Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!

Wybraliśmy zwycięskie prace:

Hebrajka
Flusz
Razher
zosia
vicky-7

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Konkurs został zakończony. Za wszystkie odpowiedzi dziękujemy!

Wybraliśmy zwycięskie prace:

Hebrajka
Flusz
Razher
zosia
vicky-7

Serdecznie gratulujemy! Z laureatami skontaktujemy się bezpośrednio.

Temat idealny dla mnie. Kocham samochody sportowe, wyścigi i wszystko co się z tym wiąże - to moja największa pasja :) W związku z tym, że posiadam już samochód sportowy, mianowicie AUDI TT 1.8 T, cała kwota pójdzie na tuning. Na szczęście mój były chłopak (z którym mam dobry kontakt) ma własny warsztat samochodowy i kontakty, załatwi mi najlepsze i niedrogie części. Po pierwsze wymiana silnika na większy 3.2, również wstawienie większej turbiny. Intercooler już znajduje się w samochodzie, mam nadzieję, że nie trzeba będzie wymieniać go na większy. Nie wystartuję w wyścigu bez podtlenku azotu (zwiększa moc od 30 do ponad 100%). Sam system nitro mokry z wtryskiwaczem jest drogi, ale dzięki układom udaje mi się zdobyć go za "grosze". Do driftu potrzebne mi będą regulowane tylne wahacze do ustawiania pochylenia koła, liczę na to, że się sprawdzą w tym modelu. Trzeba będzie jeszcze podkręcić nieco obroty mojej "strzały". Jeszcze tylko poprawki w wyglądzie, ale to już mam za darmo :) Jestem gotowa, mogę startować :D

Temat idealny dla mnie. Kocham samochody sportowe, wyścigi i wszystko co się z tym wiąże - to moja największa pasja :) W związku z tym, że posiadam już samochód sportowy, mianowicie AUDI TT 1.8 T, cała kwota pójdzie na tuning. Na szczęście mój były chłopak (z którym mam dobry kontakt) ma własny warsztat samochodowy i kontakty, załatwi mi najlepsze i niedrogie części. Po...

Audi golf 2 to samochód, dzięki któremu motoryzacja w kosmosie osiągnie poziom najwyższy. To mocne auto, które ma tyle cynku, że NASA przetapia jego układy scalone do promów kosmicznych. Ma za zadanie słuzyć przez wiele lat, bo do tego własnie przykładano uwagę, nie zaś napędzac pierwszą lepszą niekosmiczna gospodarkę. Na drogach wiruje niczym pralka i wyprzedza swoje czasy o lata świetlne, jeszcze zanim pomysl na podróże międzygwiezdne w ogóle komukolwiek przyszły do głowy. To lew drogowy, który swoim niewinnym wyglądem zadziwi, a następnie zamiecie niejednego przeciwnika, co stanowi wspaniały element zaskoczenia. To także potwór posiadający więcej zalet niż by wypadało takiemu samochodowi :)

Audi golf 2 to samochód, dzięki któremu motoryzacja w kosmosie osiągnie poziom najwyższy. To mocne auto, które ma tyle cynku, że NASA przetapia jego układy scalone do promów kosmicznych. Ma za zadanie słuzyć przez wiele lat, bo do tego własnie przykładano uwagę, nie zaś napędzac pierwszą lepszą niekosmiczna gospodarkę. Na drogach wiruje niczym pralka i wyprzedza swoje czasy...

Z niewielka suma pieniędzy szykowaliśmy się do upragnionego wyścigu. Obeszliśmy wszystkie salony i komisy w poszukiwaniu godnego rywala dla komety z castra. I gdy już bez sil motywacji i chęci zaczęliśmy rozglądać się za dobrym kebsem znaleźliśmy Go. Był to niepozorny lanevo viii, w kolorze świetlistych promieni gwiazd neutronowych, był zakurzony lecz nie zardzewiały. Wiedzieliśmy od samego początku ze nie jest seryjny, był dostosowany pod tor na 1/4 mili, szybko podbiegliśmy do Mirka handlarza i kupiliśmy . Wyszło tak ze Mirek nie miał papierów bo woź przeszedł pożar ale został wyremontowany przez jego szwagrów Januszow. Kupiliśmy go bez wahania gdy, przyjrzeliśmy się jego konstrukcji zauważyliśmy gwintowane zawieszenie einbach oraz 6 tłoczkowe hamulce brembo. Tuning sterowności miał już za sobą. My daliśmy mu moc i dobry docisk. Z pieniędzmi było krucho ale znaleźliśmy mężczyznę, który nie dawno rozbił swojego chargera i wzięliśmy od niego części nawet nic za nie nie chciał i podziękował nam ze zabraliśmy bestie ze sobą. Z chargera wyciągnęliśmy ogromny intercooler oraz kola układ w naszym lanevo z awd przerobiliśmy na 4wd ręcznie dołączany chcieliśmy być gotowi na każdy typ wyścigu, jednym z powodów modyfikacji napędu było tez to ze napęd chargera ro rwd wiec opony były większe z tyłu cudem weszły i zapewniając dobra trakcje daliśmy duże skrzydło na tyl oraz zmienilsmy przod nadwozia na bardziej dociskajacy woz do ziemi pokusilismy sie o drastyczna redukcje masy kanapa fotele drzwi maska a nawet szyby zostaly wymienione na lzejsze gdy zabralismy sie za silnik zamiast pospolitego 4g63t zobaczylismy vr38dett to bylo cos niezwyklego przod od wewnatrz byl calkowicie dostosowany pod v6 mimo 2 turbosprezarek dodalismy jeszcze 2 intercooler z chargera sportowe walki rozrzadu wtryski paliwa 1000cc oraz polaczenie systemu nitro mokrego i jego bezposredniego odpowiednika wszystko bylo sterowane prostym komputerem a nitro podpiete pod 1 guzik teraz vr38 z 550 KM uzyskal 2000 reszte czesci mielismy przy sobie na sam koniec sprawdzilismy czy ecu pracuje idealnie w naszej konstrukcji niestety komputer oraz mieszanka bylynajwazniejsze nie moglismy byc pewni czy kolektory wytrzymaja takie cisnienie nie wiedzielismy czy przy 9000 obrotow pierscienie sie nie spala silnik byl przystosowany do max obrotow 10000 duzo bylo niepewnosci ale to co opowiadamy to ledwo polowa problemow i zaskoczen bylo sporo ale lanevo z sercem od gt-ra plucami od dziadka chargera i nadwoziem i napedem od mirka spelnil nasze wymagania jak i na papierze, hamowni jak i na ulicy

Z niewielka suma pieniędzy szykowaliśmy się do upragnionego wyścigu. Obeszliśmy wszystkie salony i komisy w poszukiwaniu godnego rywala dla komety z castra. I gdy już bez sil motywacji i chęci zaczęliśmy rozglądać się za dobrym kebsem znaleźliśmy Go. Był to niepozorny lanevo viii, w kolorze świetlistych promieni gwiazd neutronowych, był zakurzony lecz nie zardzewiały....

Nie dość, że za te marne grosze byłam w stanie kupić tylko kompletnie zardzewiałego grata, to jeszcze na dodatek resztkę pieniędzy muszę wydać na tuning i renowację. Dla chcącego nic trudnego. Smykałkę do interesów mam odkąd pamiętam. Przystąpiłam więc do dzieła. Zawsze miałam podejście do dzieci. W pobliskim przedszkolu poprosiłam dzieciaki o ozdoby. Wszyscy pracowali z wielką przyjemnością. Wykleili dla mnie kartonowe kwiatki, którymi mogę zakleić dziury w karoserii. W jednym ze skateparków znalazłam grafficiarza, który oferował mi swoje darmowe usługi pod warunkiem, że będzie mógł zostawić na masce swój podpis. Reklama za darmową pracę? Dla mnie to żaden problem! Przypadkiem podsłuchałam rozmowę naszych rywali i dowiedziałam się o pewnym niesamowicie zdolnym dzieciaku. Niestety, raz jego eksperyment się nie powiódł i w rezultacie wysadził całą szkołę. Podobno przez tydzień w odległości kilku przecznic nie było grawitacji! Od tamtej pory nikt nie korzystał z jego wynalazków. Nie wiem, czy jestem taka cwana, czy raczej szalona, ale postanowiłam zamontować jego odrzutowy silnik. Podobno o takiej mocy nikomu się nie śniło. Mam nadzieję, że chwilę przed jego wypróbowaniem nie będą moimi ostatnimi. Bez jakichkolwiek wydatków, mój paskudny kawałek złomu, stał się naprawdę ciekawym, a przede wszystkim niepowtarzalnym dziełem sztuki. Zaoszczędzone pieniądze mogę śmiało wydać na rozwalający czaszkę zestaw głośników. Konkurencja nie ma teraz ze mną szans.

Nie dość, że za te marne grosze byłam w stanie kupić tylko kompletnie zardzewiałego grata, to jeszcze na dodatek resztkę pieniędzy muszę wydać na tuning i renowację. Dla chcącego nic trudnego. Smykałkę do interesów mam odkąd pamiętam. Przystąpiłam więc do dzieła. Zawsze miałam podejście do dzieci. W pobliskim przedszkolu poprosiłam dzieciaki o ozdoby. Wszyscy pracowali z...

Kupiłabym starego TICO marki Daewoo. Kosztowałby około 400 zł. Resztę wydałabym na tuning oraz na malowanie, żeby wyglądał efektownie i godnie reprezentował naszą planetę. Nazwałabym go Ticolot i taką nazwę miałby naklejoną na masce.
Kupiłabym sobie w ciucholandzie odlotowy strój i wyszyła na nim nazwę swojego rumaka. Kask pożyczyłabym sobie od starszego syna, który ma quada. Na kasku nakleiłabym nazwę swojej maszyny: Ticolot.
Tak przygotowana na pewno zdobyłabym rzeszę kibiców i wygrała ten wyścig.
I rozsławiłabym naszą planetę Ziemię.
Wszyscy w kosmosie wiedzieliby o tym, że jesteśmy nieustraszeni i potrafimy stworzyć coś z niczego.

Kupiłabym starego TICO marki Daewoo. Kosztowałby około 400 zł. Resztę wydałabym na tuning oraz na malowanie, żeby wyglądał efektownie i godnie reprezentował naszą planetę. Nazwałabym go Ticolot i taką nazwę miałby naklejoną na masce.
Kupiłabym sobie w ciucholandzie odlotowy strój i wyszyła na nim nazwę swojego rumaka. Kask pożyczyłabym sobie od starszego syna, który ma...

Stałaby gdzieś na uboczu, zupełnie pobrudzona, stara i zardzewiała, ale mnie zabiłoby szybciej serce na jej widok. I już byłabym pewna, że ona musi być moja. Właściciel, który okazał się miłym starszym panem odsprzedał mi ją za kilkaset złotych, mówiąc, że to jest grat i do niczego mi się nie przyda. Byłaby to syrenka 105.

Ale ja ja już miałam w głowie plan. Na pewno odświeżyłabym ją z zewnątrz, umyłabym i pomalowałabym na śnieżnobiały odcień, a później domalowałabym kilka czerwonych kwiatów - w końcu to ma być superauto dla kobiety!

Wymieniłabym w moim ukochanym samochodzie silnik z innego, bardzo szybko poruszającego się pojazdu. Zmieniłabym rurę wydechową na sportową, żeby moja syrenka wydawała niskie dźwięki, aby wszyscy w okolicy mogli słyszeć moją perełkę.

W taki sposób odmienioną syrenką mogłabym wziąć udział w ulicznym wyścigu.

Stałaby gdzieś na uboczu, zupełnie pobrudzona, stara i zardzewiała, ale mnie zabiłoby szybciej serce na jej widok. I już byłabym pewna, że ona musi być moja. Właściciel, który okazał się miłym starszym panem odsprzedał mi ją za kilkaset złotych, mówiąc, że to jest grat i do niczego mi się nie przyda. Byłaby to syrenka 105.

Ale ja ja już miałam w głowie plan. Na pewno...

Zastanawiam się, co mi odbiło z tym komisem. A, wiem. Rozmawiam z właścicielem w sprawie pracy - może być za wikt i opierunek plus najniższa stawka, muszę przecież gdzieś mieszkać. Wychodzę, ide do najbliższego lichwiarz... firmy oferującej pożyczki, która nie jest bankiem. Tam się zapożyczam na grube tysiące, oprocentowanie roczne jakieś tysiąc procent - pal sześć, w końcu wierze, że wygram.

Potem kupuję starszy model któregoś bolidu, jakiegoś McLarena. Łatwiej taki tuningować, bo kształt i konstrukcję odpowiednie.

Zastanawiam się, co mi odbiło z tym komisem. A, wiem. Rozmawiam z właścicielem w sprawie pracy - może być za wikt i opierunek plus najniższa stawka, muszę przecież gdzieś mieszkać. Wychodzę, ide do najbliższego lichwiarz... firmy oferującej pożyczki, która nie jest bankiem. Tam się zapożyczam na grube tysiące, oprocentowanie roczne jakieś tysiąc procent - pal sześć, w końcu...

1000zł? Za to mam zdobyć samochód wyścigowy? To przecież nie wystarczy na wyścigowe wrotki! I jeszcze mam tego dokonać, mając do dyspozycji ledwie 1500 znaków. No trudno, spróbujemy.
Krok pierwszy: kupuję garnitur, obojętnie jaki, byle emanował drogością. Zegarek na rękę z minimum dziesięcioma guzikami i stustronową instrukcją obsługi, do tego elegancka aktówka i jestem gotowa.
Teraz krótka rozmowa z Bardzo Ważnym Panem w banku.
Ja:
- Jestem przedstawicielem Słynnego Kierowcy, który zawarł z państwem umowę o finansowaniu. Rozmawiałam z pana zwierzchnikiem, więc, jak rozumiem, reszta to tylko formalność.
Bardzo Ważny Pan:
- Yy…
Naturalnie wychodzę z banku z aktówką wypełnioną szeleszczącymi papierkami. Teraz do salonu. Maski lśnią w świetle wielkich sufitowych lamp, reflektory wpatrują się we mnie bezmyślnie. Na samym końcu mruczy silnikiem stare, poobijane autko. Szerokie opony, spojler, dyfuzor, tylko znaczka marki brak.
- Nie próbuj mnie ometkowywać – warczy auto. – Dla was to się tylko marka liczy. I kolor: koniecznie czerwony. Nie rozumiecie, że najważniejsze jest wnętrze. A ja mam dwie turbiny i spiłowaną głowicę.
Kierowcy mawiają, że auto przede wszystkim musi mieć duszę. Wobec tego płacę wyjętymi z kieszeni monetami (reszta za garnitur) i wychodzę z salonu, a autko człapie za mną.
- Weź się tak nie wczuwaj w tę animizację – zwracam mu uwagę.
- Nie twoja sprawa, w co się wczuwam.
Przyspiesza gwałtownie, lusterko mija mnie o włos.
Na szczęście ten model nie ma wysuwanych.

1000zł? Za to mam zdobyć samochód wyścigowy? To przecież nie wystarczy na wyścigowe wrotki! I jeszcze mam tego dokonać, mając do dyspozycji ledwie 1500 znaków. No trudno, spróbujemy.
Krok pierwszy: kupuję garnitur, obojętnie jaki, byle emanował drogością. Zegarek na rękę z minimum dziesięcioma guzikami i stustronową instrukcją obsługi, do tego elegancka aktówka i jestem...

Oglądam ceny aut w komisie i z przykrością stwierdzam, że na żadne mnie nie stać. Nagle dostrzegam kupę złomu z wielkimi reflektorami, cena 200 zł. Długo się nie zastanawiam i płacę za relikt przeszłości - polską syrenkę. Wymieniam silnik na taki, który pozwala przemieszczać się z trzecią prędkością kosmiczną. Następnie sprawdzam okablowanie i inne bebechy, na szczęście wszystko jest w dobrym stanie. Koła wymieniam na specjalnie dopasowane do szybkich prędkości z dobrą przyczepnością. Samochód jest lekki więc z łatwością wygram wyścig. Na szyby naklejam specjalistyczne folie, na testach strzelano do nich z bazuki i nawet rysy nie udało się zrobić. Na koniec malowanie na kolor czarny, aby nie rzucał się zbytnio w oczy.

Oglądam ceny aut w komisie i z przykrością stwierdzam, że na żadne mnie nie stać. Nagle dostrzegam kupę złomu z wielkimi reflektorami, cena 200 zł. Długo się nie zastanawiam i płacę za relikt przeszłości - polską syrenkę. Wymieniam silnik na taki, który pozwala przemieszczać się z trzecią prędkością kosmiczną. Następnie sprawdzam okablowanie i inne bebechy, na szczęście...