cytaty z książki "To nie jest, do diabła, love story. Tom I"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Lubię, kiedy jesteś zazdrosny, bo wtedy wiem, że ci na mnie zależy ".
Możesz się bać, ale musisz działać tak, jakbyś nie odczuwała strachu.
Życie było takie proste. Jeśli człowiek trzymał się swoich wypracowanych przez lata zasad, wszystko się układało. Może bywało nudno, może szaro i buro, ale bezpiecznie. Łamanie zasad skutkowało tym, że wprawdzie było barwnie i atrakcyjnie, ale bolało. Jak cholera.
Faceta to ja miałam najwyżej w snach. Niektórych".
A potem skierował na mnie spojrzenie zasnutych... pożądaniem niebieskich oczu".
Życie jest jak rana, a każdy problem to zakażenie rany.
- A boisz się? - zapytała wyzywająco.
- Czasami... Ale wiesz, podobno trzeba oswajać swój strach, więc założyłem, że jeśli cię oswoję, nie będziesz mnie gryźć.
- Człowiek powinien się mniej starać, wiesz ? - Damian popijał swoje własne lekarstwo na smutki. - Ogólnie jak się ma mniejsze ciśnienie na sukces, to porażka znacznie mniej boli.
Byłam tylko człowiekiem i wszystko, co ludzkie, miało pozostać mi obce.
A czy tobie przeszło przez tym pusty łeb, że inni też mają uczucia? Które ty ranisz?".
Mój ośmioletni brat Antek nauczył mnie jednego: (...) Ale jeśli zrani twoje serce, odejdź i zamknij o jej istnieniu".
-Ugh. Życie jest do dupy - byłam pewna, że powiedziałam to już nie raz.
-Bo zamiast goić rany, zdziera z ciebie strupy? - zapytał.
Nie cierpisz romansideł, w których on i ona mijają się do końca książki tylko po to, żeby się potem okazało, że wszystko to jedno wielkie nieporozumienie.
- On nie ma serca, Adaśku, więc wsadź sobie swoje groźby tam, skąd je wziąłeś.
- Kochana, to nie są groźby z dupy, mówię poważnie!
Starsza ode mnie, a wierzyła że happy end musi być nawet w pornosie.
-Jeśli będę chciał cię wziąć za rękę, objąć, dotknąć twojego policzka, czy dać buziaka, nie protestuj. Postaram się nie przekroczyć granicy przyzwoitości.
Weź szpilkę i poprzebijaj te wszystkie bąbelki jeden po drugim. Dopiero wtedy będziesz mógł się przekonać, co naprawdę znajduje się w przesyłce.
Niektórzy żyją z ciągłymi wyrzutami sumienia, rozpamiętując każde słowo wypowiedziane do własnego dziecka niewłaściwym tonem, a inni z rozkoszą podążają za własnymi celami po szerokim świecie. Trzeba tylko tak szybko, jak się da, odnaleźć własny kierunek. I nie oglądać się za siebie. I do nikogo nie przywiązywać.
-Żałujesz, że nie masz kija?
- Jak cholera
-No to chyba musimy sobie poradzić inaczej, nie uważasz?
-Nie mam nawet drewnianego szczebelka. Obawiam się, że mogę ci zaproponować jedynie mop.
- Myślę, że jesteś uparta. I nie mam pojęcia, o co ci chodzi, matko Tereso, ale ściągnęłaś mnie tutaj, żeby mnie upić i wyspowiadać... Pewnie powinienem się bać.
- Matka Teresa raczej nie zaproponowałaby Ci piwa, a już na pewno nie z tequilą!
- Myślę, że jesteś najsmutniejszym chłopakiem, który trzymał w dłoni Desperados.
- Dałaś mi piwo dla desperatów! O matko !
- No co ty, Jona, być z tobą w jednej macicy? Przestań, fuuj! Ble! - Wzdrygnęła się, jakby naprawdę tak myślała, po czym przesłała mi buziaka na dobranoc.
Kiedy zobaczyłam ich znów razem pomyślałam, że zwyczajnie się wygłupiłam. I że w przyszłości, jeśli będę chciała poczuć motylki w brzuchu, łatwiej będzie wyhodować je domową metodą i zjeść.
Ponieważ jestem typem samotnika doskonale zorientowanego na przyszłość o wytrzymałości godnej doświadczonego długodystansowca, potrafię funkcjonować w każdym środowisku, a kiedy trzeba współdziałać. Gdy pierwsze lody zostaną przełamane, łatwiej mi będzie znieść czas w nowej grupie, aż przyjdzie moment kolejnych przenosin.
Osoba, której ufasz najbardziej, może ci schować ostatnią parę czystych skarpetek do lodówki, a potem w ramach przeprosin upiec blachę babeczek z czekoladą.
A czy tobie przeszło przez tym pusty łeb, że inni też mają uczucia? Którymi ty się bawisz? I wyjątkowo nie mówię o tych wszystkich gapiach, którym serwujemy ten tani show, ani o Lily, której kosztem się zabawiamy, tylko o moich własnych, osobistych, prywatnych.
Iwan był jak rotawirus. Wyjątkowo wredny i wywołujący wymioty.
Pamiętałem, jak cudownie było ją trzymać w ramionach i udawać przez chwilę, że jesteśmy, choć nigdy nas nie było.
- Miałem kiedyś dziewczynę. Miała na imię Daria. Daria i Damian. Ładnie, co nie? - Uśmiechnął się krzywo. - Dariusza sobie znalazła, żeby jeszcze ładniej było, dziwka jedna.