cytaty z książki "Szepty ciemnych wód"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Brakowało tylko czerwieni krwi, bo tam, w dole, dominowała biel i czerń. Do wysokości około metra od powierzchni jezdni i chodników przeważał czarny, łamany gdzieniegdzie ciemnym granatem.
Niesforny kosmyk jasnych włosów ześliznął się z pochylonego czoła, zatrzymując się częściowo na łuku brwiowym i gęstych rzęsach. Palce szybko odprowadziły niegrzeczne włosy za ucho, gdzie według zdolnego fryzjera powinny mieć zawsze swoje miejsce.
Jakby ludzie utracili umiejętność posługiwania się piórem czy choćby długopisem. Pismo odręczne zginie i zniknie kiedyś niespodziewanie jak ptaki dodo, pomyślała, gdy treść listu zeszła z utartej ścieżki prowadzącej do oczywistego końca na wertepy i muldy pokrętnej, ludzkiej wyobraźni.
Nagle naszła ją myśl, że także chciałaby sobie zrobić wakacje. Rzucić to wszystko w cholerę; wyjechać, uciec, ukryć się gdzieś na końcu świata i mieć w dupie ten osypujący się zamek z piasku.
Spoglądanie sobie w oczy nigdy nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Są inne, lepsze rzeczy do oglądania.
Wiktora nie można było z nikim pomylić. Niezależnie od pory dnia, miesiąca czy roku zawsze był ubrany na czarno i bez odstępstw od reguły; czarne buty i T-shirt z krótkim rękawem. Zazwyczaj, jak długo to było możliwe, nosił bluzę z kapturem.
Już niezbyt młoda, choć ciągle mała w oczach ojca, Ola poczuła nagle to samo napięcie i wstyd, którego wcześniej nie doświadczyła. Zamieniła się w bryłę lodu i czekała.
Mógł zrobić w tym czasie z pięćdziesiąt zdjęć i odjechać. Ale nie odjechał. Nie wsiadł na rower. Podszedł do starej lipy i przykucnął od zacienionej strony. Zanim schował twarz w dłoniach, przebiegł wzrokiem po linii falującego horyzontów.
Ola podeszła bliżej obrazu, żeby się przekonać, czy nie jest to wielkoformatowa fotografia, jednak ślady pędzla nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Ten obraz wyszedł spod ludzkiej ręki. Piekielnie zdolnej.
Domyśliła się, kto mógł być rozmówcą, i rozgrzeszyła w myślach zabujanego w pewnej dziewczynie fotoreportera. Zakochanego kundla z nitką w pysku.
Ruch samochodowy niemal ustał, jakby niewidzialna ręka pozbierała z planszy ludzkie pionki i mobilne zabawki. Dotarcie do domu nie było już obarczone żadnym ryzykiem ani zagrożeniem. Przesuwna brama wjazdowa drgnęła, ustępując miejsca.
Głos sekretarki stał się irytujący i nieznośny, jakby brała grube pieniądze za doprowadzanie ludzi do szału.
Odbudowę swojego nowego życia podjęła prawie rok wcześniej, wychodząc z sali sądowej po krótkiej rozprawie rozwodowej.
Wstyd i strach, jak żwir i piach z domieszką cementu mieszały się w betoniarce, wiążąc dłonie betonem. Chciała skrzyżować ramiona i się okryć, ale unieruchomione ręce były zbyt mocno obciążone.
Kierowca, młody chłopak, miał w dupie życzenia siedzącej na tylnym siedzeniu paniusi. Dopiero co wyszła spod prysznica, pachnąc migdałami czy kokosami. Pewnie po kawie i croissantach, bo tłustą kiełbasę i bekon widziała ostatni raz chyba w dzieciństwie na zdjęciach albo przez szybę.
Stojący na poboczu przy słupku sto osiemdziesiątego kilometra bezczynny samochód zdążył się nagrzać jak konserwa, a ludzie w nim siedzący dostali wypieków na twarzach.
Oboje trawili zasłyszane słowa z trudem i w bólach; dla jednego, była to tylko chwilowa zgaga, a dla drugiej wiadro pełne szczurów przystawione do brzucha.
Nie jestem waszym eksponatem, którym możecie dowolnie operować, przestawiać, ustawiać, kierować. Ktoś już kiedyś tego próbował i nie dopuszczę, żeby kiedykolwiek mogło się to powtórzyć.
Powiódł oczyma po przedniej szybie i zatrzymał w miejscu, gdzie ciemna ramka lusterka wykadrowała mu zimne, przekrwione i cholernie zmęczone oczy.
Posadził ją do kąta i kazał milczeć, choć tak naprawdę niczego nie zrobił. Nawet się nie poruszył.
Policjant został już w tyle. Obejrzała się tylko raz, żeby się upewnić, czy za nią biegnie. Stał i gadał z kimś przez telefon.
W sprawę Kontaktu zostałam wciągnięta wbrew własnej woli. Od trzech tygodni prawie nie jem, nie piję i nie śpię. Mój stan psychiczny i fizyczny pozostawia wiele do życzenia.
- Zauważyłaś, jak zmieniają się relacje, kiedy mówisz szeptem? Wszystko brzmi zupełnie inaczej. Szept wygasza emocje, wyzwala uczucia, których istnienie było jak dotąd ukryte w odległych zakątkach świadomości.
Nawet najbardziej mizerny patałach z kutasem będzie myślał, że jest silniejszy od najtwardszej kobiety. Dlatego się z nimi nie bijemy.
Masz depresją, kochana. Deprechę jak stąd na Marsa i z powrotem. Słodko-gorzki burdel w głowie, z naciskiem na gorzki.
Nie zwróciła uwagi na wychodzących mężczyzn, choć przykuwali uwagę swoimi niezwykłymi nakryciami. Podobnych dziwaków widywała na nielicznych wystawach i wernisażach sztuki nowoczesnej i undergroundowej.
Mogłaby wreszcie pojechać na wakacje, których termin ciągle odwlekała. Rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady.
Po drugim sygnale odezwał się głos. Czuły szept, jak ciemna woda, w której pragnęła się zanurzyć i nie wracać na brzeg.
W sobotnie popołudnie właściciel tego przybytku nie spodziewał się nikogo, a zwłaszcza klientów, których nie interesowała aktualna cena złomu.