cytaty z książki "Polska 2.0"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Polacy, którzy zdumiewająco dobrze mentalnie i kulturowo przetrwali komunizm, po 1989 roku nieoczekiwanie dla samych siebie ponieśli cywilizacyjną klęskę w konfrontacji z globalizmem. W zdumiewającym tempie doszło do rozpadu wartości kulturowych, tych tak wydawałoby się dobrze ocalonych z komunizmu. Świadczy o tym choćby spadek czytelnictwa, dramatycznie się nasilający od początku XXI wieku. Na początku lat dwudziestych trzy czwarte Polaków nie miało w ogóle styczności z książką, zarówno drukowaną, jak i elektroniczną. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo z funkcjonalnego analfabety nie da się zrobić kreatywnego uczestnika płynnej ponowoczesności. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak to się odbiło na innowacyjności. Upadek kultury pisma pociągnął za sobą regres edukacyjny i w końcu szkoła nie potrafiła wyprodukować nawet fizycznego pracownika potrafiącego zrozumieć i wykonywać proste instrukcje. Pod koniec lat dwudziestych stało się jasne, że już nie nadajemy się na europejskie zagłębie prekariatu i fabryczną montownię, bo te prace albo uległy automatyzacji, albo zostały przeniesione do krajów, w których jeszcze byli mało wymagający, a dostatecznie wykształceni pracownicy. Nie mając nic do zaoferowania na światowym rynku wysoko zaawansowanych usług i produktów, Polska po prostu z niego wyleciała.
Nas na kolana trzeba zawsze rzucić. Taka historyczna sztywność stawów.
... prawdziwym grzechem jest jedynie grzech ujawniony, jak poucza narodowokatolicka moralność.
Do wojny z Polską nikt się nie palił, bo skutecznie niszczyła się sama, i to od dawna, jak zauważał Choromański – potencjalni agresorzy po prostu czekali, aż gnijące jabłuszko samo spadnie im do kobiałki. Tadeusz jako dziennikarz specjalizujący się w problematyce społecznej mógł obserwować mordercze skutki podnoszonej przez profesora „dekulturyzacji” – przemianę świadomego wyborcy, człowieka starającego się rozumieć otaczający go świat, w „pustaka”, bezrefleksyjnego konsumenta medialnych sugestii, idealne tworzywo dla PR-u i politycznej technologii. Taki „pustak” nie kierował się — bo z powodu kulturowej i edukacyjnej degradacji nie był w stanie racjonalnym osądem sytuacji, nie ważył racji, nie oceniał sensowności opcji, po prostu wybierał to, co uznawał za atrakcyjniejsze w przekazie medialnym. W ten sposób polityczna rozgrywka stała się konkursem na to, która strona przedstawi najfajniejszą szołowiznę, przestały się liczyć argumenty, bo ludzie woleli błyskotki i fajerwerki. Co w końcu doprowadziło do rozkładu klasycznie rozumianej demokracji opartej na świadomej swoich wyborów klasie średniej. Dyktatura PPL-u, gerontów, stanowiła jedynie konsekwentne zwieńczenie tego procesu. Zycie polityczne zastąpiono nieustannym spektaklem, to dlatego władze wciąż dbały o telefor – bo przerwanie przedstawienia i cisza w eterze oznaczały ich koniec. Ludzie jak narkomani uzależnieni od szołowizny wciąż łykali ładnie opakowane kłamstwa płynące z „jedynki”, które on i inni złamani dziennikarze prokurowali na zlecenie, bo nie mieli żadnej alternatywy. Nawet nie wiedzieli, co to jest alternatywa.