cytaty z książki "Fotoplastikon"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Śmierć tej dziewczyny, to tylko efekt końcowy jakiegoś łańcucha zdarzeń.
Alicja zaparkowała samochód na osiedlowym parkingu obok jednego z pobliskich wieżowców.
Bose stopy dziewczyny dzieliło od desek podłogi nie więcej niż pięć centymetrów. Niewielka przestrzeń między życiem a śmiercią.
Komisarz Romska wzdrygnęła się, bo po plecach, pod wilgotnym od jesiennego dżdżu ubraniem przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz.
Alicja zjawiła się na miejscu zajścia kwadrans temu. W kuchni, pod okiem funkcjonariusza w stopniu sierżanta, zostawiła matkę samobójczyni.
Obrotowy fotelik na kółkach stał jakby porzucony w przeciwległym kącie, tuż przy drzwiach, skierowany siedziskiem w stronę ściany. Romska łatwo domyśliła się, jak się tam znalazł. Dziewczyna odepchnęła go nogami, kiedy rzuciła się w dół i zawisła na sznurze.
Pośród chusteczek higienicznych i wacików zabrudzonych podczas zmywania makijażu znalazła niewielkie tekturowe pudełko, a wewnątrz zużyty test ciążowy.
Dwie wyraźne, czerwone kreski nie pozostawiały wątpliwości, wynik był pozytywny.
Aleksandra Krasa, bo tak nazywała się samobójczyni, była w ciąży.
Już w korytarzyku usłyszała krzyki. Zatrzymała się na chwilę przed przymkniętymi drzwiami i nasłuchiwała, chcąc się zorientować, na kogo matka wrzeszczy.
Oczekują od niej rozsądku i odpowiedzialności, a sami zachowują się, jak małe, rozkapryszone dzieci. Ojcu zachciało się młodej dupy, a matka wykorzystuje teraz córkę w swojej rozgrywce bez żadnych skrupułów. Egoistka.
Ola podniosła się, wyjęła z dna szafy wielkiego, pluszowego misia, który od roku tam zalegał, i wróciła do łózka. Wtuliła się w niego i też rozpłakała.
Szerokie barki ciasno opinał czarny, wełniany płaszcz. Ręce swobodnie zwisały wzdłuż tułowia. Długie, wierzchnie okrycie, sięgało prawie do kostek.
- Każda śmierć jest skutkiem i ma swoją przyczynę, samobójstwo zwłaszcza - mówił spokojnie. - To, że sama nieszczęśnica kopnęła krzesło, nie znaczy, że inne osoby nie miały wpływu na podjęcie przez nią tej ostatniej decyzji.
Miała już na jej punkcie prawdziwą obsesję i wciąż ją szpiegowała. Założyła nawet na tę okoliczność fałszywy profil na Facebooku, aby mogła nierozpoznana dodawać pod zdjęciami złośliwe komentarze.
Sterczeli jak zmokłe kury, pokurczeni z zimna. Większość nie miała nawet kurtek. Wiatr rozgonił unoszącą się nad ich głowami chmurę papierosowego dymu.
Wiadomość o śmierci uczennicy wyraźnie poruszyła dyrektora, ale dopiero informacja, że dziewczyna popełniła samobójstwo, całkowicie wytrąciła go z równowagi.
Wie pani, oni wciąż żyją w przekonaniu z poprzedniej epoki, że dobre oceny pozwolą ich dzieciom dostać się na dobre studia.
Nie powiedziała im, że dziewczyna nie żyje. Po pierwsze chciała to oznajmić każdemu z osobna, żeby zobaczyć reakcję poszczególnych osób, a po drugie wolała zrobić to w obecności psychologa, żeby informacje można było włączyć do materiału dowodowego, gdyby zaszła taka potrzeba.
-No dobrze. - Wychowawca wysunął się do przodu. - Skoro nie macie nic na ten temat do powiedzenia, to napiszemy sobie kartkówkę z reakcji chemicznych moli.
Po sali poniósł się szum niezadowolenia.
Żałowała, że tu przyszła. Wszyscy uczestnicy domówki znali się i doskonale bawili w swoim towarzystwie, a ja ignorowali całkowicie. Miała żal przede wszystkim do Pauliny, bo koleżanka zupełnie się nią nie zajmowała.
Napięcie zelżało dopiero, kiedy Marcel ją pocałował, a ona odleciała gdzieś w przestworza. Zamknęła oczy i pofrunęła do nieba. Ziemia i inni uczestnicy imprezy pozostali gdzieś na dole.
Wiedziała, gdzie jest pamiętnik. Nie czytała, co w nim jest, ale była niemal pewna, że Ola szczegółowo opisała to, co wydarzyło się tamtego wieczoru. Musiała zdobyć ten zeszyt, a teraz już z dwóch powodów. Po pierwsze nie pozwoli się szantażować. Po drugie to będzie dla niej zabezpieczenie. Polisa ubezpieczeniowa, która ochroni ją przed tym bydlakiem.
Dziewczynie już życia nie wrócisz. Co się stało, to się nie odstanie. W więzieniu chcesz odpokutować? Zamęczą cię tam.
Był na niego wściekły, najchętniej spuściłby mu porządny łomot, ale musiał udawać dobrego przyjaciela.
Żaden nie zamienił na prywatce z Olą ani słowa, nie mówiąc już o cielesnym zbliżeniu.