- Zechciej zaczekać, cna pani, albowiem muszę się gdzieś udać, acz zaraz wrócę. - Puścił do mnie oczko, a dziewczynki siedzące najbliżej nas przerwały zabawę i zgodnie westchnęły. Zachciało mi się śmiać, ale uśmiechnęłam się tylko szeroko.
- Dobrze, cny rycerzu, zaczekam, lecz chciałabym wiedzieć, gdzież się udajesz beze mnie? - spytałam, podejmując zabawę. Dziewczynki przy fontannie, chichocząc i szepcąc między sobą, przenosiły swój wzrok to na Jima, to na mnie. James, widząc to kątem oka, uśmiechnął się szeroko, ale nadal udając, że niczego nie zauważył, spontanicznie ujął moją rękę i podniósł ją sobie na wysokość oczu, pochylając głowę.
- Nie sposób wyjaśnić, o piękny kwiecie, dokąd udaje się moje ciało, ale wiedz, żem sercem zawsze przy tobie.
- Zechciej zaczekać, cna pani, albowiem muszę się gdzieś udać, acz zaraz wrócę. - Puścił do mnie oczko, a dziewczynki siedzące najbliżej nas...
Rozwiń
Zwiń