cytaty z książek autora "Iain Reid"
Myśl jest rzeczywistością. Czyny mogą być udawane.
Dowolne wspomnienie za każdym razem, gdy je przywołujemy, staje się czymś odrębnym. Nie ma charakteru absolutnego. Historie oparte na faktach częściej mają więcej wspólnego ze zmyślaniem niż z rzeczywistością. A my stale przywołujemy i na nowo opowiadamy zarówno fikcje, jak i wspomnienia. Jedne i drugie są odmianami opowieści. Poprzez opowieści się uczymy. Pojmujemy siebie nawzajem. Ale rzeczywistość zachodzi tylko raz.
Chciałabym chyba, żeby ktoś mnie poznał. Naprawdę poznał. Lepiej niż ktokolwiek inny, może nawet lepiej, niż ja siebie znam.
Przeświadczenie, że do końca życia najlepiej nam będzie z jedną osobą, nie jest immanentną egzystencjalną prawdą. To wiara, a my jedynie pragniemy by okazała się prawdą.
Jak mamy zyskać poczucie doniosłości i celu, nie odczuwając więzi z czymś większym niż nasze życie?
Może stąd wiemy, kiedy związek jest prawdziwy - gdy ktoś uprzednio z nami niezwiązany poznaje nad w sposób dotychczas niewyobrażalny i niemożliwy.
Powiedział mi, że lubi to zdjęcie, bo jest na nim on, choć pod względem fizycznym radykalnie różni się od dziecka, które na ni widzi. Nie chodzi mu tylko o to, że wygląda inaczej, ale każda uchwycona na obrazie komórka obumarła, została zrzucona i zastąpiona nową. Dziś Jake jest dosłownie innym człowiekiem.
Drobne gesty sprawiają, że w lepszym świetle postrzegamy i siebie, i innych.
Drobiazgi nas łączą.
Czy małe przełomowe czyny są wystarczające? Drobne gesty sprawiają, że w lepszym świetle postrzegamy i siebie, i innych. Drobiazgi nas łączą. Wydają się wszystkim. Wiele od nich zależy.
Sens mojego istnienia sprowadza się do tego, że życie stawia mi jakieś pytanie. Albo odwrotnie: to ja jestem pytaniem skierowanym do świata, pytaniem, na które sam muszę udzielić odpowiedzi, gdyż w przeciwnym razie będę zdany na to, co świat zechce mi odpowiedzieć.
Poznawanie kogoś przypomina układanie niekończących się puzzli. Najpierw dopasowujemy najmniejsze elementy i w trakcie tego procesu uczymy się o sobie coraz więcej.
Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, jak wielką składamy ofiarę, wyrzekając się osamotnienia, niezależności. (...) W gruncie rzeczy funkcjonowanie w parze wydaje się praktyczną niemożliwością. Prawda? Znaleźć drugiego człowieka, z którym będzie się do kresu dni? Wspólnie starzeć i zmieniać z wiekiem? Widywać się dzień w dzień, reagować na różne nastroje i potrzeby?
Poznawanie kogoś przypomina układanie niekończących się puzzli. Najpierw dopasowujemy najmniejsze elementy i w trakcie tego procesu uczymy się o sobie coraz więcej.