„Każda historia przychodzi do mnie w odpowiednim czasie”: rozmowa z Anną Ziobro

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
29.02.2024

Nie boi się trudnych tematów, a obok jej prozy mało kto może przejść obojętnie. Anna Ziobro swoją twórczością zmusza do refleksji, skłania do empatii, czasem też wstrząsa do głębi – i tak jest też w przypadku jej najnowszej powieści „Ostatnia tajemnica”. Z pisarką rozmawiamy o emocjach, których nie brakuje na kartach jej książek, o bohaterach targanych najrozmaitszymi uczuciami, walce z lękami i godzeniu się z myślą o śmierci. Mówi nam też, jakich dwóch rad udzieliłaby młodym autorom, a na koniec zdradza, co warto zobaczyć w jej ukochanych Tatrach.

„Każda historia przychodzi do mnie w odpowiednim czasie”: rozmowa z Anną Ziobro

[Opis: Wydawnictwo: Dragon] Sabina zdaje sobie sprawę, że jej dni są policzone. Podejmuje więc decyzję o przeniesieniu się do hospicjum. W podróż na miejsce zabiera ją taksówkarz Artur. Tam z kolei wspieraniem pacjentów na ostatnim etapie ich życia zajmuje się jego żona, Eliza. Małżeństwo nie podejrzewa, że ich drogi zetkną się z seniorką ponownie.

Odliczając dni, Sabina skupia się na wspominaniu przeszłości, roztrząsa podjęte decyzje, oddaje się nostalgicznym chwilom i wraca z sentymentem do młodości. Jej jedynym pragnieniem jest nawiązanie kontaktu z mieszkającą w Berlinie wnuczką Heike. Niestety przez pewien rodzinny sekret kontakt Sabiny z rodziną jej syna Piotra całkowicie się urwał.

Czy Sabina spotka się z wnuczką?

Czy uda się rozwikłać ostatnią tajemnicę?

Jaką rolę odegra w tym taksówkarz Artur i jego żona Eliza?

Wywiad z Anną Ziobro, autorką „Ostatniej tajemnicy”

Sonia Miniewicz: Z zawodu jesteś tłumaczką i korektorką – czy doświadczenie w tych dziedzinach wpłynęło jakoś na twoją pisarską karierę? Doświadczenie w branży okazało się pomocne? Spotkałam się z opinią, że osoby, które w pracy zajmują się pisaniem lub pracą z tekstami literackimi, mają później problem, by po godzinach usiąść i tworzyć coś swojego, następuje bowiem tak zwane zmęczenie materiału.

Anna Ziobro: Na początek chciałabym wyjaśnić, że w pracy zawodowej nie mam do czynienia z prozą. Tłumaczę głównie różnego rodzaju dokumenty i teksty naukowe przeznaczone do publikacji. Takie teksty dostaję też do korekty. Jest to więc zupełnie inny rodzaj słowa pisanego niż powieści, które tworzę. Być może przez to zmęczenie materiału na szczęście mnie nie dotyczy. Mimo wszystko doświadczenie zawodowe na pewno trochę pomaga. Pracując ze słowami, od lat buduję swoją świadomość językową. Zdarza się też, że w tekstach ‒ zwłaszcza medycznych i okołomedycznych ‒ nad którymi przychodzi mi pracować, trafiam na coś, co mnie zainspiruje, i pośrednio mogę to wykorzystać podczas pisania.

Bo wiesz, te wszystkie miłostki, fascynacje, zauroczenia… One w którymś momencie przemijają, a zostaje to, co jest pod nimi. Fundament. Na mocnych fundamentach można odbudo­wać choćby Warszawę, ale na słabych nie da się zbudować na­wet związku dwojga ludzi. Kiedy nie ma szacunku i zrozumie­nia, zmiecie go byle wiatr…

Znakiem charakterystycznym twojej prozy jest bez wątpienia to, że nie unikasz trudnych tematów – nie boisz się pisać o cierpieniu, samotności, śmierci. Twoim celem jako autorki jest skłonienie czytelników do głębszej refleksji, chcesz, by stali się bardziej otwarci na ludzi, zaczęli dostrzegać problemy innych?

Tak właśnie jest. Przed przystąpieniem do pracy nad daną powieścią zastanawiam się, co dokładnie chciałabym nią przekazać, jaki ważny społecznie problem naświetlić i do jakich refleksji skłonić czytelnika. Jednocześnie staram się wystrzegać moralizowania, podawania gotowych rozwiązań czy też tworzenia jednoznacznych, wyidealizowanych bohaterów, bo i my sami w prawdziwym świecie nie jesteśmy idealni i jednowymiarowi. Dlatego zdarza się, że dana postać czy sytuacja są odbierane nieco inaczej przez różnych czytelników ‒ pozytywnie lub nie. Jako autorka nie narzucam konkretnej oceny, lecz pozostawiam ją czytelnikom. 

„Ostatnia tajemnica”, tak jak i inne twoje książki, jest niezwykle realistyczna, prawdziwa – i zapewne również dlatego tak poruszająca. Skąd czerpiesz pomysły do swoich powieści? Bacznie obserwujesz świat wokół ciebie, słuchasz historii innych ludzi? Co bezpośrednio zainspirowało cię do stworzenia fabuły najnowszej książki?

Pytania o inspirację są zawsze z jednej strony łatwe, a z drugiej trudne. Rzeczywiście obserwuję świat, snuję przemyślenia, rozmawiam z ludźmi, dużo czytam ‒ nie tylko powieści, ale też rozmaite artykuły i reportaże. To wszystko pozostawia we mnie ślad, zasiewa ziarenka w wyobraźni. Jednocześnie nigdy nie wiem, które, kiedy i dlaczego wykiełkuje. Wierzę, że każda historia przychodzi do mnie w odpowiednim czasie, dlatego nigdy nie szukam pomysłów na siłę i często jest mi trudno wskazać jedno konkretne źródło inspiracji.

Odchodzący ze świata ludzie nie mieli wielkich wymagań. Potrzebowali tylko odrobiny uwagi, zrozumienia, niewymuszonego zainteresowania. I czasu, którego nierzadko nikt dla nich nie miał. Chodziło o zwykłą obecność. Tylko tyle i aż tyle.

‒ Czas to pieniądz, Elizo ‒ mówiła Martyna. ‒ Twarda waluta. Wielu traktuje go jak inwestycję. A jaki sens inwestować w kogoś, kto umiera?

„Ostatnia tajemnica” to dla mnie przede wszystkim opowieść o relacjach międzyludzkich – pokazujesz, że trzeba o nie dbać, doceniać to, co się ma, niczego nie można brać za pewnik. Eliza przyznaje, że nie dogaduje się z nastoletnią córką, a z mężem oddalili się od siebie i coraz mniej się rozumieją. „Może dlatego, że ze sobą nie rozmawiacie?”, odpowiada jej przyjaciółka – i choć brzmi to dość banalnie, trudno nie przyznać jej racji. Uważasz, że w tych czasach ludzie faktycznie za mało ze sobą rozmawiają?

Lubię powtarzać, że mamy w zwyczaju wszystko sobie komplikować. Często ukrywamy, co naprawdę myślimy i czujemy. Uważamy, że druga osoba powinna się domyślić, albo zakładamy, że coś, co sami traktujemy jako oczywistość, będzie identycznie odbierane przez innych. Poza tym w obecnych czasach faktycznie łatwiej sięgać po „zamienniki” niż po prawdziwą bliskość drugiego człowieka ‒ szczerą relację, rozmowę czy po prostu bycie obok. Czasami możemy dostrzec, jak para siedzących obok siebie nastolatków ‒ każde wpatrzone we własny telefon ‒ rozmawia ze sobą przez komunikator internetowy. To chyba jest znak naszych czasów.

Sandra jest młodą dziewczyną przechodzącą okres nastoletniego buntu. Rodzice wciąż próbują do niej dotrzeć, nawiązać z nią kontakt, chociaż dziewczyna wyraźnie im tego nie ułatwia. Stała się „tykającą bombą”. To ojciec dostrzega, że za tą maską coś się kryje: „Ewidentnie działo się coś złego, a on nie miał bladego pojęcia, w jaki sposób mógłby się dowiedzieć, co”. Dlaczego tak często ludzie mają problem, by podzielić się z bliskimi swoimi zmartwieniami i lękami? Boimy się pokazać swoją słabą stronę, odsłonić, żeby nie zostać zranionym?

W moich powieściach często pojawiają się młodzi ludzie, ze swoimi problemami, obawami o zranienie, nastoletnim buntem i dojmującym poczuciem niezrozumienia. Przez lata pracowałam z młodzieżą i odnoszę wrażenie, że z jednej strony często jest tak, iż nastolatki z zasady traktują dorosłych trochę jak wrogów albo przynajmniej kogoś z innej bajki, kto na pewno ich nie zrozumie, więc szkoda nawet próbować. Z drugiej dorośli niekiedy bagatelizują problemy młodzieży i biorą pewne sprawy na przeczekanie. Tak było w „Ostatniej tajemnicy”. Sandra z początku miała być „modelową” nastolatką, ale potem w jej życie wkroczył Mikołaj i okazało się, że ona też ma do przekazania coś bardzo ważnego, czego nie było wiadomo od razu.

Im bardziej się starzała, tym częściej brało ją na wspominki. Łapała się na tym, że zdarzało jej się zapomnieć, co robiła w zeszłym tygodniu, ale myśli o dawnych czasach były wciąż żywe. Pamięć wyostrzała obrazy sprzed kilkudziesięciu lat do tego stopnia, że czasem wystarczyła drobna wzmianka, jakiś znajomy dźwięk lub piosenka, żeby trybiki wspomnień zaczęły pracować.

Hospicjum – „umieralnia”, jak nazywa to miejsce Sandra – to często dla wielu osób temat tabu. Nie lubimy myśleć o odchodzeniu, ta wizja może przerażać i wpędzać w ponury nastrój. Ty próbujesz nieco odczarować to miejsce, pokazujesz też, że można podchodzić do kwestii śmierci spokojnie, bez obaw, być pogodzonym ze swoim losem. To faktycznie jest możliwe – ale czy łatwe?

Z pewnością nie. Lubimy planować, mieć wszystko pod kontrolą, a śmierć sprawia, że człowiek przestaje mieć na cokolwiek wpływ. Przeraża nas jej nieuchronność i często nie umiemy o niej rozmawiać, zwłaszcza z dziećmi i młodymi ludźmi. W książce wątek śmierci pojawia się nie tylko za sprawą głównej bohaterki ‒ seniorki, o której można powiedzieć, że już wszystko przeżyła. Wkracza też w życie młodszych bohaterów. Wreszcie pojawia się samo hospicjum, które wcale nie musi być tak strasznym miejscem, jak może nam się wydawać. Pisząc tę powieść, sama zastanawiałam się, czy łatwiej zaakceptować śmierć człowieka, który domknął wszystkie sprawy, jest pogodzony z losem i dożył słusznego wieku, niż sytuację, gdy odchodzi osoba w młodym wieku, która miała wszystko przed sobą. Myślę, że na te pytania nie ma gotowych odpowiedzi, dlatego pozostawiam je czytelnikom.

Ważną rolę w twojej powieści odgrywa Przemyśl – miasto, w którym się urodziłaś i spędziłaś dzieciństwo – oraz Warszawa. Zabierasz czytelników w nostalgiczną podróż w przeszłość, do ubiegłego wieku. Jak wyglądało zbieranie materiałów do książki, w jaki sposób udało ci się tak idealnie odtworzyć klimat tych miejsc? Czy sama wyruszyłaś w podróż śladem swoich bohaterów?

Akcja powieści, oprócz wątków dziejących się we współczesności, faktycznie zabiera nas w podróż w przeszłość ‒ konkretnie do lat 60. i 90. Jeśli chodzi o lata 90., z nostalgią wracam do nich myślami, bo to był czas mojego dorastania, a sam Przemyśl z tamtego okresu pamiętam bardzo dobrze. Zdecydowaną większość opisywanych miejsc miałam przed oczami i mogłam odtworzyć je ze wspomnień. Jeśli natomiast chodzi o lata 60. i Warszawę, posiłkowałam się różnymi materiałami i reportażami opisującymi tamten okres i konkretne miejsca. Oglądałam też archiwalne zdjęcia. Uważam, że pisząc o czymś, muszę zdobyć na ten temat znacznie więcej wiedzy, niż ostatecznie wykorzystam. I to starałam się tutaj zrobić.

(...) patrząca ze zdjęcia i rozświetlona w nieśmiałym uśmiechu twarz Sabiny zdawała się mówić coś zupełnie innego. Ona jeszcze wtedy widziała swoją perspektywę, nowe nadzieje i rysujące się na horyzoncie szczęście.

Piszesz książki takie, jakie sama lubisz czytać? Po jakie gatunki sięgasz najchętniej, jakich autorów stawiasz na piedestale? I czy – jako osoba pracująca z tekstem – zwracasz w książkach szczególną uwagę na styl oraz warstwę edytorską?

Czytam bardzo różne książki. Są wśród nich oczywiście powieści obyczajowe, przy czym w tym gatunku lubię sięgać po książki o bardzo konkretnej tematyce społecznej, poruszające wątki medyczne i ogólnie o cięższym wydźwięku, czyli faktycznie po takie, jakie sama piszę. Często sięgam też po wspomniane wcześniej reportaże, a także po kryminały, literaturę piękną, powieść historyczną, poezję. Od czasu do czasu znajduję miejsce na fantastykę lub science fiction. Ważniejsze od samego gatunku są dla mnie właśnie styl, jakość tekstu, warstwa językowa i sposób opowiedzenia historii. Jeśli chodzi o autorów, szczególne miejsce w moim sercu zajmuje Wisława Szymborska. 

Wielu młodych twórców zmaga się z brakiem wiary w siebie – odwlekają pisanie, czekając na wenę, porzucają rozpoczęte fabuły w połowie, nie mogą znaleźć czasu na tworzenie. Ty chyba nie masz podobnych problemów, wydajesz się świetnie zorganizowaną pisarką. Jaką radę dałabyś takim autorom?

Może będzie to pewnym zaskoczeniem, jeśli powiem, że nie jestem ‒ albo przez długi czas nie byłam ‒ osobą, która wierzy w siebie. To właśnie pisanie i wszystko, co wydarzyło się po moim wejściu na rynek wydawniczy, w dużej mierze mnie otworzyło i pokazało, że mogę więcej, niż sądziłam. Pracę nad pierwszą książką zaczęłam nie dlatego, że chciałam zostać pisarką, tylko zupełnie znikąd pojawił się w mojej głowie pomysł, który przylgnął do mnie tak mocno i tak bardzo się rozrastał, że musiałam zacząć pisać. Z początku byłam przekonana, że szybko mi przejdzie. Ale nie przeszło. Nie było ani chwili, bym musiała czekać na wenę. Wręcz przeciwnie ‒ znalazłam na pisanie czas, którego wcześniej na wszystko mi brakowało. Jeśli chodzi o rady na temat pisania, to sprowadzają się one do dwóch rzeczy: dobrego pomysłu na książkę, do którego sam piszący jest w stu procentach przekonany, i systematycznej pracy.

Sabina wiedziała już, że jego obietnice się nie spełniają. A im więcej ich składał, tym więcej przynosiły roz­czarowań. W końcu przestała mu wierzyć, chociaż to wciąż bo­lało. Ciągle mocno go kochała, nawet jeśli łamaniem kolejnych przyrzeczeń sprawiał jej przykrość. Jej życie było naznaczone nieobecnością ukochanego i czeka­niem na nieliczne epizody, kiedy wracał do domu.”

Nie ukrywasz, że kochasz Tatry – możesz nam zdradzić, jaki jest twój ulubiony górski szlak, które miejsce tam darzysz wyjątkowym sentymentem?

Tak, uwielbiam góry, przy czym moja rodzina żartuje, że ilekroć mówię „góry”, mam na myśli konkretnie Tatry. Większość szlaków, które przeszłam, wzbudziła we mnie zachwyt. Z każdej takiej wyprawy przywożę coś cennego ‒ spokój ducha, „czystą głowę”, zmęczenie fizyczne, które paradoksalnie bardzo mnie relaksuje. Mogę powiedzieć, że nigdy nie czuję się lepiej, niż kiedy boli mnie całe ciało po kilku- czy kilkunastogodzinnej wędrówce. Zimą uwielbiam Dolinę Gąsienicową i Nosal. Latem ‒ każdy cel powyżej dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza. W moim sercu szczególne miejsce ma wspomnienie z wejścia na Rysy i pierwsza „dziewczyńska wyprawa” z dziesięcioletnią wówczas córką na Przełęcz Karb. A za najpiękniejszy tatrzański widok uważam ten, który roztacza się z Krzyżnego.

Chcesz kupić tę książę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Bartosz  - awatar
Bartosz 03.03.2024 16:25
Czytelnik

Ten artykuł to fajna zajawka. Jeszcze bardziej zżera mnie ciekawość tej książki. Wiem, wiem romans, ale tak się złożyło, że wyślą mi do recenzji :D Jestem pełen nadziei, że pozytywnie zaskoczy. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sonia  Miniewicz - awatar
Sonia 29.02.2024 10:00
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post