cytaty z książki "Biografia głodu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tak wiele we mnie zgliszczy. Jak żyć, kiedy w człowieku tyle śmierci?
Nikt nie ma obowiązku kochania drugiego człowieka. Na miłość trzeba sobie zasłużyć.
Być głodnym to chcieć. Głód to pragnienie szersze od samego pragnienia. Nie jest to wola, gdyż wola oznacza siłę. Nie jest to też słabość, gdyż głodowi obca jest pasywność. Człowiek głodny to człowiek, który szuka.
Dla mnie głód to ów przerażający brak odczuwany całą istotą człowieka, ta trzymająca w kleszczach pustka, to dążenie nie tyle do utopijnej pełni, ile do zwykłej rzeczywistości; błaganie, by tam, gdzie nie ma nic, coś było.
Niedostatek tworzy więzy między ludźmi. Mają o czym rozmawiać.
Dobrze byłoby nareszcie zaakceptować tę prawdę oczywistą: asceza nie wzbogaca ducha. W wyrzeczeniach nie ma żadnej cnoty.
przeżywanie apokalipsy jest całkowitym zaprzeczeniem nudy. Widząc zawalający się świat, człowiek w równym stopniu rozpacza, co się bawi.
Pokarm był czymś obcym, był złem. Słowo diabeł oznacza "to, co dzieli". Jedzenie było diabłem, który oddziela moje ciało od głowy.
Prawo gatunku: kiedy jest ogród, mężczyzna, kobieta i wąż, należy spodziewać się najgorszego.
Tylko perwersyjny głów łaknie byle czego. Głód w stanie czystym, niczym nieskrępowany, dobrze wie, czego chce: a chce najlepszego, najsmaczniejszego, najwspanialszego i stara się to odnaleźć w każdej dziedzinie przyjemności.
Człowieka kształtuje to, z czym zetknął się w pierwszych miesiącach życia; jeśli nie zaznał głodu, stanie się jednym z tych dziwnych wybrańców czy raczej jednym z tych dziwnych potępieńców, którzy nie zbudują swego życia wokół niedosytu.
Czyż nie wystarczy wziąć do ust kawałka wybornej czekolady, by nie tylko uwierzyć w Boga, ale także poczuć jego obecność? Bóg nie jest czekoladą, jest spotkaniem czekolady z podniebieniem umiejącym ją docenić.
Nie o to chodzi, że piękno literackie nie istnieje, tylko że jest ono przeżyciem równie niemożliwym do opisania go innym, jak opisywanie powabów bogdanki komuś, komu jest ona obojętna. Trzeba się samemu zadurzyć albo pogodzić z tym, że się nigdy nie zrozumie.
Zostałam wróżbitą; leżąc na łóżku, wpatrywałam się przez okno w szybujące po niebie ptaki. Z lotu ptaków nie wyczytywałam nic innego, jak lot ptaków; wszelka interpretacja byłaby uproszczeniem.
Byłam jak wysłana na najkrwawsze z pól bitewnych sopranistka, która na jego widok uświadamia sobie niestosowność swojego głosu, ale nie jest w stanie zmienić rejestru.
Moją głowę zaczęły wypełniać obszary nicości. Pozostały w niej do dziś.
Mieszkańcy Nigdy nie żywią nadziei. Ich językiem jest nostalgia. Ich pieniędzmi upływający czas: nie potrafią ich odkładać, trwonią własne życie, zdążając ku przepaści, której nazwą jest śmierć i która jest stolicą ich kraju.