniejsza… Cóż, musieli dopytać w szkole kolegów, o czym był odcinek.
więcej Pokaż mimo toCzasy bez komórek, kiedy najskuteczniejszym sposobem dostarczenia wiadomości było wołanie pod oknem do mamy, że „jeszcze 5...
Bardzo lubię książki, dzięki którym mogę powrócić do czasów dzieciństwa. To jest właśnie taka książka. Przeznaczona wprawdzie dla dzieci, ale i ja z przyjemnością powspominałam dawne czasy.
Bardzo lubię książki, dzięki którym mogę powrócić do czasów dzieciństwa. To jest właśnie taka książka. Przeznaczona wprawdzie dla dzieci, ale i ja z przyjemnością powspominałam dawne czasy.
Pokaż mimo toDo czytania i oglądania z dziećmi i wnukami …
Fajny powrót do przeszłości
Do czytania i oglądania z dziećmi i wnukami …
Pokaż mimo toFajny powrót do przeszłości
powrót do lat dzieciństwa, super :)
powrót do lat dzieciństwa, super :)
Pokaż mimo to