Trzeba podkręcać napięcie i pamiętać o nagłych zwrotach akcji – wywiad z Shalini Boland

LubimyCzytać LubimyCzytać
25.07.2019

Pierwszy polski wywiad z Shalini Boland, autorką bestsellerowego thrillera psychologicznego pt. „Sekret matki”. Książka ukaże się 31 lipca nakładem Wydawnictwa Literackiego.

Trzeba podkręcać napięcie i pamiętać o nagłych zwrotach akcji – wywiad z Shalini Boland

[Opis wydawcy] Mroczny thriller psychologiczny o utracie najbliższych, rozpadzie małżeństwa i niszczycielskiej sile mass mediów.

Tessa Markham nie potrafi pogodzić się ze śmiercią dwójki swoich dzieci, a jej mąż postanowił poukładać sobie życie na nowo. Kim więc teraz jest? Nie matką? Nie żoną?

Pewnego dnia zastaje w domu małego chłopca. Dziecko twierdzi, że przyprowadził je anioł, a Tessę nazywa „swoją nową mamusią”. Wezwana policja nie daje wiary wyjaśnieniom kobiety. Rozpoczyna się medialna nagonka. Tessa zostaje uznana za porywaczkę, a dziennikarze nie odstępują jej na krok. Bohaterka podejmuje śledztwo na własną rękę, lecz z czasem zaczyna wątpić w swoją niewinność. A jeśli to ona uprowadziła chłopca? Przecież wszyscy nie mogą się mylić…

Wciągający dreszczowiec o konfrontacji z bolesną przeszłością oraz zatrważającą prawdą: nigdy nie ufaj ludziom, nawet samej sobie.

Alexander Rydzewski*: „Sekret matki” jest twoją pierwszą powieścią opublikowaną w Polsce. Czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć swoim polskim czytelnikom?

Shalini Boland: Jestem bardzo podekscytowana tym, że moja powieść trafia do rąk polskich czytelników. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję odwiedzić wasz kraj. To musi być wspaniałe uczucie zobaczyć swoją książkę na półce w polskiej księgarni!

Czego możemy się spodziewać po „Sekrecie matki”?

„Sekret matki” to historia o stracie, strachu, ale też o nadziei. Starałam się opowiedzieć o zwykłej kobiecie, która doświadczyła wielu tragicznych przeżyć. Tessa ledwo radzi sobie z traumą, kiedy nagle nieoczekiwany splot wydarzeń kieruje jej życie na nieznane tory.

Jak właściwie wpadłaś na pomysł tak ekstrawaganckiej fabuły?

Starałam się wymyślić jakieś niecodzienne zdarzenie, które rzeczywiście mogłoby kogoś spotkać. To miało być coś intrygującego, co zmusiłoby czytelnika do dalszej lektury. Sytuacja, w której bohaterka wraca do domu i znajduje w nim obce dziecko siedzące w kuchni, wydawała się dobrym punktem wyjścia. Potem pomysły same zaczęły napływać nieprzerwanym strumieniem.

Tessa Markham traci dwoje dzieci, a jej mąż chce się z nią rozwieść. Oprócz tego oskarża się ją o porwanie. Nie oszczędzałaś jej za bardzo, co?

Ha! Biedna Tessa. To prawda, nie miała lekko. Mimo to nie chciałam, żeby cała historia była zbyt ponura, dlatego starałam się wpleść w nią kilka iskierek nadziei. Myślę, że takie właśnie jest życie – gdy coś zaczyna się sypać, po chwili wszystko zaczyna się sypać. Oczywiście taka sytuacja nie może trwać wiecznie i jeśli człowiek będzie starał się przezwyciężyć ból, los w końcu go zaskoczy, i to w pozytywnym znaczeniu tego słowa.

Trudno sobie wyobrazić, czym dla rodzica musi być ból odczuwany po stracie dziecka. Skąd wiedziałaś, jak opisywać tego rodzaju przeżycia?

Choć jestem matką dwójki dzieci, to zazwyczaj staram się nie zagłębiać we wszystkie możliwe scenariusze tego, co mogłoby się przydarzyć mojej rodzinie. Po prostu życie nauczyło mnie, że nic nie dzieje się w taki sposób, w jaki to sobie wyobrażasz. Jednak praca nad „Sekretem matki” zmusiła mnie do konfrontacji z lękami. Chciałam zrozumieć, jak to jest stracić dziecko. Pisanie niektórych scen było okropnie wyczerpujące, ponieważ pisząc, nieustannie zaglądałam w najmroczniejsze zakamarki mojego umysłu. Jestem przekonana, że nikt z własnej woli nie chciałby w takie miejsca zaglądać, ale musiałam zgłębić te przerażające uczucia i emocje, aby uczynić moją powieść autentyczną.

Co należałoby powiedzieć rodzicowi, który właśnie stracił swoje dziecko?

Nie mamy żadnych podstaw przypuszczać, że naprawdę wiemy, jak taki rodzic się czuje. Chyba każdy z nas radzi sobie z żałobą na swój sposób. Pewnie po prostu powiedziałabym mu: „Przykro mi. Jestem przy tobie, gdybyś chciał porozmawiać”. Czasem wysłuchanie takiej osoby może jej pomóc o wiele bardziej niż jakiekolwiek słowa pociechy. Uwielbiam się też przytulać, więc na pewno bym ją mocno objęła.

Porozmawiajmy o Scotcie. Dlaczego okazał się takim palantem? Nawet nie próbował zrozumieć Tessy…

Ludzie radzą sobie z bólem po stracie na najróżniejsze sposoby. Scott postanowił odciąć się od negatywnych emocji i pójść ze swoim życiem naprzód. Tessa przypominała mu o bolesnej przeszłości, dlatego zachowywał się przy niej jak palant. Wierzę, że nie zawsze taki był, ale człowieka poznaje się nie tylko w dobrych chwilach, ale również w sytuacjach kryzysowych. Scott zawalił sprawę i zrobił to popisowo!

Brytyjskie media mogą zrujnować człowiekowi życie. Od czasu do czasu obserwujemy, jak zupełnie niewinna osoba staje się ofiarą publicznego linczu. Jakie wydarzenia zainspirowały cię do napisania „Sekretu matki”?

Nie było żadnego konkretnego wydarzenia. Chciałam przedstawić ogólną tendencję, jaką możemy zaobserwować w brytyjskich mediach. Większości dziennikarzy nie interesuje prawda, oni chcą po prostu opowiedzieć wciągającą historię, starają się wywołać u odbiorcy konkretne emocje: współczucie, oburzenie, wściekłość i strach. A wszystko po to, żeby sprzedać kolejny numer gazety i zmusić czytelnika, aby wrócił po więcej. Media będą pisać o wszystkim, co szokuje opinię publiczną. Historia Tessy była dla nich doskonałą pożywką.

Wróćmy do standardowych pytań. Co ci się najbardziej podoba w pisaniu thrillerów psychologicznych?

Och, od czego by tu zacząć? Uwielbiam niemal wszystko, co wiąże się z pisaniem thrillerów! Kocham ten moment, kiedy zarys powieści pojawia się w mojej głowie. Lubię też wymyślać niepokojące zwroty akcji. Natomiast moim ulubionym elementem pracy pisarskiej jest wymyślanie postaci, a szczególnie czarnych charakterów. Odnajduję pewien rodzaj perwersyjnej przyjemności w zmuszaniu bohaterów do mówienia i robienia tych wszystkich złych rzeczy, o których w życiu codziennym bałabym się pomyśleć. Można wtedy popuścić wodze fantazji!

A zdradzisz, jak napisać bestsellerową powieść?

Oto jest pytanie! Jestem zarówno pisarką, jak i czytelniczką i z mojego doświadczenia wynika, że trzeba pisać prosto z serca. Kreowane przez twórcę postaci muszą być prawdziwymi ludźmi z krwi i kości, czyli takimi, z którymi czytający będzie mógł się bez problemu utożsamić. Bohaterowie muszą też przeżywać autentyczne emocje, a ich historia powinna nas angażować, wciągać do tego stopnia, że będziemy umierać z ciekawości w oczekiwaniu na to, co się z nimi stanie. Trzeba podkręcać napięcie i pamiętać o nagłych zwrotach akcji. Jeżeli czytelnik wciąż chce przewracać strony, aby dowiedzieć się, co wydarzy się na końcu – być może właśnie powstał bestseller.

I jeszcze jedno. Co byś zrobiła, gdyby obce dziecko podeszło do ciebie na ulicy i zapytało: Jesteś moją mamusią?

Najpierw pękłoby mi serce! A potem zaprowadziłabym znajdę prosto na posterunek policji. Na pewno nie dzwoniłabym po Scotta!

*Alexander Rydzewski –  urodzony w 1993 roku, szeregowy pracownik Wydawnictwa Literackiego.


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 25.07.2019 11:54
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post