cytaty z książek autora "Jan Garewicz"
Proszę przestrzegać pilnie mojej pisowni i interpunkcji; i proszę nigdy nie myśleć, że Pan wie lepiej: ja jestem duszą, Pan ciałem.
- Fragment listu do wydawcy, co do tekstu przygotowanego do druku przez Schopenhauera, znajdującego się w książce.
Prawdziwa, poważna filozofia stoi wciąż jeszcze tam, gdzie zatrzymał się Kant.
[…] Referując zasługi Kanta Schopenhauer trzy z nich szczególnie podkreślał: po pierwsze, rozróżnienie rzeczy samej w sobie i zjawiska i wskazanie, że punktem ich styku jest wyłącznie umysł poznający; po wtóre, odkrycie, że sfera moralności nie podlega regułom obowiązującym w sferze zjawisk zmysłowych; po trzecie, wykazanie niemożliwości racjonalnej teologii.
Okazuje się teraz, że prawdziwym przedmiotem refleksji nie jest życie, lecz śmierć. Człowiek wyróżnia się od istot nierozumnych świadomością nieuchronnej śmierci. Całe jego życie jest oczekiwaniem na śmierć, śmierć jest momentem kulminacyjnym życia, myśl o śmierci towarzyszy wszelkim jego poczynaniom, intensywność i głębia refleksji nad śmiercią jest miarą człowieka.
Śmiertelność jest cechą gatunkową, śmierć sprawą czysto indywidualną. Patrząc na życie ludzkie z punktu widzenia śmierci nie może Schopenhauer ująć ludzkości inaczej niż jako nieskończony ciąg śmiertelnych osobników obdarzonych zdolnością refleksji nad śmiercią. Dążenie do zachowania egzystencji osobniczej względnie przedłużenia jej w potomstwie określa wszelkie działania ludzkie, świadomość nieskuteczności tego wysiłku czyni życie ludzkie tragedią.
Tragedia ta nie rozgrywa się w historii, nie zależy od miejsca ani czasu. Przeżywa ją indywidualnie każdy człowiek, a jej nasilenie jest wprost proporcjonalne do jego intelektualnego kalibru. Istoty nie obdarzone rozumem cierpią tylko fizycznie; w przyrodzie cierpienie jest wprawdzie nieuniknione, ale nie jest absurdem, bo brak świadomości nieuchronności cierpienia. Świat ludzki natomiast jest skrajnie irracjonalny, gdyż rozum, który stawia człowieka na najwyższym szczeblu w hierarchii istot żywych i daje mu władzę nad światem, czyni go najnieszczęśliwszą z istot. Własne narzędzie, w którym pokładał maksimum nadziei, zwraca się w ten sposób przeciw człowiekowi.
Tragedia jednostki nieuchronnie skazanej na śmierć powtarza się w dziejach nieustannie. Jest to tragedia jak najbardziej osobista, a zarazem ogólnoludzka. Każdy człowiek przeżywa ją tak, jak gdyby nikt nie przeżył jej przed nim, każdy musi uporać się z tym problemem samotnie; cudze przeżycia i przemyślenia nie mają dla niego wartości.
W przeciwieństwie do Hegla, Kanta lub Husserla Schopenhauer nie stworzył szkoły.
... Ale ani usposobienie Schopenhauera, ani okoliczność, że nie zajmował stanowisk akademickich, nie zdecydowały, rzecz jasna, o tym, iż wokół niego nie ukształtowała się szkoły. Nie powstała ona wówczas, gdy żył i pisał w zupełnym odosobnieniu, nie powstała też, gdy znalazł wiernych "apostołów" i "ewangelistów"*, gdy doczekał się pod koniec życia rozgłosu i stał się przedmiotem odwiedzin i hołdów.
*Schopenhauer obdarzał takimi przydomkami swych przyjaciół J. Frauenstada, O. Lindnera i D. Ashera.
Filozofowie zrozumieli opacznie własną rolę w świecie, pretendowali do wpływu na wydarzenia, zamiast uprawiać refleksję nad ich istotą. Wielka wina filozofów polega nie na tym, że nie zdobyli wpływu na losy świata, lecz na tym, że łudzili siebie i innych, jakoby mogli kiedykolwiek wpływ taki zdobyć. Zamiast rozwiewać złudzenia, sami im ulegli i szerzyli je; zamiast demistyfikować prawdę, sami tworzyli mity.
W rzeczywistości myśl nie wnosi do wiedzy nic od siebie. Nadaje tylko wiedzy, uzyskanej w drodze oglądu, nową postać, zdatną do jej przekazania, zarazem okupując to jej zubożeniem. Myśl w stosunku do obrazu naocznego pozostaje w takim stosunku, jak mozaika do prawdziwego obrazu. Nie wyczerpuje całego bogactwa przedmiotu, wydobywa z niego tylko drogą abstrakcji poszczególne strony i dzięki tej schematyzacji wiedza o nim nadaje się do przekazania.
Myśl pozostaje do oglądu w takim stosunku, jak poświata księżyca do światła słonecznego, jest refleksem oglądu, jego cieniem. Schopenhauer odwrócił w tym miejscu starą paralelę platońską. Tam obrazy zmysłowe były cieniem przedmiotów idealnych, tu przedmioty myśli – pojęcia – są cieniem obrazów zmysłowych.
Pojęcie czerpie swą treść z naoczności, jeśli oderwie się od niej, staje się hipostazą. W drodze abstrakcji można tylko zrekonstruować świat naoczny; kiedy myśl usiłuje go skonstruować wedle swych własnych praw, kiedy innymi słowy buduje świat według zasad logiki, które obowiązują tylko w świecie pojęć, wówczas schodzi na manowce i zamiast wyjaśniać rzeczywistość, zaciemnia ją. Dzieje się tak przede wszystkim wtedy, kiedy w myśli tworzy się nie istniejące byty. Najczęściej dzieje się tak, kiedy czynność wyraża się rzeczownikiem lub zastępującym go zaimkiem (Fichteańskie „ja” służy tu Schopenhauerowi za przykład).
Myślenie jest czynnością umysłu; kiedy czynność tę wyrażamy nie czasownikiem, lecz rzeczownikiem lub zaimkiem, czynność przekształca się w byt, a wówczas powstają takie dziwolągi, jak Heglowska idea absolutna, myśl, która sama siebie myśli.
Dostarczał argumentów scjentyzmowi bez popadania w płaski materializm, a irracjonalizmowi bez nawrotu do mistycyzmu. Pomagał przezwyciężyć panlogizm nie negując poznania rozumowego i afirmował empiryzm bez popadania w sensualizm. Przyjmował postawę obiektywnego, niezaangażowanego obserwatora, którego interesuje świat tylko taki, jakim jest, a nie jakim być powinien, a jednocześnie występował w roli nieubłaganego sędziego. Jego pesymizm nie miał nic wspólnego z katastrofizmem, a negacja postępu – z zaprzeczeniem rozwoju nauki i techniki. Był zwolennikiem silnej władzy i rzecznikiem indywidualnej wolności, konserwatystą, jeśli idzie o Niemcy, i wielbicielem angielskiego liberalizmu. Na fundamencie metafizyki, w której kategorią centralną była nieskończenie zachłanna wola, budował etykę wyrzeczenia. Gubił jednostkę w świecie i przyznawał jej władzę nad światem. Uczył rezygnacji bez pokory, współczucia bez miłości bliźniego, buntu bez działania. Mity religijne przetransponował w filozofię świecką, a nadzieje i zwątpienia przeciętnego bourgeois w światopogląd na wskroś arystokratyczny.