cytaty z książki "Ciotka Zgryzotka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
To przecież nie budynek jest ważny. Budynek to nie dom. Mój dom jest po prostu zawsze tam, gdzie ty jesteś - wyznał Grzegorz, a głos mu drgnął. - I gdzie byłaś, i gdzie będziesz - dodał cicho. - Wszędzie. Zawsze. I do końca.
Ujmę to tak: nawet jeśli razem z tobą na tej samej gałęzi siedzi twój antagonista z brzydkim charakterem, łupieżem, cuchnącym oddechem oraz obraźliwym w treści transparentem, nie należy owej gałęzi piłować. Bo inaczej zlecicie razem, a co gorsza jeden spadnie na drugiego.
Człowiek może znieść dużo więcej niż przypuszcza. Bez szwanku! I o wiele więcej może zdziałać niż sądzi. My wcale siebie nie znamy, nie znamy własnych wielkich możliwości, dopóki nie nadejdzie chwila próby.
Pięknie jest w domu, dobrze jest w domu i dobrze jest mieć dom.
- Babcia Mila miała rację - powiedział. - Mądra kobieta. Mówiła mi kiedyś o błędach wychowawczych. Tak bardzo chcemy uniknąć tych, które popełnili nasi rodzice, że natychmiast popełniamy swoje, całkiem nowe.
W ogóle dobrze jest sobie przypominać własne młode lata, kiedy ma się coś za złe młodym!
Czytałam, że postać Ireny jest wzorowana na żonie autora (...) Założę się, że ta bogini ciągle mu patrzała przez ramię, kiedy ją opisywał. Oczekiwała hołdów.
Nie ten bowiem jest dzielny, kto wcale się nie boi, tylko ten, kto potrafi przezwyciężyć strach.
Kiedy człowiek musi od rana do nocy dojrzewać, bywa niekiedy okropnie zmęczony.
Czasem trzeba się oddalić, żeby coś zobaczyć w całej okazałości.
Podam Ci trzy powody, dla których kuchnia francuska jest najlepsza na kuli ziemskiej:
1. Masło.
2. Masło.
3. Masło.
Patrz i podziwiaj mą roztropność, a także ucz się ode mnie dyplomacji, bo nie wiadomo, czy i Tobie niebawem ktoś takiego numeru nie wywinie, to znaczy: sprawi, że z młodej i pięknej kobiety prze-obrazisz się niespodziewanie w Teściową.
To tylko malutkie dziecko. Trochę pogniecione w trakcie przechowywania. Ale szybko się wygładzi.
Ale ty już jesteś prawie kobietą, to ci nie przystoi!". Nie dość, że człowiek musi dojrzewać wbrew swojej woli, to jeszcze mu w kółko przypominają, w kogo się mianowicie, chcąc nie chcąc, zamienia!
Gdyby nie istniała taka instytucja jak teściowa, należałoby ją ustanowić jakimś uroczystym państwowym dekretem. Natura nie wynalazła lepszego detektora.
Widać też było kontuzjowanego zaskrońca, którego Ziutek znalazł dziś przejechanego, na drodze publicznej i natychmiast adoptował.
Gad spoczywał obecnie bez ruchu w wyścielonym trawą pudełku, które stało tuż obok materaca, przy rozczochranej głowie ciotki Idy.
Teraz dwa stuknięcia. To jest zachowanie absurdalne. To nie może być normalny włamywacz. To przyczołgał się jakiś obśliniony szaleniec, dziwadło, chichoczący psychopata rodem z horroru, bawi się czyimś strachem, igra sobie z przyszłymi ofiarami.
Długo też stały pod górą rumianych greckich brzoskwiń i rozmawiały o niezwykłym ich zapachu i kolorze, a także obserwowały, jak promień słońca uwydatnia ich srebrzysty puszek.
- Puszek sruszek! - odezwała się nagle zza góry węgierek opalona stara przekupka w czerwonej chustce, po piracku zawiązanej na czole.
- Intuicja ci podpowie. Wyłącz strach, włącz miłość...
Stwierdzać można tylko rzeczy osobiste. A nieoczywistych nie można stwierdzać, tylko trzeba się ich domyślać.
W odróżnieniu od niej, pan Chrobot nie wyglądał na bardzo zajętego: oparty całym sobą o płot, ospale pociągał ze swej porannej butelczyny. Widok roweru z młodymi istotami bardzo go ożywił i skłonił do życzliwego uśmiechu, w którym ukazały się pozostałości po jego zębach.
- Tej, gzubek, trzym się wiatru! - zachrypiał przyjaźnie. Bo se te girska pourywosz!
Mila Borejko, niegdyś typowa mieszkanka wielkiego miasta, osiadłszy na stare lata u córki i zięcia, odkryła w sobie nowe obszary zainteresowań. Wszyscy zawsze wiedzieli, że Babi kocha kwiaty; ale nigdy ich nie uprawiała. Zaproszona do rozkosznych prac ogrodowych, z rozmachem kupiła przez internet trzydzieści okazałych krzewów wonnej odmiany Arthur Bell i osobiście obsadziła nimi dwie rabaty przed gankiem, dopełniając kompozycję poduchami ciemnofioletowych szałwii oraz kępami biało-zielonych traw o szablastych liściach. Kiedy już te wszystkie złote róże bujnie zakwitły, miała zwyczaj stawać sobie przed klombami, patrzeć na nie i nucić. Wyglądała na całkowicie szczęśliwą.
Długo też stały przed górą rumianych greckich brzoskwiń i rozmawiały o niezwykłym ich zapachu i kolorze, a także obserwowały, jak promień słońca uwydatnia ich srebrzysty puszek.
- Puszek sruszek! - odezwała się nagle zza góry węgierek opalona stara przekupka w czerwonej chustce, po piracku przewiązanej na czole. Właśnie jadła kiełbasę z papierowej tacki. A kupić byście czegoś nie kupiły? Żeście mi się tu ustawiły, żadnego ruchu ani ni mom! Idź, kobito, do chaty, giry se wyciąg, jak jeszcze możesz, a nie z tym korbolem tu wystawać!
- Poproszę takie pudełeczko malin - spłoszyła się Aga.
- I proszę na nią nie krzyczeć - ruszyła Nora ze świętym oburzeniem, które ogarniało ją zawsze na widok krzywdy istot słabszych.
- Nie widzi pani, że jest w ciąży? Przekupka ryknęła takim śmiechem, że o mało się nie zadławiła.
Tablica ta była przepełniona świstkami, zdjęciami, karteczkami i ważnymi zapiskami tworzącymi na jej powierzchni grubą warstwę pamiątkową o charakterze śmieciowym. Na samej górze przymocowano zabytkowy, liczący sobie już dobrych kilkadziesiąt lat, pożółkły transparencik odręczny z wyblakłym, lecz zawsze aktualnym hasłem: „Kto mlaszcze, dostanie w paszczę”. (...)
- Aga mówi, że ta tablica pełni w rodzinie utajoną funkcję pręgierza i że to najczęściej ja jestem poddawany mentalnej chłoście. (...) Ha! Pręgierz mentalny!