-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Cytaty z tagiem "walc" [9]
[ + Dodaj cytat]
A wszystkie kobiety,
i młode, i starsze,
śpiewają, że wolą
te walce niż marsze.
Bo walc się zaczyna
od rąk całowania,
a marsz to najczęściej
od łez.
Rozumiesz: Jest taka cierpienia granica,
Za którą się uśmiech pogodny zaczyna,
I mija tak człowiek, i już zapomina,
O co miał walczyć i po co.
.
Jest takie olśnienie w bydlęcym spokoju,
Gdy patrzy na chmury i gwiazdy, i zorze,
Choć inni umarli, on umrzeć nie może
I wtedy powoli umiera.
Życie byłoby znacznie łatwiejsze, gdyby było jedynie jak walc przy blasku świec.
Rozumiesz. Jest taka cierpienia granica,
Za którą się uśmiech pogodny zaczyna,
I mija tak człowiek, i już zapomina,
O co miał walczyć i po co.
Do dzisiaj wspomnień tych mi żal –
to był doprawdy dziwny bal:
biały walc szalał nieprzytomnie
za oknem piał już
pijak pierwszy –
i wtem zaczęły
zjawiać się koło mnie
kobiety z moich dawnych wierszy…
Owa Polka tęskniąca daremnie,
a z nią Włoszka kusząca pieszczotą –
i na nowo walczyć jął we mnie
internacjonał z patriotą…
Potem ta, która rzekła
mi kiedyś ponuro,
że ja nie grzeszę fizyczną kulturą.
(Ból mnie wtedy przeszył,
zły spojrzałem na nią:
– No cóż… Gdybym grzeszył,
to i tak nie z panią!).
Potem tamta – poznana w Sopocie.
Niebrzydka, miła i hoża –
o niedostępnej niemal cnocie,
za to z dostępem do morza.
Pomnę, jak studząc me zamiary,
już dawno czyniła mi wstręty:
– Za stary! – mówiła.
– To co, że stary?
A może nie-do-roz-wi-nię-ty?!
Może spóźniony? I to znacznie?
I teraz się dopiero zacznie?!
Wreszcie jedyna miłość w życiu…
Nie ta z tych ładnych, nie…
Z Poznania.
Ta, com jej szeptał:
„Kotku… Kiciu…”,
Aż poszła.
Do Akcji Odszczurzania.
Teraz stanęły wszystkie rzędem…
Czy będę tańczył?
Nie, nie będę.
Nie będę, wszak mówiłem wam:
nie mogę.
Ja siebie znam:
na twarzy powaga i smutek,
a w środku – ho, ho!…
Filutek!
A człek subtelny jest i czuły
i wciąż moralne ma skrupuły.
Skrupuły ma nawet wtedy,
gdy jakiejś kobiety pożąda –
bo może to jeszcze dziecko,
tylko tak staro wygląda?!
Odeszły więc,
bo dałem im kosza,
a każdej z nich niebodze
kapały łzy do biustonosza,
bo tamtędy
im było
po drodze…
Ale nie poszła żadna do innego,
choć pięknych panów w krąg masa…
Ani do Cybulskiego,
ani do Dziewońskiego,
nie poleciała żadna na Gołasa…
I to jest właśnie
cała radość z zawodu poety,
że może sobie wymyślić
takie wierne kobiety [„Biały walc”].
– Więc umiesz tańczyć, powiedzmy, walca?
Zbliżył kieliszek do ust.
– I to jak.
– Możesz mnie wywalcować na całego? – zapytała ze śmiechem.
– Aż będziesz mnie błagać o więcej, kotku.
Mą duszę i ciało,
by nic nie zostało,
ekipom, kochankom rozdaję.
W tym walcu nad walce
wspinam się na palce,
bo kino haremem się staje.
Lecz tobie, dziewuszko,
coś szepnę na uszko,
bo inne by mogło wypomnieć,
tej nocy radości,
tej nocy miłości
nie mogę do dzisiaj zapomnieć.
Walc jest to taniec nieprzyzwoity, a panna Albertyna, moja narzeczona, walcowała z jakimś nieznajomym młodzieńcem w sposób taki, że traciłem zmysły. A przecież nie mogę się jej wyrzec, nie, nie mogę!
-Mogę zobaczyć pani karnet? [...] Hm... Waterburn? Łajdak. D’Andre. Jeszcze gorszy łajdak. Lord Camber to
skończony łajdak. Lord Michaelson? Łajdak. Peter Cheswick? Łaj...
Ze śmiechem wyrwała mu karnet.