cytaty z książki "The Restaurant at the End of the Universe"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Istnieje teoria, że jeśli ktoś kiedyś się dowie, dlaczego powstał i czemu służy wszechświat, to cały kosmos zniknie i zostanie zastąpiony czymś znacznie dziwaczniejszym i jeszcze bardziej pozbawionym sensu.
Istnieje także teoria, że już dawno tak się stało.
Na początku stworzono wszechświat. Zezłościło to mnóstwo ludzi i zostało powszechnie uznane za błąd.
Jednym z podstawowych problemów, występujących w trakcie podróży w czasie, nie jest możliwość zostania przypadkiem własnym ojcem lub matką. Być własnym ojcem lub matką nie jest problemem, z którym nie mogłaby poradzić sobie tolerancyjna i zgrana rodzina.
Ogólnie wiadomo, że ci, którzy najbardziej chcieliby rządzić ludźmi, najmniej się do tego nadają. Streszczając streszczenie: Nikomu, kto może zostać prezydentem, nie powinno się pod żadnym pozorem pozwolić nim zostać. Streszczając streszczenie streszczenia: Ludzie to spory problem.
Nie ufałbym zdaniu człowieka, który z góry zakłada istnienie wszechświata.
Nieskończony: większy od największego i jeszcze trochę większy. W sumie jeszcze wiele większy od tego, naprawdę szalenie kolosalny, o absolutnie fantastycznych rozmiarach, wywołujących wrażenie "ale wielkie!" Nieskończony to tak wielki, że ogromny wydaje się mizerny. Gigantyczny pomnożony prze przerażająco olbrzymi - oto mniej więce to, co chcemy wyrazić.
Jeśli kiedykolwiek znów będziesz potrzebował pomocy, rozumiesz, jeśli będziesz tkwił po uszy w kłopotach i niezbędna będzie ci pomocna dłoń...
– Tak?
– ...to giń bez wahania.
Słysząc słowa „uczciwość” lub „wysokie morale”, Vogon Jeltz sięgał po słownik wyrazów obcych, słysząc brzęczenie większej gotówki, sięgał po kodeks karny i czym prędzej go wyrzucał.
No, tego może bym zbytnio nie podkreślał... Nigdy nie jest się samotnym, mając gumową kaczuszkę.
Analiza anatomii Vogonów wykazuje, że pierwotnie ich mózg był potwornie zdeformowaną, przemieszczoną i otłuszczoną wątrobą.
Umrzemy za filiżankę herbaty, co? Trzy minuty i czterdzieści sekund.
To tego chcesz? - zapytał żywnościomat, gdy Artur skończył.
-Właśnie tego.
-Chcesz czuć smak zaparzanych w wodzie suszonych liści?
-Hm... tak. Z mlekiem.
-Wyciąganym cienkim strumieniem z krowy?
-Może to nie najlepsze określenie, ale...
-Potrzebna mi będzie pomoc - zwięźle stwierdziła maszyna.
Wypił jeszcze jednego Pangalaktycznego Gardłogrzmota, drinka, którego określano alkoholowym ekwiwalentem napadu z bronią w ręku. Był podobnie kosztowny i tak samo szkodliwy dla zdrowia.
– Słuchaj, Ford – stwierdził Zaphod – wszystko jest luzowato i wrucetowo.
- Mówisz "Bóg". A więc wierzysz w coś!
- Mój kot nazywa się Bóg - łagodnie rzekł władca wszechświata, podnosząc kota z podłogi. Pogłaskał go.
- No i jak? - zapytał głośno
- Doskonale - odparł Martin - znaczy się, tak uznałby ten, komu sprawiałoby przyjemność być mną, bo mnie osobiście to nie bardzo...
Komputer! – zaskrzeczał. – Połącz mnie z moim konserwatorem mózgu.
Czasem następują jednak w życiu takie momenty, że niezależnie od tego, jaki ma się rodzaj przemiany materii, trzeba wziąć głęboki wdech.
- Na pewno nie sprawi mi przyjemności.
- Sprawi - spróbował zachęcić go Zaphod. -
Otwiera się przed tobą zupełnie nowe życie.
- O nie, nie jeszcze jedno...
Jeśli ludzkie istoty nie poruszają nieustająco ustami, zaczynają pracować im mózgi”.
Marzył, by te mroczne, odizolowane regiony jego mózgów się wyłączyły, czasami bowiem dochodziły na krótkie chwile do głosu, zarażały jasne, wesołe regiony osobliwymi myślami i próbowały odciągnąć go od tego, co uważał za cel życia: fantastycznie się bawić.
- Zupełne wariactwo - mówił - absolutny idiotyzm. Zrobimy, co mówisz, bo to wspaniały idiotyzm. Dawaj!
Problem z większością środków transportu polega na tym, że nie są warte związanego z nimi zachodu.
Na Ziemi - kiedy jeszcze istniała, nim ją zniszczono, by zrobić miejsce nowej hiperprzestrzennej trasie szybkiego ruchu - istniał problem samochodów. Ludzie godzili się z wieloma niewygodami, wyciągając z ziemi, gdzie był bezpiecznie schowane, olbrzymie ilości czarnego, lepkiego błota, przerabiając je na smołę, by zakryć kolejne połacie ziemi, spalając je, by zapełnić dymem powietrze, i wylewając resztki do mórz. Niewygody te przeważały nad korzyściami płynącymi z możliwości szybkiego przenoszenia się z miejsca na miejsce. Zwłaszcza że tam, dokąd się dotarło, w wyniku wymienionych przed chwilą działań, wyglądało podobnie jak tam, skąd się przybywało, to znaczy, ziemia była przykryta smołą, powietrze wypełnione dymem, a rzeki prawie całkiem pozbawione ryb.
Trin Tragula - bo tak się nazywał - był marzycielem, myślicielem, lubiącym abstrakcyjne i teoretyczne dociekania filozofem czy - jak wyraziłaby to jego żona - przygłupem.
Aczkolwiek nie wolno ufać, że przewodnik może służyć pomocą lub choćby udzielić informacji w każdym zakresie, to rości sobie budzące zaufanie pretensje, że tam, gdzie jest niedokładny, jest niedokładny jednoznacznie. W przypadkach poważniejszych niezgodności stroną, która się myli, jest zawsze rzeczywistość.
To małe niebieskie stworzonka o ponad pięćdziesięciu rączkach; ich niezwykłość polega na tym, że jako jedyny naród w historii wynaleźli dezodorant przed kołem.
Każda znacząca cywilizacja galaktyczna przechodzi przez trzy wyraźnie od siebie oddzielone etapy. Są to: walka o życie, dążenie do wiedzy i parcie do wyrafinowania, znane też jako fazy „Co?”, „Dlaczego?” i „Gdzie?” Faza pierwsza charakteryzuje się pytaniem: „Co by tu można zjeść?”, druga pytaniem: „Dlaczego jemy?”, a trzecia pytaniem: „Gdzie jest najlepsza kuchnia?”.
Artur z wahaniem sięgnął po owoc, który przypominał gruszkę. - Zawsze tak sobie wyobrażałem raj - rzekł Ford. - Co? - Raj. Drzewo. Jabłko. Pamiętasz tę historię? - Oczywiście, że pamiętam. - Wasz Bóg stawia na środku ogrodu jabłoń i mówi: „Róbcie, na co macie ochotę, ale nie jedzcie jabłek”. Fiku-miku, oczywiście zjadacie jabłko, a Bóg wyskakuje zza drzewa z wrzaskiem: „Mam was!” Byłoby tak samo, gdybyście nie zjedli jabłka. - Dlaczego? - Powinieneś wiedzieć, że ktoś, kto lubi kłaść na chodniku kapelusz, chować pod nim cegłę i czekać, by ktoś go kopnął, aż pokażą mu się gwiazdy przed oczami, nigdy nie popuści. Prędzej czy później cię dorwie.
Karta dań z ,,Milinowej" cytuje (za zgodą wydawnic twa) ustęp z Autostopem przez Galaktykę: Każda znacząca cywilizacja galaktyczna przechodzi przez trzy wyraźnie od siebie oddzielone etapy. Sa to: walka o życie, dążenie do wiedzy i parcie do wyra finowania, znane też jako fazy ,,Co?", ,,Dlaczego?" i,,Gdzie?" Faza pierwsza charakteryzuje się pytaniem: „Co by tu można zjeść?", druga pytaniem: ,,Dlaczego jemy?" a trzecia pytaniem: ,,Gdzie jest najlepsza kuchnia?
- Sześć razy dziewięć. Czterdzieści dwa.
- Otóż to. Nic więcej nie będzie.
Silniki wyły i jęczały jak zmęczone dzieci w supermarkecie.