cytaty z książek autora "Mark Robert Bowden"
Czasami los całego narodu może zależeć od uczciwości jednego człowieka.
Terror stał się sztuką, formą wojny psychologicznej z estetyką quasi-religijną.
Umysł jest jak spadochron, jest bezużyteczny, jeśli nie jest otwarty.
Porażka kampanii bombardowań stała się zagadką dla tych, którzy wciąż byli dumni z napotężniejszego lotnictwa świata. Dziennikarz Don Oberdorfer tak przedstawił przesłuchanie przed komisją wysokiego stopniem dowódcy przez kongresmana George’a Andrewsa z Alabamy:
„Czy macie dość ekwipunku?” – spytał kongresman.
„Tak” – odparł oficer.
„Czy macie dość samolotów?”
„Tak”.
„No to dlaczego nie możecie sobie poradzić z takim małym krajem jak Północny Wietnam? Czego wam do tego potrzeba?”
„Celów. Potrzeba nam celów” – padła odpowiedź.
Eden Jimenez oczyszczał budynek, wrzucając granaty do pokojów. Czekał na wybuch, a następnie wbiegał do środka i strzelał, ile się dało. Wszedł do jednego pokoju taką metodą i okazało się, że pomieszczenie jest zupełnie puste poza wysoką szafą, którą zupełnie podziurawił. Otworzył ją pospiesznie, a w środku znalazł młodą kobietę, którą ranił śmiertelnie, ściskającą małe dziecko i karabin. Jeden z pocisków Jimeneza przebił jej gardło. Krwawiła i dusiła się jednocześnie. Wkrótce zmarła, wciąż ściskając dziecko, które jakimś cudem uszło z życiem. Przekazał je na posterunek i trafiło ono na tyły. Kiedy był już starym człowiekiem mieszkającym w Odessie w stanie Teksas, niemal każdego dnia myślał o tej kobiecie i jej dziecku. Dlaczego miała karabin? Czy myślała, że pomoże jej się obronić? Czy myślała, że nikt nie spojrzy do szafy? Kim była? Jak by się czuł, gdyby zabił też i dziecko? Co się z tym dzieckiem stało? Czy powinien był sprawdzić, kto jest w środku, zanim strzelił do szafy? Myślał o tym ciągle i było mu od tych myśli niedobrze.
Kiedy bowiem ktoś tak uporczywie kłamie, w pewnym momencie przestajemy słuchać tego, co mówi, i zaczynamy się zastanawiać, dlaczego to robi. Jeśli zatem Lloyd usiłował skierować śledczych gdzie indziej, osiągnął efekt odwrotny do zamierzonego.
W sprawie sióstr Lyon stosował ten sam schemat. Każda zmiana w jego zeznaniach była reakcją na sprzeczności, których nie potrafił wyjaśnić. I za każdym razem, choć sam się tego nie spodziewał, zmiany te tylko coraz bardziej go pogrążały. Można było założyć, że nigdy nie przyjmie odpowiedzialności za to, co spotkało siostry Lyon. Istnieją bowiem rzeczy zbyt straszne, by można się było do nich przyznać, nawet przed sobą samym.
Każda rodzina ma jakieś sekrety, ale mało która skrywała tak mroczne sekrety jak Welchowie.
Możesz absolutnie wszystko zrobić właściwie, a i tak los potraktuje cię z wyjątkowym okrucieństwem.
Dave zdawał sobie sprawę, że okazywanie współczucia to rodzaj wybiegu. Pozyskiwanie zaufania podejrzanego niemal zawsze było podstępem. Współpraca z policją rzadko kiedy działała na korzyść oskarżonego.
Nie można lekceważyć potrzeby zwykłej rozmowy, jaką odczuwa siedzący w zamknięciu człowiek.
Rekonstruowanie przeszłości na podstawie wspomnień zawsze nastręcza trudności, a gdy jeden ze świadków jest w dodatku wrogo nastawiony, graniczy to wręcz z cudem. Niedługo po tym, jak zacząłem pracę nad tą książką, Dave powiedział mi, że kłamcy zwykle lżą w sprawach najważniejszych, ale zawsze podpierają swe zmyślenia faktami.
- Wznowiliśmy to dochodzenie z myślą, że uda nam się znaleźć ciała, nawet jeśli nie zdołamy postawić nikomu zarzutów kryminalnych, a w rezultacie stało się na odwrót - powiedział Pete. - Wnieśliśmy akt oskarżenia, ale nie znaleźliśmy ciał.
John bowiem wiedział, a Lloyd nigdy nie potrafiłby tego zrozumieć, że tak wyrachowane okrucieństwo nie mogło zostać naprawione, znajdowało się poza zasięgiem sprawiedliwości, zemsty czy przebaczenia. Jedyną właściwą reakcją na to, co się wydarzyło, była rozpacz. Można było tylko poddać się smutkowi i milczeć.
Osobom idącym do policji nikt nie mówi, że praca ta będzie wymagała od nich nieuczciwości. Wydaje się, że jej celem jest coś wprost przeciwnego: bezwzględna uczciwość. Ale kiedy zaczynasz prowadzić naprawdę skomplikowane sprawy, z konieczności schodzisz w dół drabiny zasad moralnych, aż w końcu stajesz na śliskim gruncie, na którym prawda może się okazać zbędnym balastem.
Zaginięcie Sheili i Kate Lyon od lat domagało się sprawiedliwości. To nie była wyłącznie kryminalna zagadka, ale też lokalna trauma. Napełniające nas największym przerażeniem zbrodnie to te, do których dochodzi, gdy wszyscy czujemy się bezpieczni i szczęśliwi. Ta zbrodnia stanowiła cios w samo serce lokalnej społeczności, była wstrząsem dla każdego, kto kochał swoje dziecko lub pamiętał, jak sam był dzieckiem.