asenata
Teraz czytam
-
Mazel tow. Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów
Autor: J.S. Margot
Co się stanie, kiedy lewicująca, zbuntowana studentka z Antwerpii, mieszkająca ze swoim irańskim chłopakiem, trafi do domu ortodoksyjnej żydowskiej rodziny, która żyje zamknięta we własnym świecie, na...czytelników: 1093 | opinie: 56 | ocena: 6,99 (309 głosów) -
Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne
Autor: Mikołaj Grynberg
Spotykają się w Nowym Jorku, Warszawie, Tel Awiwie. Łączy ich to, że mieli nie istnieć. Że są Żydami i zostali wychowani przez ocalałych z Holokaustu. Także to, że w większości nigdy nie poznali wielu...
Aktywności (z ostatnich 3 miesięcy)
Książka przeznaczona dla młodzieży, ale powiedziałabym, że nie tylko. To bardzo refleksyjna historia o życiu, upadkach, nadziei. To także ciepła, wzruszająca powieść o sile przyjaźni. Polecam szczególnie nastolatkom, ale i dorosły się na chwilę zaduma.
Bardzo miła, ciekawa i niezwykle refleksyjna opowieść z wakacji. Szkoda, że autor nie zwiedził więcej miejsc, byłoby i więcej opisów i pewnie ciekawiej. Te ujęte we wspomnieniach się powtarzały, co trochę mnie denerwowało.
Książkę wzięłam do ręki tylko po to, żeby ją przekartkować, przerzucić, gdyż nie mam jakiegoś sentymentu do p. Mackiewicza. Wciągnęła, oj wciągnęła i to bardzo. Dobrze napisana, polecam.
Przede wszystkim to dałam się nabrać - myślałam że to nowa pozycja, a to dodruk... ;) Hmm a książka? Dobrze, lekko się czyta, ale nie jest to biografia. Ogólnie ok, ale szału nie ma :)
Ferrante zachwyciła mnie książką "Córka", więc z niecierpliwością sięgnęłam po "Obsesyjną miłość". Nie wiedziałam, że to jej pierwsza książka, i może to i dobrze, że nie zaczęłam od niej. "Córka" trafiła idealnie w mój gust, ta niestety nie. Ferrante ma lekkie pióro, czyta się ją lekko, ale tu niestety nie mogłam / nie potrafiłam się wkręcić, nie było tego "czegoś". Owszem, książka ok,... Ferrante zachwyciła mnie książką "Córka", więc z niecierpliwością sięgnęłam po "Obsesyjną miłość". Nie wiedziałam, że to jej pierwsza książka, i może to i dobrze, że nie zaczęłam od niej. "Córka" trafiła idealnie w mój gust, ta niestety nie. Ferrante ma lekkie pióro, czyta się ją lekko, ale tu niestety nie mogłam / nie potrafiłam się wkręcić, nie było tego "czegoś". Owszem, książka ok, nie mówię, że mi się nie podobała, ale "Córka" bije ją w każdym aspekcie.
pokaż więcejFelietony zebrane w książkę... Hmmm myślę, że na felietonach w "Zwierciadle" powinny pozostać. P. Stuhr ma bardzo lekkie pióro, błyskotliwe spostrzeżenia, lubię go słuchać i czytać, ale ta książka jest jakby na siłę. Jest za krótko, wydane z wieloma obrazkami, pustymi kartami, gigantyczną czcionką. Książka na max pół godziny czytania. Ot tak, żeby poczytać w tramwaju w drodze do pracy. Jako... Felietony zebrane w książkę... Hmmm myślę, że na felietonach w "Zwierciadle" powinny pozostać. P. Stuhr ma bardzo lekkie pióro, błyskotliwe spostrzeżenia, lubię go słuchać i czytać, ale ta książka jest jakby na siłę. Jest za krótko, wydane z wieloma obrazkami, pustymi kartami, gigantyczną czcionką. Książka na max pół godziny czytania. Ot tak, żeby poczytać w tramwaju w drodze do pracy. Jako felietony w czasopiśmie - tak, jako książka - zdecydowanie nie.
pokaż więcejTakie książki chcę czytać. Książki, które we mnie coś po sobie zostawiają. Sylwia Kubryńska jest moim ostatnim odkryciem. I tak, jej książki takie są. Bardzo, bardzo polecam.
Książka właściwie dla młodych. Właściwie.... bo to też super pozycja dla rodziców nastolatków jako poradnik, przewodnik po emocjach młodego człowieka. Mi się podobała, choć etap młodzieży mam już daaleeko za sobą, a moje dziecko ma zaledwie 4 lata.
Niestety nie. Spacer Aleją Róż oceniłam dość wysoko, choć takich książek nie czytam. Ta seria mi się nie podoba, ot zwykła, dość przeciętna powieść napisana bardzo prostym językiem...
Ja nie wiem co napisać... jestem zachwycona stylem pisarskim autora. Nie znam historii Maroka, nie wiedziałam o więzieniu Tazmamart, temat więc dość ciekawy, ale to mało, aby książka była arcydziełem - styl, styl jest ważny. Tu pisarstwo autora to dla mnie wyżyny. Słowem - arcydzieło.
Reportaż o codziennych zmaganiach rodziców dzieci niepełnosprawnych. Ale nie tylko o zmaganiach - też o miłości, radości, zwątpieniu. We mnie jednak wzbudziła ta książka złość - złość na prawodawstwo, bezradność, brak empatii, niechciejstwa... państwa, urzędników, lekarzy.