cytaty z książki "Okopy Świętej Trójcy. Rozmowy o życiu i ludziach"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ludzie wracają do swoich mieszkań i nic więcej ich nie interesuje. To zaraza naszych czasów...
Czas, w którym żyjemy, jest szalenie trudny do uchwycenia, by mieć pełną wiedzę, by mieć klucz. Często jeden klucz nie pasuje. Jest ich kilka, a może nie ma jeszcze kluczy.
Kiedy wyrzuciliśmy komunistyczny knebel, złapaliśmy trochę powietrza, zobaczyłem wolność. Ale wolność w chaosie, pełną resentymentów do przeszłości, ciemnych interesów, ciągle sowieckiej mentalności, powiem umownie: złych ludzi. Pozostaje pytanie, czy późniejsze pokolenia, dorastające po upadku PRL-u, mają świadomość, jak długa była droga do niepodległości i jaką cenę za to płaciliśmy.
Pamiętam Polskę, którą zakneblowano, a potem ludzi, którzy w końcu mogli mówić. I mówili różnie - naiwnie, czasem i głupio, ale nastąpiła eksplozja słów, w których powtarzało się najważniejsze oczekiwanie: chcemy, by Polska była inna.
Miasto w swoim rdzeniu powinno być wspólnotą (...). Musi być jądro, które skupia. A rytm miasta podporządkowany jest dziś jednostkowym, indywidualnym, doraźnym interesom - partyjnym bądź podobnych sitw. Koło mnie może być gnój, ważne, że ja mam pałac. Nic więcej mnie nie obchodzi.
Jeśli mówić o intencjach pisania, mnie zawsze interesowało życie, które wymyka się gładkim, szybkim ocenom. Rzeczywistość burzliwa.
Dziś jednego człowieka od drugiego dzieli mur. Nie ma lekkich, żartobliwych uwag, które świadczą o krytycznej, niezależnej myśli. Każdy zajęty jednostkowym losem (...). Dominuje fatalizm bierności. Ale społeczeństwo jest zagadką. Czasem mała iskra powoduje pożar.
Jako pisarz nie chcę iść z prądem sloganów, z rzeczywistością wirtualną, którą tworzy się na zasadzie chciejstwa.
Jeśli dziś dyskutujemy o Polsce, to myślmy o wszystkich. Jak mówimy o Polsce, to myślmy o duchowości polskiej, nie tylko o korycie. Bo jak widać, to koryto przypada często złym ludziom, marnym etycznie, podłym.
Zawsze moją pasją było przedzieranie się przez różne obszary pieszo, nie szybko. Wtedy widziałem i te drobne rzeczy, miniaturowe, i te makro. Chodząc, miałem styk z zapachem miejsc, barwami, mogłem dotknąć. To zostawało w moich wrażeniach. Fizyczność świata.
Mam do miasta stosunek ambiwalentny. Nie jestem piewcą nostalgii, piękna minionego, zniszczonego przez hitlerowców i komunistów po wojnie. Najbardziej w tym mieście interesuje mnie żywioł ludzki, bo on stanowi jego siłę. Zawsze w Warszawie fascynowało mnie życie podskórne.
Putin to miniaturowy car.