cytaty z książki "Wiara rodzi się w dialogu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W ciągu swojego życia spotkałem ludzi, których los porównać by można z losem biblijnego Hioba. Zachowuję w pamięci ich imiona. Tych, którzy już odeszli, i tych, którzy jeszcze żyją, polecam w modlitwie dobremu Bogu. Ich obecność w moim życiu skłania wciąż na nowo do zadumy nad sensem ludzkiego zmagania z nieszczęściem (s. 318).
Dialog uczy i odmładza. Wciąż noszę w pamięci znane słowa modlitwy chasydów: "Nie pozwól, aby mój świat się zestarzał". Ta modlitwa przypomina o wiecznej młodości Boga. Bóg wiecznie młody wciąż odnawia swe dzieło. Także nas samych. Z tym przekonaniem łatwiej patrzeć z ufnością na ludzi i dzieje świata. Dlatego właśnie usiłuję tworzyć teologię w dialogu, zwłaszcza w odniesieniu do zagadnień ekumenicznych i eschatologicznych. Tego rodzaju teologia ma inny zgoła charakter niż teologia wyznaniowa, ograniczająca się jedynie do tradycji własnego Kościoła (s. 13).
Nie sposób dzisiaj tworzyć teologii w izolacji i wyznaniowym zamknięciu na innych. Cały wiek XX przekonywał o doniosłości dialogu dla przywrócenia zgody i jedności wśród ludzi wierzących. (...) Bez duchowości dialogu nie sposób już być chrześcijaninem we współczesnym świecie. Dialog jest błogosławieństwem. Stał się on wyzwaniem dla wszystkich. Błogosławieństwem jest fakt, że chrześcijaństwo coraz bardziej przypomina uczącą się wspólnotę Kościołów. Po wiekach podziału, odseparowywania się, wrogości i braku wzajemnego zainteresowania wkroczyły one na drogę ekumenicznej otwartości. Zaczęły odkrywać duchowe bogactwo innych Kościołów, ich teologii, kultu i duchowości (s. 14).
Prawdziwy dialog jest procesem uczenia się od siebie nawzajem, wymiany darów, pogłębiania sposobu myślenia i dostrzegania nowych możliwości przeżywania niepojętego misterium Boga. Tylko wtedy może stać się tym, czym być powinien - wzajemną pomocą w przezwyciężaniu braków, korygowania jednostronności, wielką szansą i obietnicą. Dialog żyje nadzieją na pojednanie.
Teologia uwrażliwiona na innych przynosi w tym względzie nieocenioną pomoc. Trzeba w samym sobie doświadczyć, że istnienie Innego jest błogosławieństwem dla nas samych - także wtedy, kiedy wydaje się nam, iż słuszność leży po naszej stronie. Kto nie zgadza się z moim rozumieniem rzeczywistości właśnie dlatego, że jest inny w myśleniu i istnieniu, może stanowić dla mnie cenną korektę i ostrzeżenie przed absolutyzowaniem własnego punktu widzenia jako jedynie słusznego i prawdziwego (s. 15).
Kto nie dopuszcza do siebie prawdy wyznawanej przez innych, łatwo staje się ofiarą ekskluzywizmu i fanatyzmu religijnego. Bez wzajemnego przenikania się świadomości i otwartości na innych sami skazujemy się na wewnętrzne zubożenie. Kontakt z innymi skłania do większej szczerości wobec siebie. Pozwala uświadomić sobie własne niedostatki, to zaś jest pewną formą ewangelicznej skromności i ubóstwa przed obliczem Boga.
Dzięki innym stajemy się bardziej krytyczni wobec siebie i bardziej otwarci na wymagania prawdy. Dzięki innym możemy być bardziej sobą (s. 15).
Problem wolności noszę w swoich myślach od lat. Wciąż do niego powracam, aby go możliwie głębiej zrozumieć i pełniej naświetlić. Teolog powinien mieć wyraźne oblicze. Moje wciąż kształtuje życiowa pasja związana z nadzieją na uzdrowienie chorej wolności istoty najbardziej nawet zbuntowanej. Takie myślenie i taka nadzieja wciąż napotykać będą sprzeciw. Nikogo nie nakłaniam do zmiany przekonań. Chcesz, to przyjmij interpretację, którą proponuję (...). Nie chcesz - pozostań przy swoim zdaniu. Masz do tego prawo.
Dobra teologia to żywy i nieustanny dialog nie tylko z autorami biblijnymi, ale także z wielkimi myślicielami przeszłości. Ktoś słusznie powiedział: "Używam nie tylko swojego mózgu, ale także wszystkich, które mogę pożyczyć od innych". Do tego potrzebne są uczciwość, odwaga, skromność, cierpliwość i wytrwałość. Trwam przy nadziei na ostateczne uzdrowienie chorej wolności (s. 50).
W naszym życiu doczesnym nie znajdziemy zadowalających odpowiedzi na wszystkie pytania, które pojawiają się w nas, kiedy uważnie i ze zdrową dozą krytycyzmu czytamy biblijne narracje o przyjściu na świat Jezusa. Lekcja jest chyba wyraźna i ważna: w życiu wiary trzeba uczyć się żyć z pytaniami. Nikt nas od nich nie uwolni. (...) Być może lepiej sobie wtedy uświadomimy, że wszystkiego nie wiemy i wiedzieć nie będziemy.
To czyni naszą wiarę skromniejszą i bliższą zmaganiom ludzi niewierzących. Granica między wiarą i niewiarą przebiega przez samo najgłębsze wnętrze każdego i każdej z nas. Wiara pozbawiona zdolności zadawania pytań łatwo prowadzi do płytkiej dewocji, a nawet do fanatyzmu i całkowitego braku umiejętności rozumienia ludzi inaczej myślących. Jednak pogrążając się w samych tylko wątpliwościach, szybko stalibyśmy się ludźmi cynicznymi i ze wszech miar sceptycznymi. Wiara opiera się na zaufaniu do Boga, które przezwycięża siłę wątpliwości. Kto oczekuje od wiary jedynie komfortowej pewności, łatwo może doznać rozczarowania (s. 174).
Prowadzenie rzeczowych i pogłębionych debat w Internecie nie jest mocną stroną teologii, chyba nie tylko polskiej. Trzeba przezwyciężać obawy i niechęć do tego rodzaju wymiany myśli. Nie mamy pod tym względem wielu inspirujących doświadczeń i przykładów. Warto zmieniać tę sytuację. Żyjemy w wieku szybkich przemian i mamy do dyspozycji środki przekazu, o których nie śniło się naszym poprzednikom przez wiele wieków. Wprawdzie zapożyczone z innego kontekstu, przychodzą mi dlatego na myśl słowa Jezusa: "Szczęśliwe oczy, które widzą, co wy widzicie" ( Q(Pa) 10,23; Łk 10,23; zob. Mt 13,16 ).
Udział w debatach internetowych wymaga, rzecz jasna, odwagi i skromności. Trzeba wystawić siebie i swoje poglądy także na ewentualną krytykę, zarzuty, a nawet oskarżenia. Kto wierzy w siłę prawdy, nie będzie się jednak obawiał spotkania z innymi twarzą w twarz, choćby nawet ukrytą za okularami przybranych imion lub pseudonimów. To jest jedna z ważnych form komunikowania się teologa (rodzaju męskiego i żeńskiego!) z szerszym gronem ludzi szczerze pragnących pogłębienia swojej wiary.
Wnośmy w nasze dialogi więcej serdecznego ciepła, więcej czułości i wrażliwości, a mniej drażliwości i obraźliwości! Nie zdołamy się porozumieć, jeśli nie nauczymy się wczuwać w sytuację Innego. Nie bądźmy jedynie krytycznymi obserwatorami, zawsze przekonanymi o słuszności własnego stanowiska. Tym, co otwiera przyszłość i przynosi trwałe owoce, jest głęboka przemiana serca i sposobu myślenia, a to okazuje się często zadaniem najtrudniejszym. Radość i nadzieja naprawdę są naszą siłą ! (s. 348-349).