cytaty z książki "Gleba"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Dobrze, że Polacy to wesoły naród.
– Kpisz?
– Nie, serio. Zobacz popularność kabaretów, głównie śmiejemy się tam z nas samych.
– Kochany, Polak może się śmiać z Polaka, ale nikt inny. W dodatku nie ze wszystkiego. My, Polacy, mamy jakiś genetycznie odziedziczony kij w dupie. Chcemy być uznawani za wesołków i kpiarzy, ale nie daj Bóg ktoś zaśmieje się z nas, to obraza majestatu. Zaraz pozew, skandal, nagonka. Nie znam smutniejszego narodu. Jeśli nie potrafisz śmiać się sam z siebie, to nigdy nie wiesz, czy śmieją się z ciebie, czy do ciebie, i nawet przyjazny uśmiech odbierasz jak cios w mordę.
Nie wjebiecie mnie w nic. Ja jestem zresocjalizowany, i to w chuj wzorowo.
Facet powinien rozumieć, że kobieta rozpoczyna kłótnię, prowadzi ją i kończy w wybranym przez siebie momencie i on nie można ot tak, po prostu wyjść sobie na samym jej początku.
Ćwicz słuchanie, bo nie ma dla policjanta nic ważniejszego, niż umieć słuchać. Jak wiesz, co chcesz usłyszeć, to będziesz też wiedział, jakie chcesz zadać pytanie.
Polityka to nie jest bagno, tylko gówno. Trzeba ciągle za kimś biegać i mu włazić w dupę, nieustannie. I po co? Myślisz, że jak jesteś ministrem, to się to kończy? O nie, nic z tego. W naszym domu bywają na okrągło najróżniejsi politycy, wszyscy mają te same miny, psa czekającego, aż mu ktoś rzuci patyk. A gdy rzuci, to zagryzą wszystkich, którzy będą chcieli po niego pobiec.
(...) postanowiła nadrobić czytelnicze zaległości, co poskutkowało odwiedzeniem księgarni. Już na starcie zalała ją fala książek tak zwanej literatury obozowej. Okazało się, że można zapoznać się z przygodami przedstawiciela właściwie każdego zawodu, jaki powstał na świecie, a miał pecha w wyobraźni autora trafić do obozu koncentracyjnego. Był tatuażysta, fryzjer, położna, bibliotekarka, skrzypaczka, farmaceuta, fotograf, szachistka i wiele innych. Dalej było wcale nie lepiej: historie o narzeczonych nazistów, córkach, synach, kochankach. Odwróciła się na pięcie i wyszła z księgarni, stwierdzając, że wróci tam w lepszych czasach.
Policja to nie filmy Vegi, gdzie wrzeszczy się na każdego przesłuchiwanego, to bardzo często rozmowy delikatne, z rodzicami skrzywdzonych dzieci, małżonkami załamanymi po stracie partnera, także osobami na stanowiskach i prominentnymi.
Mężczyznom ciężko przychodzi traktowanie wszystkich na równi, mocno kategoryzują. Baba, to pewnie się nie zna. Bezdomny to gorszy, śmieć, można go zjebać. No, ale ksiądz to persona, trzeba z szacunkiem. A tu niespodzianka, tak samo może zabić kobieta, bezdomny czy ksiądz i każdy z nich, gdy już trafi za kratki, będzie po prostu więźniem z numerem porządkowym.
Wycinają lasy na potęgę, bez opamiętania. Kiedyś się mawiało, że nie było nas, był las, nie będzie nas i też będzie las, a jednak rządzący pokazują nam, że gówno prawda.
Tu była Puszcza Sandomierska, wycięto ją pod miasto. Stalowa Wola to nowy twór, klejnot PRL-u. Z racji rozmachu władzy ludowej powstało tu mnóstwo terenów przemysłowych, część jest dziś opuszczona.
Oglądanie zdjęć z miejsca przestępstwa zawsze powodowało u Gleby pewien niepokój. Nieokreślony niepokój. Dziwny, bo na miejscu zbrodni, widząc zwłoki, krew, nawet wdychając smród rozkładającego się ciała, działała zadaniowo, wypatrywała szczegółów, nieścisłości, tej wąskiej, ledwo widocznej ścieżki biegnącej w bok, która może prowadzić do sprawcy. Gdy trafiały do niej zdjęcia, wszystko się zmieniało. Czy to dlatego, że technicy policyjni raczej rzadko mieli artystyczne zacięcie i skupiali się na szczegółach? Na tych zdjęciach nie było miejsca na uczucia, królowały suche kadry, bez dbałości o barwę, kompozycję i kontekst. Fotografie mówiły jasno: może to jest dla ciebie człowiek, ale dla nas kolejny dzień w pracy.
Niebieskie światło policyjnego radiowozu migało metodycznie, w równym tempie, a z każdym rozbłyskiem zdawało się padać kolejne słowo: Patrz – Mamy – Kolejnego – Trupa. Już od wielu lat Glebie ten odcień niebieskiego kojarzył się ze zbrodnią, nie z błękitnym niebem ozdobionym uroczymi, skłębionymi chmurkami, również nie z cudnym oceanem, nad jaki marzyło się jej kiedyś wyjechać, tylko z trupem, krwią i smrodem.
Bo to przecież pragnienia pchały do grzechu, a właściwie troski związane z niemożnością ich zaspokojenia.
Zaburczało mu w brzuchu na widok wyłożonych na talerzyk rumianych bułeczek. Kiedy ostatnio jadł śniadanie, takie prawdziwe, ze świeżym pieczywem?
– To tak można? – zapytał trochę po głupiemu, zdawał sobie z tego sprawę, ale go nieco onieśmieliła.
– Śniadanie zjeść? – zapytała zdziwiona. – Trzeba, to podobno najważniejszy posiłek dnia. Ja dzisiaj jeszcze nic nie jadłam, to postanowiłam, że zrobimy sobie takie wspólne. Posterunkowy przyniesie kawę i zje z nami. Myślał pan, że czym karmią się policjanci? Jękami przesłuchiwanych?
Pies ma słuchać, a szczekać tylko wtedy, gdy jest potrzeba, a nie kłapać w kółko ozorem.
- Widzisz, tak to jest w tym waszym męskim świecie. Jeśli kobieta nie została zgwałcona, to miała szczęście. Jeśli ktoś zgwałci faceta, to ten miał kurewskiego pecha, ale jeśli kobieta w jakiś sposób uniknęła gwałtu, to miała szczęście. Ja pierdolę, co za świat.
- Dlaczego jesteś głupi? Bo nie czytasz. A dlaczego nie czytasz? Boś głupi.
(...) stał nadal w swojej plamie ciemności, jakby szukając schronienia przed brutalną prawdą, ale co się miało wydarzyć, to się przecież wydarzyło, i żadna kryjówka nie miała prawa się sprawdzić.
Strach przed burzą mamy w genach, jeden z tych pierwotnych lęków, więc i pierwsze jej zwiastuny również napełniają nas podskórnym niepokojem.
Kiedyś myślała, że w wybranym przez nią życiu to pogoń za mordercą będzie najcięższa, a jednak życie przygniatało człowieka mocniej.
Dlaczego jeszcze nie powstała taka gałąź nauki jak „codziennostyka”? Wykłady z układania sobie relacji na linii dziecko–rodzic czy po prostu człowiek–człowiek ewidentnie wiele by w życiu ułatwiły.
Książka wciągnęła ją kompletnie, już zapomniała, jakie to uczucie dać się porwać opowieści. Gdzie tam filmy, seriale i inne netflixy. Gdy czytasz, nie możesz z nikim rozmawiać, przeglądać wiadomości na telefonie, oddajesz się autorowi kompletnie, tutaj nie ma miękkiej gry. Czytanie to jak taniec wymagający znajomości odpowiednich kroków. Jeśli będziesz zerkać za ramię partnera, a on sam, o okrutny losie, nie potrafi prowadzić, wszystko legnie w gruzach. Jeśli jednak podejdzie ci rytm czytanych słów i styl prowadzącego autora, to zniknie technika zastąpiona przez ekstazę.
Mogła sobie tak powtarzać w myślach, mogła tam właściwie mówić wszystko. Własna głowa jest jedynym na świecie miejscem, gdzie panuje prawdziwa wolność słowa i można powiedzieć wszystko. Jeszcze jest. Zobaczymy, co przyniosą nowe technologie, może i myśli będą cenzurowane? Może stare „myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem” nareszcie będzie w pełni sprawdzalne?
Jak jest jakiś problem, to odczekaj pół godziny, z dużą dozą prawdopodobieństwa rozwiążą go za ciebie.
Czytanie to jak taniec wymagający znajomości odpowiednich kroków.
Trzeba uważać, czego człowiek sobie życzy, bo może się to spełnić.
Od górnolotnych haseł to są politycy i taka ich zasrana natura, żeby żądać od innych tego, co sami mogą jedynie obiecać.