Najnowsze artykuły
- ArtykułyAgnieszka Janiszewska: Relacje między bliskimi potrafią się zapętlić tak, że aż kusi, by je zerwaćBarbaraDorosz2
- ArtykułyPrzemysław Piotrowski odpowiedział na wasze pytania. Co czytelnikom mówi autor „Smolarza“?LubimyCzytać3
- ArtykułyPięć książek na nowy tydzień. Szukajcie na nich oznaczenia patronatu Lubimyczytać!LubimyCzytać2
- Artykuły7 książek o małym wielkim życiuKonrad Wrzesiński39
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Witold Zegalski
6
6,2/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, czasopisma
Urodzony: 27.10.1928Zmarły: 31.07.1974
Witold Zegalski (ur. 27 października 1928 w Poznaniu, zm. 31 lipca 1974 w Poznaniu) - polski pisarz science-fiction, z zawodu ekonomista. Po ukończeniu Wyższej Szkoły Ekonomicznej pracował w latach 1954-1976 jako planista w Poznańskich Zakładach Gastronomicznych, a następnie w Poznańskim Zjednoczeniu Gospodarki Komunalnej. Był współzałożycielem Literackiej Grupy Niezależnych "Swantewit", do której należeli m. in. Jadwiga Badowska, Janusz Sauer, Łucja Danielewska. Debiutował w prasie w 1954 r., pierwszą książkę wydał w 1960 r. Opowiadania publikował w takich czasopismach jak "Astronautyka", "Horyzonty Techniki", "Świat Młodych", "Widnokręgi" i przede wszystkim "Młody Technik", w którym wraz z Andrzejem Czechowskim, Konradem Fiałkowskim, Stefanem Weinfeldem i Januszem Zajdlem ukształtował specyficzny styl polskiej fantastyki naukowej lat sześćdziesiątych XX wieku. Jego opowiadania science fiction zebrane zostały w tomie Wyspa Petersena (1968, wyd. 2 poszerzone 1976); niektóre z nich zamieszczane były w antologiach Posłanie z piątej planety (1964),Wehikuł wyobraźni (1978),Drugi próg życia (1980). Opowiadanie Powrót gigantów zdobyło I wyróżnienie w międzynarodowym konkursie na opowiadanie fantastycznonaukowe (1963); w Polsce organizatorem konkursu była redakcja Młodego Technika. Oprócz jedynej swej powieści science fiction Krater czarnego snu (1960) wydał także powieść dla młodzieży Alert stu przygód (1971) i powieść społeczno-obyczajową Zwykłe lato (1971). Napisał także utwór dramatyczny dla dzieci Nos księżyca, czyli figle Mistrza Twardowskiego, wystawiony w 1967 r. w Poznaniu przez poznański Pałac Kultury oraz wiele utworów satyrycznych. Był tłumaczony na język rosyjski, niemiecki i węgierski.
Bibliografia * Krater czarnego snu (Wydawnictwo Poznańskie 1960) * Wyspa Petersena (Nasza Księgarnia 1968, opowiadania : W pracowni pisarza, Wyspa Petersena, Ci z patrolu, Powrót gigantów, Stan zagrożenia, Szybkości kosmiczne, Peryferie układu, Próg przystosowania, Ciepło, ciepło, coraz cieplej, Oblicze boga Ptah, Lepiej uczyć ptaszki, Czeka cię wielka przygoda, Przygody w pierścieniach Saturna) * Zwykłe lato (Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1971) * Alert stu przygód (Nasza Księgarnia 1971) * Wyspa Petersena (Wydawnictwo Poznańskie 1986, opowiadania : W pracowni pisarza, Wyspa Petersena, Ci z patrolu, Powrót gigantów, Stan zagrożenia, Szybkości kosmiczne, Peryferie układu, Próg przystosowania, Zielona, przeklęta wyspa, Ciepło, ciepło, coraz cieplej, Oblicze boga Ptah, Rozbita rakieta, Lepiej uczyć ptaszki, Czeka cię wielka przygoda, Przygody w pierścieniach Saturna, Pegaz na tranzystorach)
Bibliografia * Krater czarnego snu (Wydawnictwo Poznańskie 1960) * Wyspa Petersena (Nasza Księgarnia 1968, opowiadania : W pracowni pisarza, Wyspa Petersena, Ci z patrolu, Powrót gigantów, Stan zagrożenia, Szybkości kosmiczne, Peryferie układu, Próg przystosowania, Ciepło, ciepło, coraz cieplej, Oblicze boga Ptah, Lepiej uczyć ptaszki, Czeka cię wielka przygoda, Przygody w pierścieniach Saturna) * Zwykłe lato (Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1971) * Alert stu przygód (Nasza Księgarnia 1971) * Wyspa Petersena (Wydawnictwo Poznańskie 1986, opowiadania : W pracowni pisarza, Wyspa Petersena, Ci z patrolu, Powrót gigantów, Stan zagrożenia, Szybkości kosmiczne, Peryferie układu, Próg przystosowania, Zielona, przeklęta wyspa, Ciepło, ciepło, coraz cieplej, Oblicze boga Ptah, Rozbita rakieta, Lepiej uczyć ptaszki, Czeka cię wielka przygoda, Przygody w pierścieniach Saturna, Pegaz na tranzystorach)
6,2/10średnia ocena książek autora
128 przeczytało książki autora
188 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Szansa geniuszu
Janusz A. Zajdel, Witold Zegalski
Cykl: Stało się jutro (tom 3)
6,5 z 39 ocen
79 czytelników 4 opinie
1974
Posłanie z piątej planety
Janusz A. Zajdel, Witold Zegalski
6,5 z 17 ocen
40 czytelników 1 opinia
1964
Horyzonty Techniki, nr 12/1964
Witold Zegalski, Redakcja pisma Horyzonty Techniki
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
1964
Najnowsze opinie o książkach autora
Drugi próg życia Stanisław Lem
6,9
Kim jesteś, drogi czytelniku? Skoro tu trafiłeś, to wiem już, że lubisz czytać. Lubisz czytać fantastykę. Ale – dlaczego właściwie lubisz? Bo obejrzałeś film, który cię zainteresował, bo śledzisz nieziemski serial, bo przeczytałeś opowiadanie czy powieść, które wciągnęły cię w świat wyobraźni, w świat literatury fantastycznej.
Ale czy wiesz, komu zawdzięczasz obfitość i popularność tytułów, którymi fascynujesz się obecnie? Jeśli lubisz film, to znasz pewnie Chaplina czy Kubricka, z literatury obiły ci się o u uszy nazwiska Wellsa, Verne’a czy Poego. A coś z krajowego podwórka? Lem… – hm, trochę mało. Jeśli rzeczywiście interesujesz się korzeniami polskiej fantastyki, chcesz na własne oczy prześledzić ewolucję gatunku – sięgnij po „Drugi próg życia”.
Dla współczesnego czytelnika, jakim bez wątpienia jesteś, mam jednak niezwykle istotną uwagę. Opowiadania zawarte w antologii powstawały w latach 1956-78. Bardzo ważny dla ich odbioru jest kontekst historyczny – od lat powojennych, zachłyśniętych nowinkami technicznymi, przez lata budowy socjalizmu (i jego nachalnej propagandy),aż po oznaki krachu systemu. I to tło niech cały czas ci gdzieś pod czaszką siedzi. Ponadto – kryteria wyboru opowiadań do „Drugiego progu życia” są wyjątkowo jednoznaczne i obecnie wydają się dość archaiczne. Opowiadania zamieszczone w antologii drukowane były wcześniej w „Młodym Techniku”, czasopiśmie dla młodzieży z czasów PRL. O kryteriach doboru utworów tam zamieszczanych tak mówi Zbigniew Przyrowski, redaktor naczelny „Młodego Technika” i redaktor „Drugiego progu życia”: „Utwory fantastyczno-naukowe redakcja postanowiła wprowadzić na jego łamy w połowie lat pięćdziesiątych. Decyzja ta wynikła z przekonania, że czytelnicy „Młodego Technika” a więc młodzi ludzie zainteresowani nauką i techniką, przyszli kontynuatorzy postępu cywilizacyjnego, powinni odznaczać się nie tylko wiedzą i umiejętnościami naukowo-technicznymi, lecz także śmiałą a równocześnie wyostrzoną wyobraźnią, pozwalającą dostrzegać różne strony wybiegających w przyszłość pomysłów i koncepcji”. Trochę bełkot, trochę nowomowa, prawda? W każdym razie – o nowinki naukowe i techniczne szło, ich popularyzację, a później i ekstrapolację ich znaczenia dla człowieka. Podkreślę – początkowo „Młody Technik” był jedynym pismem, w którym zamieszczano opowiadania SF. Jedno opowiadanie na miesiąc. Były jeszcze antologie opowiadań zagranicznych, ale i te wydawano nader rzadko. Jestem przekonany, że w dobie internetu i „globalnej wioski”, jeśli tylko nie żyłeś w owych czasach, to nie jesteś sobie tego w stanie wyobrazić. Rola więc „Młodego Technika” w dorastaniu polskiej SF jest nie do przecenienia, mimo jego pewnej jednostronności.
Skoro już uczuliłem cię na realia historyczne, w jakich opowiadania zamieszczone w „Drugim progu życia” powstawały, napiszę nieco o ich treści. I tu też realia determinują treść utworów. Opowiadania z lat pięćdziesiątych („Elmis” Tadeusza Unkiewicza, „Chi-hua-hua” Tadeusza Suchorzewskiego, „Kłopoty z fantazją” Wacława Gołembowicza) to właściwie utwory popularnonaukowe, ze szczyptą zaledwie fantastyki według naszego współczesnego rozumienia. Na przykładzie „Chi-hua-huy” najlepiej widać przepaść, jaka dzieli nas od tamtych lat. Osią utworu jest miniaturowy odbiornik („cudo techniki”, słuchawka wielkości zegarka na rękę),dzięki której udaje się wygrać turniej w rodzaju „Milionerów”. Jakże rzeczywistość dalece wyprzedziła ówczesną fantazję…
Utwory z lat sześćdziesiątych to: „Nie dałem się uśpić” Andrzeja Kossakowskiego, „Fantom” Krzysztofa Borunia, „Zwrotnica czasu” Stefana Weinfelda, „Raport” Ryszarda Sawwy, „Wieczorne niebo” Andrzeja Czechowskiego. Są tu już klasyczne wątki SF: podróż w czasie, inwazja Obcych, virtual reality (czy też, według Lemowej nomenklatury, fantomatyka). Do tego nurtu zaliczam też „Test” tegoż Lema z roku 1958. Jak mocno ukształtował on polską fantastykę, zobaczymy w opowiadaniach z lat siedemdziesiątych – kosmiczny sztafaż, kalkulatory, kosmonauci, cybernetyka… I choć dla Lema było to tło do rozważań o naturze człowieka, on jednak także zachłysnął się początkowo „śrubkologią” – te wszechobecne taśmy perforowane, lampy, kalkulatory itp. Wyróżnia się opowiadanie „Wróble Galaktyki” Konrada Fiałkowskiego, niebanalnie ogrywające motyw spotkania z Obcymi (nawiasem mówiąc, „Piknik na skraju drogi” braci Strugackich, w którym można dostrzec pewne duchowe podobieństwo do utworu Fiałkowskiego, ukazał się dopiero ponad dziesięć lat później!).
Lata siedemdziesiąte są (jakżeby inaczej) reprezentowane najobficiej – aż przez czternaście opowiadań. Tu rozpiętość tematyczna jest już znacznie większa. Od dosyć banalnych rozważań na tematy robotyki i cybernetyki („Uczniowie Paracelsusa” Krzysztofa Malinowskiego, „Precedens” Henryka Gajewskiego, „Kłopoty wynalazcy” Adama Jaromina, „Drugi próg życia” Mirosława Kwiatka),przez obowiązkowy w tamtych latach manifest antywojenny („Patent” Jacka Sawaszkiewicza),po wątki kosmiczne („Świerszcz” Andrzeja Urbańczyka, „Dom” Andrzeja Stoffa i „Marzenie” Wiktora Żwikiewicza). Już jednak w tych „kosmicznych” opowiadaniach widać, że autorzy pragną wyrwać się z „huratechnicznej” narracji – Żwikiewicz sięgając do Bradbury’ego (dosłownie),Urbańczyk i Stoff – kładąc większy nacisk na psychologię postaci. Trochę z innej bajki są „Nazbyt szczęśliwi” Dariusza Filara – o wszechobecnej inwigilacji. Tu widać niepokój, który za lat dziesięć wybuchnie Solidarnością. Są opowiadania, które niekoniecznie wybrałbym do antologii – jak „Przejście przez lustro” Janusza Zajdla, będące w istocie rozbudowanym żartem (a tyle Zajdel lepszych opowiadań napisał, szkoda),czy „Model supernowej” Zbigniewa Dworaka, będący w istocie impresją z pracy naukowca-astronoma (którym Dworak w rzeczywistości był) z malutkim wątkiem fantastycznym. Pozytywnie wyróżnia się „O człowieku, którego bolała sprężarka” (zawsze mi się ten tytuł podobał!) Witolda Zegalskiego – dowcipny, acz trochę przeładowany „śrubkologią”, żart i z pisarzy, i z postępu technicznego. Wyróżniają się, bo wskazują kierunek, w jakim SF pójdzie w latach następnych, „Przydział” Janusza Siwka i „Megalomania” Julii Nideckiej. Z silnymi wątkami „ekologicznymi”, o mocnym przesłaniu, acz nie bez wad. „Przydział” jest niestety przegadany, ze zbyt wielkim naciskiem położonym na tło. W „Megalomanii” (którą uważam za najlepszy tekst antologii),oprócz wątków ekologicznych autorka dość zgrabnie wplotła w akcję motywy kontaktu i przyszłości człowieka.
Co łączy wszystkie wyżej wymienione opowiadania? Styl – suchy, czasem wręcz telegraficzny (za wyjątkiem Żwikiewicza, który nieśmiało próbuje bawić czytelnika stylem właśnie i klimatem). Ale też na 376 stronach zmieściły się aż 24 opowiadania. Bo w tych opowiadaniach liczy się pomysł, puenta, a nie sposób narracji. Prawie wszystkie są śmiertelnie poważne, humoru nawet z lupą nie znajdziemy (tu pozytywnie wyróżnia się Zegalski, a utwory Gołembowicza i Zajdla to same w sobie rozbudowane żarty). Ale przecież – autorzy musieli pokazać, że fantastyka to literatura poważna, a nie żadne śmichy-chichy. Ech, ten kompleks głównego nurtu… Jak widać, w antologii znaleźli się autorzy bardziej (Lem, Zajdel) i mniej (Nidecka, Dworak) znani, jak i całkiem już zapomniani (Malinowski, Sawwa). Wydaje się, że dobrze oddają przekrój naszej ówczesnej „śmietanki” pisarzy SF (a nie było ich wielu). Nie wypada nie wspomnieć, że każde opowiadanie poprzedzone jest grafiką. Prostą, dwubarwną (z uwagi na niedomogi ówczesnej techniki drukarskiej),acz świetnie łączącą się z treścią utworu. Brawa dla grafika, Tomasza Borowskiego!
Nasuwają mi się dwie dygresje. Jedna oczywista – nie ma tu żadnej, królującej dziś, fantasy. Po pierwsze, nie był to czas pisania takiej literatury. Po drugie – gdyby wtedy ktoś jakimś cudem stworzył dzieło na miarę „Władcy Pierścieni”, „Ziemiomorza” czy „Wiedźmina” – zostałoby ono odrzucone w procesie redagowania „Młodego Technika” (patrz wypowiedź Przyrowskiego). Czas na polskie, nieśmiało raczkujące, fantasy przyjdzie dopiero w latach osiemdziesiątych. Dygresja druga – w opowiadaniach prawie nie ma kobiet. A jeśli już się pojawiają, to albo jako tło, albo potraktowane tak kuriozalnie – „Gave był onieśmielony(…). Może dlatego, że był samicą”. Nie zżymaj się, czytelniczko-fantastko. Takie były czasy (patrz tło historyczne). „Targetem” (mówiąc nieładnie) opowieści o zdobyczach nauki i techniki była płeć brzydka. I, świadomie czy też nie, wszyscy autorzy (łącznie z Nidecką, jedyną kobietą wśród autorów),takie milczące założenie przy pisaniu przyjmowali.
Czas na podsumowanie – kto dziś może z przyjemnością przeczytać „Drugi próg życia”? Miłośników fantasy i feministki już wykluczyłem, zwolennicy psychologizującej czy socjologizującej SF też niewiele tu do czytania znajdą. Widzę tylko dwa typy potencjalnego współczesnego czytelnika: pierwszy – miłośnika staroci, któremu dech zapiera widok Syrenki czy Żiguli, któremu na wspomnienie magnetofonu kasetowego trzęsą się kolana, który zaczytuje się w pulpowych opowiadaniach z lat dawno minionych. Oraz drugi – starego ramola, takiego jak ja, któremu ręce się pociły, gdy niósł do domu świeżo zdobyty egzemplarz antologii, by zapoznać się z najnowszymi dziełami polskiej SF.
Tym niemniej, zachęcam. Jak to stwierdził Newton – stoimy na barkach gigantów. Warto zapoznać się z naszymi rodzimymi, na ciut mniejszą skalę, olbrzymami. Bez nich… no cóż, na pewno czytałbyś, drogi czytelniku, coś całkiem odmiennego!
Szansa geniuszu Janusz A. Zajdel
6,5
Antologia opowiadań mieszanych - z eksperymentami i automatami. Pomysły na ogół są ciekawe, ale wykonanie tekstów jest nierówne, a puenty często zbyt pospieszne.
Te lepsze opowiadania to wartki i dowcipny "Pojedynek" Weinfelda, o dwóch konstruktorach i walce ich mechanicznych monstrów na bezludnej wyspie (opowiadanie wyszło potem w KAWie, w autorskim zbiorze "Władcy czasu") oraz urocza humoreska "Prawda o Elektrze" Andrzeja Czechowskiego, o ziemskiej kolonii, gdzie to ludzie usługują robotom, a nie na odwrót (tekst wszedł potem w poczet autorskiego zbioru "Przybysze").
Pozostałych pięć opowiadań jest trochę mniej udanych. "Telechronopator" Zajdla (potem wyszedł w "Ogonie diabła") jest przegadany i dość drętwy, co smuci zważywszy na spory potencjał pomysłu (próba urządzenia do patrzenia w przeszłość). "Szansa geniuszu" Krystyna Krzysztoforowicza proponuje ciekawą, ale zupełnie bezsensowną ideę wzbudzania u ludzi tzw. rytmu geniuszu (w efekcie taka osoba ot tak, literalnie z tyłka, nagle wie wszystko i potrafi budować choćby maszyny do manipulacji czasem). "Władcy czasu" Weinfelda oparci są na interesującej koncepcji pola czasu stojącego, ale finał jest jak machnięcie siekierą. Podobny mankament przejawia "Stan zagrożenia" Witolda Zegalskiego (kłopoty w oceanicznej wieżowej przetwórni ryb). Najgorzej z tego wszystkie wypadają "Równi bogom" Macieja Misiewicza - naiwni, z irytującą, głupiutką puentą (na orbitę ziemską ściągana jest asteroida w celu uczynienia z niej stałego laboratorium).
Lektura jest więc w miarę przyjemna, ale dla obecnego odbiorcy będzie raczej stanowiła raczej archeologiczną ciekawostkę niż intelektualną rozrywkę.